Wchodząc do
domu cioci byłam przede wszystkim zdziwiona. To że się zgubiłam nie powinno być
dla mnie dziwne, ale cała reszta? To podejrzane, że Harry mnie odwiózł,
zwłaszcza teraz, kiedy wiem już kim jest. Nawet nie chcę myśleć o tym jaką
zrobiłam z siebie idiotkę. Pewnie pomyślał że mieszkam na jakimś zadupiu gdzie
nie mam dostępu do Internetu ani telewizji. Zaskoczyło mnie też to, że był
miły. Nie mogę powiedzieć nic o gwiazdach, nie znam ani jednej, ale wiadomo
jakie powszechnie zwykli ludzie mają o nich zdanie. I może gdybym w środku nie
rozpadała się na kawałki, i może gdyby on był zwykłym chłopakiem zastanowiłabym
się nad tym że mogłabym się z nim umówić. Ale teraz to nie wchodzi w grę.
Oczywiście tak czy inaczej to się nie stanie. Podwiózł mnie, nie wiem czy
bezinteresownie czy nie, i nawet nie chcę tego wiedzieć. Bo przecież na tym że
mnie podwiózł się skończyło. Mógłby być nawet najprzystojniejszym facetem na
ziemi, ale i tak go już nigdy nie zobaczę, więc to nie ma najmniejszego
znaczenia. A jeśli przypadkiem go gdzieś spotkam ujrzę w nim tylko kolejnego
faceta, który nie liczy się z uczuciami innych. Jak wszyscy.
Kiedy wujek
mnie zobaczył o mało nie umarł ze szczęścia. Oznajmił mi, że ciocia z Bartkiem
szukają mnie po całym lotnisku. Teraz to szukają a wcześniej jak ja ich
szukałam to ich nie było? No dobra, wcześniej pewnie też szukali, a że to
lotnisko jest całkiem spore...
Przywitałam
się z Izą i Mają- ich dwiema córkami. Iza miała 14 lat a mają była
niemowlęciem. Miała zaledwie 11 miesięcy. Od razu wzięłam ją na ręce, mam niesamowitą
słabość do dzieci. Po prostu uwielbiam się nimi zajmować i w ogóle. Czasem
bywają irytujące, ale uważam że to słodkie i naprawdę chciałabym mieć kiedyś
dziecko. W Polsce często zajmowałam się dziećmi mojej cioci, która mieszka u
babci.
Ściągnęłam
buty w przedpokoju i weszłam w głąb domu rozglądając się dookoła. Byłam tu
kiedyś, ale to było bardzo dawno temu. Miałam wtedy zaledwie roczek, więc
niczego nie pamiętam.
Wnętrze było
utrzymane w ciepłych, pastelowych kolorach. Założę się że to robota cioci. Ona
jest tak samo barwną osobą, więc sądzę iż ten dom jest odzwierciedleniem jej
samej.
Wujek w tym
czasie zdążył zadzwonić do swojej żony i poinformował ją, że jestem już w domu.
Odłożył telefon na blat w kuchni i spojrzał na mnie i Maję. Mała była już duża,
bawiła się moim łańcuszkiem i gaworzyła sobie po swojemu. Wujek uśmiechnął się
na ten widok ale po chwili jego mina się zmieniła. Zmarszczył brwi i spojrzał
na mnie jednoznacznie. Ahh, czyli pora na tłumaczenia.
- Co się
stało? Czemu nie poszłaś do cioci?
- Zgubiłam z
oczu Bartka.- mruknęłam siadając z Mają na kanapie. Położyłam ją obok siebie
asekurując żeby nie spadła. Ta oczywiście od razu podniosła się do góry trzymając
oparcia i uśmiechnęła się. To dziwne że się mnie nie boi, w końcu widzi mnie
pierwszy raz w życiu.
- A telefon?
- dopytywał
- Zepsuł
się.- wywróciłam oczami cicho chichotając. Przypomniał mi się blondas i jego
przerażona mina jakby co najmniej złamał mi rękę.
- Jak to się
zepsuł? To jak się tu dostałaś?- uniósł zaskoczony brwi zakładając ręce na
piersi.
-Podrzucił
mnie taki chłopak.- Machnęłam ręką starając się umniejszyć ten fakt. Nie miałam
ochoty rozmawiać o tym zdarzeniu. No ale
mi nie wyszło. Zaszczycił mnie znaczącym spojrzeniem, ale też Iza zdecydowanie
się zdziwiła. Aż jej oczy zabłysły i widocznie zainteresowała się rozmową.
