czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział 45

*1,5 miesiące później

HARRY

Jak dawno jej nie widziałem. Dlaczego ona nie maże mieszkać bliżej? Tak bardzo chciałbym ją dotknąć, przytulic pocałować, po prostu zobaczyć. Tak bardzo tęsknię, cholernie mi jej brakuje. Po tym jak u niej byłem dzwoniłem do niej kilka razy dziennie. Później jednak nasze rozmowy były coraz rzadziej. Najpierw tylko raz dziennie, a teraz słyszę ją raz na kilka dni. Dlaczego? Bo to tak cholernie boli kiedy słyszę jej głos. Po każdym telefonie, czy rozmowie przez Skypa, która odbyła się ostatnio chyba trzy tygodnie temu czuję się jeszcze gorzej. Bo przypomina mi się to jak mi jej brakuje. Przytłacza mnie to że nie wiem jak długo jeszcze się nie zobaczymy a co gorsze czy w ogóle się zobaczymy. Najgorsze jest to że nie wiem jak długo tak jeszcze wytrzymam. Ale muszę wytrzymać, dla niej, dla nas. Za każdym razem powtarzam jak bardzo ją kocham jak tęsknię ale chcę ją w końcu zobaczyć. Widziałem ją ostatnio przez 2 dni, kiedy byłem w Polsce, to było półtora miesiąca temu, dla mnie całą wieczność temu. Kiedy się z nią żegnałem wiedziałem że długo się nie zobaczymy ale nie przypuszczałem że aż tak długo.
- Hazza, chodź z nami.
- Nie chcę- od pół godziny Louis z Niallem próbują mnie namówić żebym poszedł z nimi do clubu.
- No weź, pomyśl kiedy ty ostatnio gdzieś byłeś?
- Nie chce mi się.
- Oj tam Harry, rozerwiesz się trochę.
- Ugh,no dobra pójdę.
- no wreszcie!
To nie był pierwszy raz kiedy chłopcy próbowali mnie namówić na jakieś wyjście. Rzadko się zgadzałem. Tym razem nie miałem najmniejszej ochoty tam jechać, ale i tak męczyliby mnie dopóki bym nie poszedł. Weszliśmy do tego clubu. Jęknąłem na widok tłumu który był w środku. Usiadłem przy barze i zamówiłem drinka. No bo co miałem robić? Przecież nie będę podrywał dziewczyn, mam Meggi. No właśnie, mam Meg która jest w Polsce. Wypiłem kolejnego drinka, i jeszcze jednego. Skoro już tutaj jestem to chociaż na chwilę chcę zapomnieć. Zapomnieć o tęsknocie i odległości jaka nas dzieli.


ZAYN
Poczułem to, naprawdę to poczułem. Wybiegłem z sali i popędziłem do gabinetu lekarza.
- Uścisnęła mi dłoń! Moją dłoń! Poruszyła się! Czułem to!
Lekarz słysząc to co mówię poszedł do sali Kate.
- Budzi się.
To były dwa najpiękniejsze słowa jakie usłyszałem od trzech miesięcy. Lekarz wyprosił mnie z sali ale obserwowałem wszystko przez szybę. Otwarła oczy, naprawdę je otwarła. O Boże to nie możliwe. Zadzwoniłem szybko do Meggi, chciałem jeszcze do chłopaków ale lekarz powiedział że Kasia chce mnie widzieć.
- Kate!- od razu do niej podbiegłem i przytuliłem. Tak tęskniłem za jej głosem.
- Spokojnie, ona musi odpoczywać- upomniała mnie pielęgniarka więc ją wypuściłem. Ona naprawdę na mnie patrzy. Maja Kate, moja kochana Kasia, no tak, pewnie już nie moja. W końcu to wszystko moja wina. Usiadłem obok niej i spojrzałem na nią
- Kate skarbie, przepraszam za wszystko. Obiecałem cię chronić a ja...
- Zayn...kocham cię- przerwała mi w najpiękniejszy sposób w jaki tylko mogła. Patrzyła na mnie ze łzami w oczach, zresztą tak samo jak ja. Pierwszy raz usłyszałem te słowa.
- Ja też cię bardzo kocham
Kasia zaczęła płakać. Nie wiedziałem czy ze smutku czy szczęścia.
- Słyszałam wszystko co mówiłeś, dziękuję.
- Za co?
- Za to że przy mnie byłeś. Codziennie ze mną rozmawiałeś no może nie wtedy kiedy byłeś w pracy.
- Przepraszam
- No co ty, nie masz za co.
- Kate, wiesz jak ja za tobą tęskniłem?- zapytałem ściskając jej rękę
- Ja też, kiedy będę mogła stąd wyjść?
- Ale wiesz że jest grudzień?
- Lekarz mi powiedział no i ty jak mnie odwiedzałeś.
- Naprawdę słyszałaś każde słowo?- przecież to nie możliwe
- Mhm.
- Pójdę porozmawiać z lekarzem.
Wyszedłem z sali i pokierowałem się do gabinetu. Za kilka dni będę ją mógł zabrać do domu ale do Polski wróci dopiero na święta. Wcześniej nie może latać samolotem. Wróciłem do niej i jej to powiedziałem, strasznie się ucieszyła Rozmawiałem z nią długo zanim nie przyjechał Liam. Później dołączyli do nas Niall i Meggi. Przyleciała specjalnie do niej. Bardzo się cieszyła że Kasia się obudziła ale coś było nie tak. To nie była ta sama Meggi. Widziałem że coś ukrywa, ale nie miałem głowy do tego. Postanowiłem że nie będę o to pytać w szpitalu.