Matko, czyżby ten głupi czas kiedy to na słowo "chłopak" reaguje się
mini orgazmem? Dobra przesadzam, choć pewnie w jej wieku już wie co to jest.
Boże, sama niedawno byłam w jej wieku. Żebym jeszcze pamiętała co ja wtedy
myślałam o orgazmach . . .
-Chłopak? –
Wujek uniósł po raz kolejny brwi A co, może nie jestem wystarczająco dobra
żeby załatwić sobie podwózkę? Ok, to Harry sam zaproponował, że mnie
odwiezie, ale liczy się że odwiózł!
- E tam
wujku, tak wyszło. – zaśmiałam się podając małej ciastko ze stołu. – Jego
kolega przez przypadek zniszczył mi telefon a ja nie wiedziałam jak mam tu
trafić, więc w ramach rekompensaty mnie odwiózł. To wszystko.
- No, no,
jeśli pierwszego dnia tutaj zmanipulowałaś jakiegoś naiwniaka żeby cię odwiózł,
to ja nie odpowiadam za twoje dalsze wyczyny- zaśmiał się- I powtórz to mamie.-
puścił mi oczko lecz po chwili zmarszczył brwi i dodał- Poza tym mów mi po
prostu Tony, okay?
- jasne.-
- Przystojny
był?- Kiedy tylko Tony poszedł do kuchni Iza na mnie naskoczyła. Próbowałam się
nie śmiać, naprawdę! Ale i tak cichy chichot gdzieś tam mi się wymsknął. No to
ciekawie będzie z nimi mieszkać.
- Iza! – Zanim
odpowiedziałam Tony zrobił to za mnie krzycząc z kuchni – Odpuść sobie!
- Był –Puściłam
jej oczko śmiejąc się. nie kłamałam, był cholernie przystojny. Przełożyłam Maję
na moje kolana mówiąc coś do niej aby ją rozśmieszyć.
- Fajnie, a
był...- Iza chciała ciągnąc dalej swoje pytania, ale Tony jej przerwał:
- A gdzie
masz walizkę? –
Cholera
jasna!
Nie mam
walizki. Kompletnie o niej zapomniałam. Co ze mnie za debil! Jak można zostawić
walizkę i o niej zapomnieć? Harry włożył ją do bagażnika, a ja od tak sobie
potem wysiadłam i nawet nie zastanowiłam się nad tym że chyba z czymś do
cholery jasnej musiałam przyjechać. Świetnie!
- W...
samochodzie. - wujek oczywiście wytrzeszczył na mnie oczy. Co ja im poradzę?
Zostawiłam i koniec. Czasu nie cofnę.
- No i co
teraz?
- Zdaje się,
że przepadła. -
Nie sądzę, żeby
Harry w jakiś sposób mi ją oddał, o ile w ogóle zauważył, że ją
zostawiłam.
Nawet nie
zdążyłam nad tym pomyśleć bo do domu wpadła ciocia z moim bratem. Wyściskali
mnie oboje po czym musiałam opowiadać im obojgu dokładnie to samo co przed
chwilą mówiłam Izie i wujkowi pomijając oczywiście fakt, że Harry jest całkiem
przystojny, no i że należy do One Direction. Bo po co im to wiedzieć?
Na szczęście
moją drugą walizkę miał Bartek, więc nie straciłam wszystkiego. Udałam się do
pokoju, który ciocia dla mnie wyszykowała. Cieszyłam się, że będę mieć własny
pokój a nie na przykład z Izą. Nie to że jej nie lubię, ale przypuszczam że
mieszkanie z czternastolatką w dodatku tak ciekawską, byłoby uciążliwe. A
przecież mam tutaj zostać jakiś czas. Rozpakowałam to co mi zostało i zeszłam
na dół na kolację. Wszyscy już siedzieli przy stole, więc do nich dołączyłam.
Rozmawialiśmy o tym co chcielibyśmy zobaczyć z moim bratem w Londynie, kiedy
rozległ się dzwonek do drzwi. Jako jedyna z miejsca ruszyła się Iza.