MAGDA
*kilka godzin wcześniej

Siedzę w samolocie lecącym do Londynu. Zayn zadzwonił do mnie i powiedział że Kasia się obudziła. Wsiadłam w pierwszy samolot jaki tu leciał. Mogłam powiadomić Em, ale nawet o tym nie pomyślałam tylko od razu pojechałam na lotnisko. Tak strasznie się cieszę. W dodatku zobaczę się z Harrym. Do niego też nie zadzwoniłam że przyjadę. Doleciałam, więc może teraz spróbuje zadzwonić. Jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty, nie odbiera. No trudno, zrobię mu niespodziankę. Zadzwoniłam po taksówkę. Pewnie Harry jest zajęty, albo już pojechał do szpitala. Z lotniska wyszłam szybko bo nie miałam nawet bagażu. Pojechałam najpierw do domu chłopaków. Zadzwoniłam dzwonkiem i otworzył mi Liam
- Meggi?!- rzucił się na mnie i mnie uściskał.
- Jest Harry?
- Nie, poszedł z chłopakami do clubu. Ale co ty tutaj robisz?
- Jak to do clubu? To wy nic nie wiecie?!- wykrzyczałam.
- Nie?
- Kasia się obudziła, Zayn do mnie dzwonił, a do was nie?
- Zamorduję go- szepnął Liam wychodząc z domu.
- Jedziemy do szpitala.
- To ja pojadę po chłopaków i spotkamy się u Kate.
Weszłam do taksówki którą przyjechałam i pojechałam do clubu. Strasznie dużo w nim ludzi. Próbowałam znaleźć chłopców ale nigdzie ich nie było. W końcu stanęłam w miejscu i rozglądałam się dookoła. Takiego widoku jakiego zobaczyłam się na pewno nie spodziewałam.


NIALL

Siedziałem przy barze pijąc piwo. Chyba pora na to żebym sobie znalazł jakąś dziewczynę na dzisiejszy wieczór. Obróciłam się do tańczących ludzi i obserwowałem tańczące dziewczyny. Zabawne, jedna wygląda jak Meggi. Ale chwila, to chyba jest Meg. Ale co ona tu robi? To na pewno ona. Tylko dlaczego stoi i płacze? Spojrzałem w kierunku gdzie wbity był jej wzrok. O ja pierdole...Harry całuje się z jakąś blondynką. I to jak całuje. Jego ręce wędrowały gdzieś pod jej bluzką. Przybliżył ją maksymalnie do siebie co chwilę odrywając się od niej i szeptając jej coś no ucho. Był tak pochłonięty ze nawet nie zauważał tego co się dzieję obok niego. Że jego dziewczyna wszystko widzi.
- Na co tak patrzysz?- zapytał Louis. Nie musiałem mu odpowiadać bo zobaczył i Meg i Harrego.
- Co on odwala?

___________________________________________________

No to z lekkim opóźnieniem ale 45 rozdział.Ostatnio coś mało komentarzy, więc dlatego niestety tak długo nie było rozdziału. Ale bardzo bardzo dziękuję tym którzy komentują. Dzięki wielkie. Mam nadzieję że się podoba.

piątek, 23 listopada 2012

Rozdział 44

MAGDA

Bartek popatrzył się na mnie z przerażeniem. Mój strój tez mówił sam za siebie.
- Zdradziłaś Harrego?! Kurwa, kto to do cholery jest? - usłyszał jakiś hałas u góry, czy Hazz raz nie może siedzieć cicho?
- On tutaj jest?! Magda, co ty powiesz Harremu! Mówiłaś że go kochasz! Nie pamiętasz już jak sama cierpiałaś kiedy Łukasz cię zdradził?!
- Ej! Ja go nie zdradziłam.
- To kto jest u góry? Mikołaj przyszedł miesiąc wcześniej i próbuje się wcisnąć przez komin?!
- Nie!- krzyknęłam patrząc w jego rozgniewane oczy- Tam jest Harry.- w tym momencie po schodach zszedł Styles. Na szczęście ubrany. Popatrzył trochę niepewnie na Bartka, ale mój brat zaczął się śmiać. My z Harrym tylko wymieniliśmy się spojrzeniami. Mój chłopak przywitał się z Bartkiem. Zaczęli rozmawiać o jakimś meczu który ostatnio oglądali. Spojrzałam na nich jak na idiotów. Harry przyjechał do mnie a rozmawia sobie z moim braciszkiem o jakimś głupim meczu. Nie zwracając na nich uwagi poszłam do mnie do pokoju. Usiadłam na łóżku i położyłam przed sobą laptopa. Weszłam na twittera. Ale te fanki są... oddane. To chyba dobrze określające je słowo. Bo czasem to one są oddane do przesady. Polskie fanki podniecają się tym że ich idol jest w Polsce, a te z innych krajów im zazdroszczą. Nieźle. Zaczęły do mnie wypisywać co robimy, prosiły żebym ja albo Harry ich follownęli. Ale co im to da że ich follnę. Nic, zupełnie nic, oprócz satysfakcji i zazdrości innych. Popisałam trochę z niektórymi polskimi fankami. Ale tylko z tymi co zadawały fajne pytania. Czy to prawda że Harry chce sobie przefarbować włosy? Przeczytałam kolejne. Że co niby chce? Hahahaha, jasne pewnie jeszcze na zielono.
- Co robisz? - zapytał Harry, który nie wiem kiedy wszedł do pokoju i usiadł obok mnie.
- Pisze z twoimi fankami.
- A dlaczego siedzisz tutaj sama?- popatrzyłam na niego znacząco.
- Serio? Hm...może dlatego że mój chłopak rozmawiał sobie z moim bratem zamiast siedzieć ze mną.- Harry objął mnie od tyłu patrząc na ekran.
- Przepraszam- poczułam jak całuje mnie w szyje i po karku. Zna mój czuły punkt, to nie fair!- czemu piszesz po polsku?
- Bo to do polskich fanek. Gdzie Bartek?
- Wyszedł i powiedział że nie wróci na noc. A to znaczy że mamy całą noc dla siebie.- poczułam jego zimne usta na moim karku. Zamknął mi laptopa przed nosem i obrócił do siebie przodem. Pocałował mnie w usta. Wstałam i zapytałam:
- Co dziś robimy?
- świętujemy we dwójkę twoje urodziny. Chodź na dół- pociągnął mnie za rękę i wziął na ręce. Zaniósł mnie po schodach na dół i posadził na wysepce w kuchni całując mnie w usta.
- Zaczekaj chwilkę a ja zrobię nam pyszną kolację. Może być?
- mhm- odpowiedziałam.
Siedziałam sobie machając nogami a mój chłopak przygotowywał nam kolację. Kiedy tylko przechodził obok mnie całował mnie albo w policzek albo w usta albo w czoło albo w nos. Eh, jest taki kochany. Przyjechał do Polski specjalnie dla mnie. Chciałabym żeby nie musiał wyjeżdżać. Znowu to czego najbardziej nienawidzę- pożegnanie. A czeka mnie to już za kilka dni, niestety za kilka dni. Pomyślałam że skoro jesteśmy dzisiaj sami to trzeba jakoś specjalnie to uczcić.
- Kochanie, ja pójdę się przebrać i zaraz wracam.
Pobiegłam po schodach do góry. Otworzyłam moją szafę i szukałam odpowiedniego stroju. Ale nie mogłam niczego znaleźć. Stałam jak głupia w samej bieliźnie i przewracałam moje ubrania nie wiedząc co mam ubrać.
- Załóż to- usłyszałam głos Harrego za sobą. Odwróciłam się a on stał w drzwiach z pudełkiem w rękach. - Albo zmieniłem zdanie, nie zakładaj nic więcej.- podszedł do mnie i pocałował mnie chwytając w talii. Jego ręce z prędkością światła powędrowały na moje plecy i miały zamiar odpiąć mój stanik. Boże jaki ten Harry jest napalony. Odsunęłam się od niego.
- Skarbie, czy przypadkiem coś się nie przypala na dole?
Pobiegł na dół od razu po moich słowach. To takie słodkie. Zapominalski Harry. Otworzyłam pudełko które przyniósł mi mój chłopak. Była tam śliczna sukienka. Kiedy ją zobaczyłam od razu się zakochałam. Poszłam do łazienki i ubrałam pod nią seksowna bieliznę którą ostatnio kupiłam. Założyłam sukienkę i się pomalowałam. Chciałam wyglądać ładnie, dla Harrego. Gotowa stanęłam przed lustrem. Byłam zadowolona z siebie. Zeszłam na dół gdzie roznosił się już zapach kolacji przygotowanej przez Harrego. Podeszłam do niego i pocałowałam go czule w usta. Odkleił się ode mnie po czym odsunął od siebie na długość swoich rak żeby mógł mi się przyjrzeć.
- Wyglądasz obłędnie.
- Dziękuję za sukienkę, jest śliczna.
- Wiedziałem że ci się spodoba.
Harry zaprowadził mnie do stołu który zdążył już pięknie nakryć. Tęskniłam za tym wszystkim. Za tymi romantycznymi chwilami, za każdym nawet najmniejszym gestem, za każdym pocałunkiem, dotykiem, słowem. To naprawdę nie jest to samo co rozmowa przez telefon czy przez Skypa. Tam nie mogę się do niego przytulic. Zwyczajnie poczuć że jest blisko mnie. Po pysznej kolacji jaką przygotował Harry usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy sobie jakiś film. Oparłam się o Hazzę a on objął mnie ramieniem.
- Nie chce cię tu znowu zostawiać.- wyszeptał do mnie Harry kiedy film się skończył.
- Ja nie chcę zostawać tutaj sama.
- jak sobie pomyślę ilu tutaj wokół ciebie się kręci facetów to szaleję tam w Londynie.
- A ja szaleję za tym facetem który jest w Londynie a ci którzy są tutaj się w ogóle nie liczą. - powiedziałam całując go namiętnie w usta. Kiedy chciałam się od niego odsunąć on przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej. Można się domyślić co było dalej. Tylko że tym razem zaciągnęłam go do mojego pokoju po drodze tracąc moją garderobę.



HARRY

Otworzyłem zaspane oczy i zobaczyłem że nie jestem u siebie. Dopiero kiedy zobaczyłem śpiącą obok mnie najsłodsza istotę na ziemi uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Mógłbym tak budzić się każdego ranka już do końca moich dni. To byłoby spełnieniem moich marzeń. Niestety tak nie może być. Przynajmniej na razie. Meggi w Polsce chodzi do szkoły ma tu rodzinę a w Londynie ma tylko mnie. Nie zostawi tego wszystkiego. A ja tak bardzo chciałbym mieć ją przy sobie. Pocałowałem ją delikatnie w czoło po czym wysunąłem się spod kołdry. Wziąłem szybki prysznic po czym w samych bokserkach zszedłem na dół. Dziś moja kochana ma urodziny więc zrobię jej śniadanie do łóżka. Wziąłem się do roboty. Po piętnastu minutach jej ulubione naleśniki z czekoladą i bitą śmietaną były gotowe. Poszedłem do góry żeby obudzić moją śpiąca królewnę.
- Kochanie- zacząłem ją całować. Najpierw usta, potem nos, policzki, czoło broda, szyja. W końcu zaczęła się budzić. Podniosła powieki a ja ujrzałem piękne niebieskie tęczówki wpatrujące się we mnie.
- Wszystkiego najlepszego kotku. - złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek który Meg odwzajemniła sprawiając mi tym ogromną przyjemność. Za każdym razem to robiła ale każdy ten raz był inny i na swój sposób wyjątkowy.
- proszę to dla ciebie. Otwórz a ja zaraz wrócę.
- myślałam że sukienka to był prezent, po co jeszcze to- wskazała na pudełko, a ja uśmiechnąłem się do niej i wychodząc powiedziałem
- Bo cie bardzo kocham.
Zbiegłem na dół żeby przynieść jej śniadanie które zrobiłem. Przechodząc przez salon usłyszałem przekręcający się kluczyk w drzwiach. Pewnie Bartek wraca. Jednak się myliłem bo w drzwiach stanęli rodzice Meggi wpatrujący się we mnie ze zdziwieniem. Ja osłupiały stałem przed nimi w samych bokserkach trzymając w ręce naleśniki dla Magdy.
- Harry! Widziałeś na dole mój czerwony stanik?! - krzyknęła Meg nie zdając sobie sprawy z tego kto soi przede mną. Poczerwieniałem i z przerażeniem patrzyłem na reakcję jej rodziców. Jej ojciec chyba troszkę się wściekł bo z tego co wiem to rozumiał język angielski. Natomiast jej matka, nieświadoma tego co przed chwila powiedziała jej córka i tak patrzyła na mnie jakby mnie chciała zabić. No tak, wyjeżdżają sobie na jeden dzień a kiedy wracają napotykają się na chłopaka stojącego w ich kuchni w samych bokserkach. Tylko szkoda że tym chłopakiem jestem ja i kompletnie nie wiem co mam robić.
- Dzień dobry- wydukałem. Oni nie odpowiedzieli i wcale im się nie dziwię. Tą niezręczną ciszę przerwała Meggi, która zbiegła po schodach. Spojrzałem na nią i jeszcze bardziej się załamałem kiedy zobaczyłem że ma na sobie moją koszulkę. Super, już po mnie.
- Miałeś przynieść na górę śnia...- przerwała jak zobaczyła swoich rodziców stojących w progu ich domu. Spoglądała raz na mnie raz na nich. W jej oczach, podobnie jak w moich malowało się przerażenie.
- Co wy tu robicie?- zapytała patrząc na rodziców.
- Raczej co on tu robi?!- krzyknął jej ojciec, tyle że ja nie zrozumiałem ani słowa, ale z tonu w jakim to wypowiedział wnioskuję że to nie było nic miłego. Meggi podeszła do nich i jak mniemam zaczęła im tłumaczyć całą sytuacje.
- No bo Harry wczoraj przyjechał i zrobił mi niespodziankę pod szkołą. Przyjechaliśmy tutaj bo chciałam wam go przedstawić ale znalazłam tylko kartkę którą zostawiliście. No i został na noc a teraz zrobił nam śniadanie które jak widzicie trzyma w rękach.
Jej rodzice stali się jakby trochę mniej rozgniewani. Jej ojciec podszedł do mnie i wyciągnął rękę w moją stronę. Podałem mu wolną dłoń i uścisnąłem ją.
- Jestem Harry, miło mi pana poznać.
- Dzień dobry, nie powiem ze mi też, bo nie wybraliście sobie najlepszych okoliczności.- powiedział do mnie po angielsku. Jego żona nadal mi się przyglądała.
- Tylko wyjaśnij mi jeszcze jedno jedno chłopcze. Dlaczego masz na sobie tylko bokserki a moja córka ma na sobie twoją koszulkę?! - zapytał nieco głośniej. No w sumie mieli szczęście że miałem na sobie te bokserki bo znając moje nawyki to równie dobrze mógłbym stać tu przed nimi bez nich. Spojrzałem na Meggi szukając u niej wzrokiem pomocy.
- Bo nie zdążyłem się ubrać, a chciałem zanieść Meg śniadanie zanim się obudzi.
- A ja ubrałam pierwszą rzecz jaka była na wierzchu, nawet nie widziałam że to jego.- dodała Meggi chcąc mi pomóc. Jej ojciec zmierzył mnie wzrokiem. Nie miałem najmniejszej ochoty tam stać i Magda najwyraźniej też bo pociągnęła mnie za rękę do góry mówiąc że idziemy się ubrać. Zamknęła drzwi do jej pokoju i się do mnie przytuliła.
- Boże, oni mnie zabiją- wyszeptała.
- No chyba raczej mnie.- spojrzałem na jej rękę. Miała na niej pierścionek który jej dałem.
- Podoba ci się?- zapytałem a ona się wreszcie uśmiechnęła.
- Tak, bardzo. Dziękuję.- pocałowała mnie w ramach podziękowania. Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół. Zobaczyłem że rodzice Meg jedzą śniadanie które zrobiłem dla NIEJ. Usiedliśmy przy stole a oni patrzyli na nas z uśmiechami. Co? Z uśmiechami? Już się boję tego co powiedzą.
- Ponieważ Magda ma dziś urodziny nie będziemy się na was wściekać- powiedział jej tata po czym obydwoje zaczęli składać jej życzenia. Tego to się nie spodziewałem.
- Harry, a tak w ogóle to robisz pyszne naleśniki, lepsze niż ja- powiedziała do mnie jej mama co Meg mi po chwili przetłumaczyła. Ten dzień nie będzie chyba taki zły jak myślałem.

_________________________________________

Sama nie wiem co napisać... hmm... może podziękuje wszystkim którzy czytają moje opowiadanie. Jak się domyślacie ono nie będzie już długo trwało, no ale wiecznie go prowadzić nie mogę. Nie chcemy przecież żeby stało się to moda na sukces. Więc wielkie DZIĘKI wszystkim! Tym którzy są tu juz dawno, tym którzy niedawno dotarli i tym którzy wpadli na chwilę. Dziękuję!

poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozdział 43

MAGDA

No i kolejny nudny dzień w szkole za mną. Mam już tego powoli dosyć a minęło dopiero ponad miesiąc odkąd wróciłam do Polski. Nie mam pojęcia jak ja jeszcze wytrzymam. Tęsknię za nim. Tak cholernie mi go brakuje. Przez całe wakacje był ze mną, w każdej chwili mojego życia, ciężko było nam się rozstać na kilka godzin a teraz? Mogę go usłyszeć jedynie w słuchawce telefonu, zobaczyć na ekranie laptopa kiedy rozmawiamy przez Skypa. A co jest najgorsze? Że jutro mam urodziny, osiemnaste urodziny. Jakoś specjalnie nie zamierzam ich świętować. Bez Harrego i chłopaków to nie to samo. Boże ale ja się od nich uzależniłam przez te dwa miesiące. Już nic nie sprawia mi takiej przyjemności jak bycie z nimi. Jeszcze w dodatku Kate nadal leży w szpitalu. Nie wybudziła się jeszcze. Chłopaki mieli przyjechać na moje urodziny no ale nie mogą ponieważ mają koncert.
- Magda, co jutro robimy?- zapytała mnie Em, kiedy wychodziłyśmy ze szkoły
- nie wiem, możesz do mnie wpaść i posiedzimy we dwójkę.- A dlaczego we dwójkę? Już wam mówię. Otóż nasza „przyjaciółka” Monika zwyczajnie nas olała jak wróciłyśmy z Londynu. Nie mam pojęcia dlaczego, ale od tego czasu jest naszym wrogiem. Za każdym razem jak się spotkamy obraża nas lub próbuje przed wszystkimi upokorzyć.
- Chyba żartujesz!To twoje urodziny!
- No i co? Chcę je spędzić z tobą. Chciałabym tez z Kasią ale jej tu nie ma- wyszłyśmy na podwórko. Em, mi nie odpowiedziała. Ona też bardzo tęskni za Kasią.
- Meg, co one robią?- Emily wskazała na grupkę piszczących dziewczyn .
- Nie mam pojęcia- odpowiedziałam obojętnie. Jakoś mnie to specjalnie nie interesowało.
- Chodź zobaczymy o co chodzi- ciągnęła mnie w tamta stronę Em.
- Proszę, nie ma po co tam iść.
- No Magda, weź chodź, ciekawa jestem, no.
- Eh, no dobra- zgodziłam się, po prostu nie chciałam się z nią kłócić. Ruszyłyśmy w kierunku tych dziewczyn. Kiedy byłyśmy już jakieś 5 metrów od tej grupki zatrzymałam się gwałtownie. Nad głowami dziewczyn zobaczyłam...loki? Podobne do tych Harrego. Ale to nie możliwe. To nie on. Przecież jest w Londynie. Potrząsnęłam głową ale nadal widziałam chłopaka w lokach stojącego do mnie tyłem. Wszystkie dziewczyny spojrzały w jednej chwili na mnie. Ale po co? Dlaczego one się tak gapią? Chłopak widząc że dziewczyny patrzą w jeden punkt obrócił się w moją stronę. O mój Boże, to naprawdę Harry. Przez chwile staliśmy wpatrując się w siebie. Harry jako pierwszy oprzytomniał i zaczął się przepychać przez tłum otaczających go dziewczyn. Podbiegł do mnie i podniósł mnie do góry okręcając wokół siebie. Znowu owinął mnie jego zapach. Nie wierzę, czuje jego dotyk, to jest dla mnie takie nierealne.
- Meggi, tak strasznie tęskniłem
Przytulił się do mnie po czym zatopiliśmy się w pocałunku. Jakie to cudowne uczucie móc znów poczuć jego usta na moich. Przez ponad miesiąc tego nie czułam. W końcu oderwaliśmy się od siebie
- Co ty tu robisz?- zapytałam wpatrując się w jego uśmiechniętą twarz.
- Przecież jutro twoje urodziny.
- kocham cię wiesz?- zapytałam wtulając się w niego.
- Mhm, ja ciebie też kocham skarbie
Chwycił moja rękę i pociągnął w kierunku samochodu. Czułam na sobie wzrok prawie całej szkoły, która wcześniej przysłuchiwała się naszej rozmowie. Wsiedliśmy do samochodu ignorując wścibskie spojrzenia innych dziewczyn. Harry ruszył spod szkoły w kierunku mojego domu.
- Kochanie, nawet nie wiesz jak się ciesze że tu jesteś- Harry spojrzał na mnie i obdarował mnie jednym z najpiękniejszych jego uśmiechów
- Ja też kocie. Mogę cię przytulic i pocałować.
- Sam przyjechałeś?
- Mhm, chłopaki bardzo przepraszają ale nie mogli przyjechać. Bardzo chcieli ale akurat teraz mamy tydzień wolnego. Liam pojechał z Danielle do Wolverhampton, Louis z Eleanor na jakieś spóźnione wakacje, Niall stęsknił się za rodzinką i pojechał do Irlandii.
- A Zayn?- zapytałam choć dobrze znałam odpowiedź na to pytanie- Bardzo z nim źle?
- Chodzi przygnębiony, nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem na jego twarzy uśmiech. Sam nie wiem...to już nie ten sam Malik co w wakacje.-
Tak strasznie zrobiło mi się go żal. Chciałabym teraz z nim być i go mocno przytulic, żeby wiedział że z nim jestem i go wspieram, a on został tam zupełnie sam. Pewnie cały swój czas poświęci na przesiadywanie w szpitalu.
- Szkoda mi go, Kasi też. Mam nadzieje że niedługo się obudzi.
Dojechaliśmy pod dom. Harry niepewnie na mnie spojrzał.
- Są twoi rodzice?
- Raczej tak- moja odpowiedź nie za bardzo go ucieszyła- Boisz się?
- bardziej niż kiedykolwiek.
Wysiedliśmy z samochodu. Muszę przyznać, że sama tez się boje. Moi rodzice już dawno chcieli poznać Harrego, a nawet nie wiedzą że on przyjechał. Stojąc przed domem ścisnęłam mocniej rękę Harrego na co on odpowiedział mi niepewnym uśmiechem. Spojrzał na mnie. Jego oczy mówiły same za siebie, nawet nie musiał się odzywać. Wiedziałam że chciał mi powiedzieć że mnie kocha, widziałam to. Nie wiem jak ale widziałam. Powoli nacisnęłam klamkę i weszłam do domu. Było cicho, bardzo cicho. Przeszłam wszystkie pomieszczenia ale nikogo nie było.
- Meggi, tu jest jakaś kartka, ale nie rozumiem!- krzyknął Harry, więc poszłam do niego, do kuchni. Dał mi jakąś kartkę 

Przepraszamy że tak bez pożegnania ale wyjechaliśmy do Berlina. 
Tata miał tam bardzo ważną sprawę do załatwienia. 
Wiesz jak bardzo kocham  to miasto
 więc pojechałam z nim. Życzymy ci wszystkiego 
najlepszego w dniu twoich urodzin. Rodzice.”