Siedzieliśmy nadal rozmawiając kiedy usłyszeliśmy piski Izy. Posłaliśmy sobie nawzajem zdziwione
spojrzenia. Tony już wstawał z miejsca zobaczyć o co chodzi, ale pomiędzy krzykami
usłyszałam że mnie woła. Niby jakim cudem ktoś miałby przychodzić do mnie?
- Magda do ciebie! -
Ze
zdziwieniem skierowałam się w kierunku drzwi. Niby kto miałby mnie odwiedzić
skoro ja dopiero co przyjechałam i nikogo tutaj nie znałam? Nikogo oprócz...
Harrego. Ale mało prawdopodobne że byłby tak miły i odwiózł moją walizkę.
Chociaż...?
Tak, to był
on.
Mimo to
kiedy go zobaczyłam byłam trochę zaskoczona. Iza nadal piszczała, a ja stanęłam
przed nim zupełnie zdezorientowana. No to niezłą mam kuzyneczkę. Prędzej
zwariuję z nią tutaj niż przeżyję te dwa miesiące!
- Przestań
krzyczeć. – Poprosiłam i dopiero wtedy się uspokoiła ale to niczego nie
zmieniło, bo już było dziwnie. Cóż, zdaje się że mamy do czynienia z fanką.
Podniosłam głowę i spojrzałam na Harrego. Przyglądał mi się z wyraźnym
rozbawianiem. No tak, jak on to mówił? Irytujące...
- Właśnie o
tym mówiłem.- najwidoczniej myślimy o tym samym. Choć nie sądzę by myślał o
sobie w ten sposób co ja.
- Może
lepiej zamknę drzwi bo moja kuzyneczka zaraz zemdleje.- Wyszliśmy na zewnątrz. Wcisnęłam
ręce do kieszeni moich dżinsów czekając aż coś powie. Ale on nie zrobił nic,
tylko się uśmiechnął i podrapał po karku. W końcu postanowił na całe szczęście
się odezwać.
- Miło cię
znowu widzieć.- posłał mi uśmiech chyba tylko po to żebym się rozpłynęła. Boże, dlaczego w takich chwilach mojego
życia stawiasz przede mną takiego faceta? Bo jeśli wcześniej sądziłam że
jest przystojny, to jego uśmiech jeszcze bardziej zwiększył jego atrakcyjność.
- Twoja
walizka została w samochodzie.
- Tak wiem.
- nastała chwila ciszy. Co miałam mu powiedzieć żeby nie myślał sobie o mnie
jak o totalnej idiotce która zapomina o własnych walizkach?
Co tu dużo
gadać, oboje czuliśmy się niezręcznie. Jednak to on przerwał ciszę i to
zupełnie mnie szokując.
- Gdybym
miał twój numer to bym zadzwonił.- nie może mi się wydawać prawda? Bo on
zdecydowanie dał mi do zrozumienia, że chce mój numer. Czy ja jakoś źle
rozumiem słowa co
- Mogłeś o
niego poprosić. - Zmrużyłam oczy i delikatnie się uśmiechnęłam. Sama siebie
zaskoczyłam swoja pewnością siebie. Skoro chce no to cóż... łatwo numerów nie
daje, ale on ma wyjątkowo ładny tyłek, no i jest ogólnie rzecz biorąc
przystojny, na swój własny sposób, ale jest. To trzeba mu przyznać.
- Mogłem –
zaśmiał się - Ale wtedy nie miałbym pretekstu, żeby cię znowu zobaczyć.
Czy mi się
zdaje czy on zrobił to specjalnie? Zaczęło mi się robić gorąco. CHWILA!
On powiedział to co myślę że powiedział? Chciał MNIE zobaczyć? To w pewnym sensie
jest dla mnie czymś nowym. Mój poprzedni chłopak- Łukasz nie był typem
romantyka, rzadko tez mówił mi miłe słowa. To nie tak, ze nie byłam z nim
szczęśliwa, po prostu musiało się wydarzyć coś większego żebym dostrzegła jego
wady. Najzwyczajniej w świecie byłam nim zauroczona do tego stopnia że niektóre
jego zachowania nie robiły na mnie wrażenia, mimo iż moi znajomi, a zwłaszcza
Bartek ciągle powtarzali mi że to nie chłopak dla mnie. A im bardziej oni się upierali
tym bardziej ja wszystkiemu zaprzeczałam twierdząc że jest dla mnie idealny.
Nie był.
- To co?