Czyli wyjechali do Berlina? Tak po prostu w moje urodziny? Tego się nie spodziewałam.
- Co tam pisze?
- Pojechali na kilka dni do Berlina.
Harry mocno mnie przytulił. Mam już tego dosyć. Oni nigdy nie przejmowali się mną. Mieli gdzieś to co ja czuję. Nigdy nie potrafili sprawić bym czuła się kochana. Pojechali sobie na wakacje w moje urodziny. Ciekawe czy złoża mi chociaż życzenia? Wątpię. Ale przecież już złożyli „życzymy ci wszystkiego najlepszego w dniu twoich urodzin.” To się wysilili. Mój kochany chłopak pewnie chciał mnie rozweselić bo kazał sobie pomóc w przygotowaniu dla nas obiadu. Udało mu się bo po chwili staliśmy w samej bieliźnie cali pobrudzeni mąką. Harry zbliżył się do mnie i łapczywie mnie pocałował. Nie przestając błądził po moich nagich plecach. W końcu zatrzymał się na zapięciu od stanika i w jednej chwili go ze mnie zerwał. To samo zrobił z dolną częścią mojej bielizny. Spojrzałam na niego. Buł w bokserkach. Tak nie może być. Ja tu przed nim stoję całkiem naga a on chowa w bokserkach swojego przyjaciela. Zsunęłam je z niego bardzo szybko. Ale on był napalony, musiał bardzo tęsknic za seksem, no ale w końcu to facet. Poruszał się z taka szybkością, że o mało nie rozwaliliśmy stołu, na którym leżeliśmy. Kiedy już opadliśmy oboje z sił chciałam wstać i się ubrać. Przecież nie będę chodziła nago po domu. Z reszta Bartek może w każdej chwili przyjść. Harry mi jednak na to nie pozwolił, tylko po prostu wziął mnie na ręce i zaniósł do góry po schodach. Stanął na korytarzu i się rozejrzał.
- Który to twój pokój?
- Prosto i w prawo, drugie drzwi po lewej.- bez słowa ruszył w tamtym kierunku. Wszedł do mojego pokoju i położył mnie na łóżku. Obszedł je dookoła i położył się obok mnie przykrywając nas kołdra. Objął mnie ramieniem a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Tęskniłem za tobą wiesz, skarbie?
- Mhm, ja też, kocham cię.
- Ja też cię kocham, tak bardzo jak trawa jest zielona pod twoim krzaczkiem w ogródku kiedy ogrodnik go zetnie i w końcu po długich miesiącach cienistej męczarni może ponapawać się promieniami słońca.
- Kochanie, nie chcę cię martwic ale jesteś jeszcze dziwniejszy niż byłeś.
- Wiesz co?! Foch- obrócił się do mnie tyłem o i wtedy zadzwonił dzwonek. O cholera, przecież na dole są porozrzucane nasze ubrania. Narzuciłam coś na siebie i zbiegłam po schodach na dół. Usłyszałam przekręcanie w drzwiach klucza. Kurde, to mój brat. Otworzył drzwi i tak trochę dziwnie na mnie popatrzył. Zlustrował mnie od góry do dołu
- Co ty siostra taka...hm...zadowolona?- rozejrzał się po pomieszczeniu, zobaczył że wszystko co leżało na stole leży na ziemi, nie wspominając już o porozrzucanych Bóg wie gdzie ubrań. Zobaczyłam że patrzy na sufit więc odruchowo spojrzałam w to samo miejsce. Czy na lampie wisi mój stanik? O kurwa.

__________________________________________

Ten rozdział jest o wiele lepszy od poprzedniego. Dlatego też dodałam go dzisiaj. Chciałam wam wynagrodzić to że ostatni był taki nijaki. Mam nadzieję że się podoba. Dziękuje za wejścia i komentarze i kocham!

sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 42

MAGDA

Nie wstaję. Głupi budzik. Nie mam najmniejszej ochoty iść do szkoły. Wczoraj wróciłam. Niestety. Po kilku godzinach pobytu w Polsce zdaje sobie sprawę że nigdy nie będę aż tak szczęśliwa jak tam. Mimo że spałam we własnym łóżku to jakoś nie mogłam spać. Może dlatego, że to już dawno nie jest moje łóżko. Moim łóżkiem stało się łóżko Harrego. Tutaj czułam się samotnie, obco, mimo że byłam we własnym domu. Myślałam o Harrym. Prawie każdą noc w Londynie spędziłam z nim a teraz? Sama. No ale cóż. Półprzytomna wstałam, bo do szkoły iść trzeba. A tak bardzo mi się nie chce. W końcu nie byłam tam ponad dwa miesiące. Ogarnęłam się i wyszłam z domu. Nie wiem dlaczego ale miałam wrażenie ze wszyscy w szkole się na mnie patrzą.
- Magda, cześć!
- Monika, hej, część Filip. Nie widzieliście Em?
- Szukała cię
- Dzięki, to ja idę.
Tylko gdzie ona jest. Głupio się czuję. Każdy na mnie patrzy. Tylko co ja zrobiłam. O co chodzi?
- Meg!
- Em, cześć, ale nie musisz tak do mnie już mówić- przytuliłam ja na przywitanie.
- już zawsze będziesz Meg. Chodź już - pociągnęła mnie na salę gimnastyczną gdzie pani dyrektor miła wygłosić mowę na przywitanie czy coś. I tak nie mam pojęcia o czym mówiła bo cały czas rozmawiałam z Em
- Nie wiesz o co im wszystkim chodzi?
- no nie mów że jeszcze się nie domyśliłaś.
- Yyyy...nie.
- wszyscy wiedza ze jesteś z Harrym- Że co? I o to cała afera? Że znalazłam sobie chłopaka?
- Więc o to chodzi?
- No tak. Niecodziennie zwykła dziewczyna spotyka się z gwiazda.
- Ale on nie jest dla mnie gwiazda.
- Dla ciebie nie, ale dla niech jest.
Ona ma rację i to mnie właśnie przeraża. Harry też miał rację. Mówił że moje życie się zmieni jeśli się ujawnimy. W Anglii tego tak nie odczuwałam a tutaj już nie traktują mnie jak kiedyś.
- Oo,Magda!- usłyszałam za plecami. Odwróciłam się a tam...Sylwia?
- No nareszcie wróciłaś. Przez całe wakacje cię nie było, nawet nie miałyśmy kiedy się spotkać.- ze co? Od kiedy ona jest dla mnie miła? Mój najgorszy wróg chce się ze mną spotkać, dobre sobie.
- Niby po co?
- jak to? Wcześniej nie było między nami zbyt dobrze ale to się zmieni. To co, idziemy później na zakupy?- czy ja się nie przesłyszałam? Ona proponuje mi zakupy? Bez obrażania i ośmieszania mnie przed wszystkimi? Przecież ona mnie nienawidzi
- Nie, nie lubiłyśmy się i nadal tak jest- co ona sobie myśli? Że nagle zostaniemy przyjaciółkami? Ja dziękuje za taką przyjaźń I to tylko z powodu Harrego. Na szczęście mój telefon przerwał ta głupią rozmowę. Spojrzałam na wyświetlacz:Harruś.
- Przepraszam muszę odebrać - odeszłam od nich i nacisnęłam zieloną słuchawkę przerzucając się na język angielski
- Cześć
- Hej kotek- przywitał się.
- Po co dzwonisz?
- Skarbie, czyli że nie chcesz ze mną nawet porozmawiać?
- Wiesz,że chcę, ale dzwonisz po coś?
- mhm, chciałem usłyszeć mój skarb.
- Jeszcze wczoraj mnie widziałeś.
- No właśnie wczoraj. A dzisiaj obudziłem się sam. Nie masz pojęcia jakie to okropne uczucie.
- Nieee, wcale nie wiem jak to jest bo przecież ja wcale nie spałam sama.
- Zdradzasz mnie?- zapytał Harry. Mogę się założyć że w tej chwili zmrużył oczy- Ależ oczywiście!
- Foch!
- Jak chcesz. Ja muszę kończyć, zadzwoń później.
- Dlaczego? Co ty tak w ogóle robisz?
- Zapomniałeś?- zapytałam
- A o czym miałem pamiętać- eh, cały mój Hazza, zawsze zapomina.
- No nie wiem hm... może o tym że jestem w szkole?
- Aaa, no tak, zapomniałem.
- To zadzwoń potem, teraz nie mam za bardzo czasu.
- Kocham cię i bardzo tęsknię.
- Wiem, ja też, pa.
- Cześć- rozłączyłam się i zobaczyłam że kilka osób się na mnie patrzy wraz z Em.
- Harry?- zapytała dziwnie się uśmiechając a ja się zaczerwieniłam.
- Mhm.
- Pewnie będzie dzwonił co godzinę.
- Dzwonił dopiero pierwszy raz
- Pewnie dopiero wstał.- posmutniałam na jej słowa
- Nie, był już u Kasi z Zaynem.
- Dobrze że oni zostali i ją odwiedzają.
- Ale wyjeżdżają w trasę-
Właśnie, w trasę, a Kate zastanie tam sama. Obie nie odzywałyśmy się już tylko myślałyśmy co tam u Kate. Wiem, że Zayn będzie ją odwiedzał, przynajmniej tyle. Może to i dla niektórych dziwne że oni się kochają, ale nie dla mnie. Są moimi przyjaciółmi i baz względu na wszystko będę ich wspierać. Poza tym to trochę wiem jak to jest tak szybko się zakochać. Z Harrym przecież po kilku dniach staliśmy się para. Pamiętam jego pierwsze”kocham cię”. Wtedy było tak magicznie, tak cudownie. A teraz przede mną kilka miesięcy, jak nie dłużej życia tutaj, chodzenia do szkoły - bez Harrego. Pojęcia nie mam kiedy ja go następnym razem zobaczę, czy to wszystko się uda, czy związek na odległość się nie rozpadnie. Boję się, taj cholernie się boję, że coś będzie nie tak. Ale wolę myśleć że wszystko będzie dobrze, że przeżyjemy jakoś ten rok a potem wrócę do Londynu. Miejmy nadzieje że to się uda, ale czy na pewno? Nie wiem.