Może żeby następnym razem nie było takich nieporozumień, podasz mi swój numer?-
On, gwiazda światowego formatu, na widok którego połowa nastolatek na świecie
sika z radości stoi przed mną i pyta o numer? Całkiem odebrało mi mowę. Nie
potrafiłam nic z siebie wykrztusić. W mojej głowie natłoczyło się tyle myśli że
nie mogłam ich opanować. Nie wiedziałam tego czy w ogóle chcę mu dać swój
numer. Nie jestem gotowa na randkowanie, po rozstaniu nie miałam ochoty patrzeć
żadnemu chłopakowi w twarz ale… huh, no właśnie. Ale Harry wydaje się być w
porządku. I podczas naszej krótkiej znajomości zauważyłam ż czuję się przy nim
całkiem nieźle, pomijając te niekomfortowe momenty. Mimo wszystko nie chcę już
teraz skakać na głęboką wodę, jeśli mam się z kimś umawiać, chcę mu najpierw
zaufać.
- Wiesz,
Harry, jesteś naprawdę miłym, zabawnym facetem ale…
- Łapię.-
odwrócił na moment ode mnie wzrok, lecz po chwili na jego twarzy pojawił się
ponownie uśmiech, tylko że już trochę mniej szczery. – Nie jestem w twoim
typie. – Czy ja dałam właśnie kosza zajebiście przystojnemu facetowi? I to
wcale nie jakiemuś idiocie, co się często zdarzało, ale gościowi który wydaje
się mieć fajny charakter. Zrobiło mi się cholernie głupio, nie znoszę takich
sytuacji.
- Wiesz to
nie tak, ja… - machnął ręką kiwając przecząco głową.
- Przestań, jakoś
to przeżyję. Nie chcesz się ze mną umówić, jestem w stanie to zrozumieć.- Może
jestem egoistką ale chyba każdej dziewczynie byłoby przyjemnie wiedzieć że
interesuje się nią taki chłopak. A zawód widoczny na jego twarzy mówił sam za siebie.
- Po prostu
nie mam telefonu, twój kolega go zniszczył. – postanowiłam obrać inną taktykę.
Jeśli zobaczy że mam jakiś sensowny argument może zrozumie że nie on jest
powodem mojej odmowy. W obecnej chwili odmówiłabym każdemu.
- Okay,
okay, w porządku. – znowu odwrócił wzrok widocznie się nad czymś zastanawiając.
Włożył ręce do kieszeni swoich spodni i lekko uniósł ramiona. O co on jeszcze
chce zapytać?- Coś czuję że mnie spławisz- zaczął- Najwyżej wyjdę na idiotę- O
czym on mówi?- Mógłbym chociaż liczyć na jakąś przyjacielską kawę w najbliższym
czasie? – spojrzał na mnie wyczekująco a mnie zatkało. Bezapelacyjnie mnie
zatkało. Nie miałam czasu na robienie tabelki z argumentami za i przeciw. Nie
chcę się pakować w nic nowego, ale z drugiej strony to ja decyduję o tym czy
zaangażować się w coś bardziej czy nie. A miło by było mieć kogoś znajomego w
Londynie. Ale tylko znajomego. Odważyłam się spojrzeć mu w oczy i jedyne co
ujrzałam to jego błagalny wzrok wbity w moje oczy. Nabrał więcej powietrza, westchnął
głośno i widząc moje zakłopotanie i niezdecydowanie zapytał jeszcze raz.
- Więc? Nic
nie powiesz?- Boże drogi, a co mam ci powiedzieć?! Taak, Harry tak?!
-
Zaskoczyłeś mnie trochę- zaczęłam wreszcie. I nawet udało mi się zachować
pozory normalności – Dlatego nic nie mówiłam. Nie wiem czy to najlepszy pomysł,
ale w porządku, na kawę możemy wyjść.
- Naprawdę?-
A co może sądził że odmówię? To znaczy nie żebym tam miała jakieś nadzieje na
coś więcej ale chyba jedna kawa nie zaszkodzi nie? Przecież to nawet nie jest
randka!
- No tak. A
co sądziłeś, że jakaś dziewczyna jest w stanie odmówić Harremu Stylesowi?-
uniosłam prowokacyjnie jedną brew co chyba na nowo uczyniło go tak pewnym
siebie jakim był kiedy tu przyjechał. Roześmiał się głośno po czym nie
omieszkał skomentować moich słów.