___________________________________________

Wiem że rozdział jest bez sensu. Nie bijcie! 

W ogóle mi się nie podoba ten rozdział. Przepraszam że takie coś dodałam. Obiecuje że kolejny będzie lepszy i dodam go w miarę szybko. może wtorek? Albo jeśli zaskoczycie mnie komentarzami to wcześniej. Dziękuję za to ze to coś czytacie. Kocham was!- meg  

 ask



wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział 41

ZAYN

- Kate kotku, to znowu ja Zayn. Wiesz co, śniłaś mi się dzisiaj. Powiedziałaś że wrócisz. Ja w to wierzę i będę tu przychodził codziennie. Pogodziłem się z Lou i Moniką, dzięki Liamowi. On zawsze wszystkim pomaga. Szkoda że nie może pomóc tobie i sprawić żebyś do mnie wróciła. Tęsknię za tobą. Bardzo chciałbym cię teraz przytulic, pocałować, zobaczyć jak cudownie się uśmiechasz. Chcę żebyś otwarła oczy, żebym mógł w nie spojrzeć i się zatracić. Jestem pewien że tak będzie, że niedługo do nas wrócisz. Jesteś zbyt młoda, zbyt piękna i mądra na to żeby się nie obudzić, musisz żyć, musisz znowu być z nimi. Wiem że mnie słyszysz. Kochanie, walcz, proszę, postaraj się wrócić, wiem że masz bardzo dużo sił na to żeby się starać i walczyć bo wiem że ty tez chcesz już do nas wrócić, mam nadzieję że do mnie też, bo ja nadal czuję się winny temu wszystkiemu. Przepraszam. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym leżeć tutaj zamiast ciebie. To cholernie niesprawiedliwe, ale nikt nam nigdy nie mówił że życie jest sprawiedliwe. Ale wiem że sobie poradzisz i w końcu do nas wrócisz. Znowu będziemy razem. Bo teraz masz zamknięte oczy i nie możesz mi odpowiedzieć ale wiem że to słyszysz i jestem pewien, że czujesz że jestem przy tobie.