- Czyli
jednak na mnie lecisz. Wiedziałem, żadna mi się nie oprze- Znów zaczął się
śmiać przy tym zabawnie ruszając brwiami
- Bardzo
śmieszne.- prychnęłam ale przyznaję się! Również mnie rozśmieszył.
- W
porządku. Skoro nie zasłużyłem sobie na numer- zmrużył oczy – To może przyjadę
po ciebie jutro, powiedzmy około 5?
- Może być,
ale wolałabym się przejść. Wiesz, chciałabym zobaczyć trochę Londynu. –
uśmiechnęłam się mając nadzieję że się zgodzi.
- Co tylko
chcesz.- rozłożył ręce puszczając mi oczko. - To do zobaczenia- krzyknął i
poszedł w kierunku samochodu. On tak serio? Ale skoro ani śni mu się
odwrócić w moją stronę to chyba muszę mu się przypomnieć.
- Harry!-
krzyknęłam
- Tak?-
odwrócił się w moim kierunku i spojrzał na mnie zdziwiony. Uniosłam jedną brew
będąc pewna że udawał.
- Nie
zapomniałeś o czymś?
- Aaa...
walizka.- walnął się ręką w czoło. Coś mi się jednak nie wydaje żeby
udawał. . .
- No
właśnie, walizka.
Otworzył
bagażnik śmiejąc się, wyjął mój bagaż, przyniósł mi go i jeszcze raz się pożegnał.
Potrząsnęłam lekko głową zastanawiając się czy na prawdę jestem z nim na jutro
umówiona.
Jak filmie… Tyle
że ja nie jestem jedną z tych pięknych aktorek.
Weszłam do
domu targając za sobą walizkę a na mnie od razu po przekroczeniu progu
naskoczyła Iza. Mogłam się tego spodziewać.
- To był
Harry! To naprawdę on! O mój Boże… dziewczyny mi nie uwierzą, jak im powiem że
był u mnie w domu.- Cóż, technicznie nie był w domu, ale nie będę odbierac
dziewczynie tej przyjemności.
- Tak to był
Harry. - Odpowiedziałam ze stoickim spokojem w przeciwieństwie do mojej
kuzynki. Zaczęłam wnosić walizkę po schodach co naprawdę nie było łatwym
zadaniem, ale Iza nadal nie dawała mi spokoju i szła tuż za mną. Gdzie jest mój
brat co? No pytam się gdzie jest? Powinien to taszczyć za mnie!
- Skąd go
znasz?
- On mnie
przywiózł.
- Ale to był
Harry Styles! - wrzasnęła mi do ucha. Wtargałam tą przeklętą walizkę na górę i
ruszyłam w stronę swojego pokoju odpowiadając:
- Tak, wiem.
- Z One
Direction -ciągnęła dalej
- Tak, to
też wiem-
Nie chciałam
być niemiła ale poprosiłam ją żeby opuściła mój pokój bo jestem zmęczona i chcę
się rozpakować. Iza nie bardzo mogła zrozumieć jak udało mi się go poderwać i
sama zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać. Po pierwsze to ja go wcale nie
podrywałam! I właśnie dlatego wydaje mi się to dziwne. Gdybym dała mu jakieś
znaki lub ewidentnie była czymś więcej zainteresowana okay, rozumiem. Ale
niczego takiego nie zrobiłam, wręcz go odrzuciłam. Dlaczego więc mnie przywiózł
i w dodatku zaprosił na randkę? Usiadłam na łóżku i zaczęłam analizować każdą
część naszej rozmowy. I doszłam do wnioski że pójdę na tą jedną kawę ale raczej
nic z tego nie będzie. Jest gwiazdą, ma dziewczyn na pęczki, a ja zdecydowanie
nie chcę być już zdradzona ani oszukana czy wykorzystana.
Później
udałam się do łazienki. Wzięłam długą i odprężającą kąpiel, przebrałam się w
piżamę i wróciłam do pokoju.
Zadzwoniłam
jeszcze do mamy z telefonu Bartka, bo obiecałam, że się odezwę jak dolecimy.
Kiedy skończyłam rozmowę, położyłam się i szybko zasnęłam. Byłam wykończona. Zasnęłam
niemal od razu zastanawiając się czego mogę się jeszcze spodziewać po tym
mieście.
_________________________