HARRY

Miałem łzy w oczach. Po prostu nie wytrzymałem. Nadszedł ten dzień którego tak bardzo chciałem uniknąć. Pożegnałem się już z Em, Moniką i Bartkiem. Teraz stałem naprzeciwko Meggi i tak jak ona płakałem. Wpatrywałem się w jej oczy. Ostatni raz mogę tak po prostu patrzeć w jej szaro- niebieskie tęczówki. Tak bardzo chciałbym ja złapać, wywieźć gdzieś daleko, z dala od wszystkiego i wszystkich. Niestety nie mogę tego zrobić. Nie mogę zatrzymać jej tylko dla siebie choć bardzo bym tego chciał. Teraz oboje patrzyliśmy tak po prostu na siebie już od kilku minut. Nie potrzebowaliśmy słów żeby wiedzieć co teraz czujemy. Rozumieliśmy się w tej chwili jak nikt inny. W końcu Meg pierwsza zrobiła krok w moją stronę i mocno się we mnie wtuliła. Nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że to już ostatni raz kiedy czuję jej przyjemny dotyk, kiedy mogę poczuć jej zapach.
- Będę tęsknił- wyszeptałem do niej
- Ja bardziej.
- Meg, wiesz jak ja cię strasznie kocham?
- Wiem, jak stąd na księżyc- odpowiedziała mi szeptem.
- I z powrotem- dodałem
- Harry, wiesz jak ja cię bardzo kocham?
- Wiem, jak ja ciebie-
Cały czas trwaliśmy przytuleni do siebie rozkoszując się ostatnimi minutami spędzonymi razem. Nie było dla mnie ważne to że wszyscy patrzą na nas od jakiegoś czasu. Nie tylko Bartek, Monika, Em i Niall który tu ze mną przyjechał ale dużo ludzi będących na lotnisku. Byłem tylko ja i ona, tylko my w naszym własnym świecie do którego nikt inny nie miał wstępu.
- Magda, musimy iść-
Powiedział jej brat sprowadzając nas z powrotem na ziemię a ona oderwała się ode mnie i spojrzała na niego. Po chwili znowu patrzyła w moje oczy a ja w jej. Widziałem w nich ból ale i miłość. Tak słodko się świeciły od łez. Powoli się do siebie zbliżyliśmy. Delikatnie i czule musnąłem jej wargi. Czułem słony smak od łez które spływały zarówno po mojej jak i po jej twarzy. Wepchnąłem język do jej ust, ona uczyniła to samo. Oboje włożyliśmy w ten pocałunek tyle uczucia ile mogliśmy, uczyniając go z każdą sekunda coraz bardziej namiętniejszym. Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie. Oparłem czoło o jej chwytając jej twarz w dłonie i wycierając jej łzy.
- Kocham cię
- Kocham cię- powtórzyła Meggi. Wtuliła się we mnie bardzo mocno, mocniej niż poprzednio jakby nie chciała mnie puszczać, jakby nie chciała jechać tylko zostać ze mną. Ja też przywarłem do niej ciałem jeszcze bardziej nie pozostawiając nawet małej pustej przestrzeni pomiędzy nami. Musnąłem jej usta jeszcze jeden raz, jeszcze raz czując ten smak a potem odeszła. Znów zostałem sam, zupełnie sam. To znaczy wiem, że ją mam ale gdzie? Daleko bardzo daleko, za daleko. Nie będę mógł jej dotknąć, popatrzeć jak się uśmiecha, jak poprawia włosy, poprzeszkadzać jej kiedy się maluje, wchodzić do przebieralni w sklepach żeby ją tylko trochę zdenerwować, móc przytulic się kiedy zasypiam, poczuć ciepłe wargi na pobudkę, posłuchać jak innym przeszkadza to jak się całujemy, móc robić dla niej śniadanie, przejść się na spacer po prostu trzymając za ręce, robić jej niespodzianki, denerwować się kiedy z Horanem mówią sobie czułe słówka, jak z Zaynem mają swoje tajemnice, ocierać jej łzy kiedy jest smutna, cieszyć się razem z nią kiedy się uśmiecha, stać razem przed lustrem w łazience z samego rana, być zazdrosnym o każdego faceta który na nią spojrzy, leżeć na trawie patrząc w chmury, zachowując się jak dzieci w parku, patrząc w jakim skupieniu rysuje każdy jej obraz, po prostu być z nią. W każdej chwili życia, nawet tej nieważnej czy ciężkiej, ale być razem. Teraz już tego nie ma, zwyczajnie to wszystko zostało za nami. Meggi nadal jest moja i tylko moja, ale w Polsce, a ja tutaj, w Londynie. Poczułem tak niewyobrażalnie wielką pustkę, że...
- Harry, chodźmy już-
Przerwał mi Niall. Zorientowałem się że nadal jestem na lotnisku i wpatruje się w wejście w którym zniknęła moja dziewczyna. Spojrzałem na niego. Na jego twarzy malowało się współczucie. Nic nie mówiąc skierowałem się do wyjścia i wsiadłem do samochodu. Nie byłem w stanie prowadzić, dałem klucze Niallowi. Patrzyłem tylko na mijające za oknem budynki i miejsca. W głowie przewijały mi się wspólnie spędzone chwile, tak bardzo chciałbym do nich wrócić. Nawet nie zauważyłem kiedy byliśmy już pod domem. W ciszy wszedłem do domu i powędrowałem do mojego pokoju. Ostatnimi czasy to był NASZ pokój ale znowu jest już tylko mój. Gdy tylko tam wszedłem czułem jej zapach. Gdzie tylko nie spojrzałem widziałem ją. Podszedłem do szafki gdzie stało nasze wspólne zdjęcie. Wziąłem je do ręki i się w nie wpatrywałem. Usiadłem na łóżku. Jeszcze kilka godzin temu leżałem na nim z Meggi przytulając ja do siebie. Jeszcze przed chwilą biegała po całym pokoju zbierając swoje rzeczy. Miała ich tu więcej niż u swojej cioci. Właściwie to w drugiej części wakacji bardzo rzadko bywała u cioci. Cały czas spędzała tutaj. Znów spojrzałem na zdjęcie w ramce. To było na Malediwach. To zdjęcie które zrobiła nam starsza kobieta kiedy się całowaliśmy. Miała nam zrobić jak Meg siedziała mi na barana ale się roześmiała i spadliśmy na piasek. Pamiętam że ta kobieta powiedziała że do siebie pasujemy i kazała mi dbać o Meg i nie pozwolić jej odejść, a ja właśnie to zrobiłem. Byliśmy tam wtedy tak szczęśliwi, muszę jeszcze kiedyś zabrać tam Meg. Teraz też jesteśmy bardzo szczęśliwi ale osobno, daleko od siebie. Patrzyłem tak na to zdjęcie przypominając sobie ciekawe chwile naszego związku. Poczułem na ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłem się a za mną stał Louis
- Wróci- usłyszałem z jego ust. Ma rację. Tak, wróci. Tylko kiedy? Za rok? Mam nadzieję że wcześniej. Że znów będę mógł spojrzeć w jej piękne oczy i powiedzieć: kocham cię.


_________________________________________

ciwie te rozdział jest o niczym ale mi się podoba. Miałam go dodac jutro ale sobię myślę że może jednak dzisiaj, więc jest. Proszę bardzo, mam nadzieję że się wam spodobał.

ask