środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 55


LOUIS

- Ej, skarbie co się stało?
Usłyszałem za sobą głos El.
- Nic skarbie, chodź zatańczymy.
Pociągnąłem ją na parkiet. Zatańczyłem z nią kilka piosenek po czym wróciłem do stolika. Niall wyciągnął Eleanor żeby z nim zatańczyła. Wcale się dobrze nie bawiłem, zresztą chyba nikt się dobrze nie bawił. Dlaczego? Bo nasz kochany przyjaciel nie dale znaku życia od dwunastu dni. Tak, właśnie dziś jest dwunasty styczeń, urodziny Zayna. Poszliśmy do clubu bo nikt nie miał głowy do robienia imprezy. Harry się nie odzywa, wybiegł z domu tak po prostu i do tej pory nie wrócił. Zadzwonił raz do Liama i powiedział że za kilka dni wróci no ale jakoś te kilka dni minęło a jego nie ma. No i Meggi. Ona też w ciągu miesiąca zadzwoniła raz, przez Skypa. Ja z nimi zwariuję, oboje są tacy sami. Nawet Zayn nie bawi się dzisiaj dobrze choć to jego dwudzieste urodziny. On nie chciał nigdzie iść, ale my chcieliśmy żeby się trochę rozerwał poświętował swoje urodziny. Do naszego stolika dosiadł się solenizant z Kate. No właśnie dalej myślę o Kate. Nie żeby mi się podobała, nic z tych rzeczy, choć przyznam że do nieatrakcyjnych dziewczyn nie należy. Chodzi o to że ciągle czuję się winny za tą śpiączkę. Ona mi niby wybaczyła, ale nie potrafię znaleźć z nią wspólnego języka. Zresztą chłopaków się świetnie dogaduje, nawet z Harrym z którym tak rzadko rozmawia. Muszę coś z tym zrobić, ale na pewno nie teraz no bo jak?
- Louis, my chyba wrócimy do domu.
- Już? Ale dopiero wpół do dwunastej. Zostańcie jeszcze.
- Nie mam dziś głowy do Zabawy.
- Szczerze to ja też nie, wrócę z wami, tylko znajdę El, zapytajcie Liama czy zostaje.
Poszedłem ich szukać. Horan tez zdecydował już wrócić, a jak wyszliśmy na zewnątrz to się okazało że Liam też zabiera się z nami. Zadzwoniliśmy po dwie taksówki i pojechaliśmy do domu. Zauważyliśmy że światło się świeci. Pewnie któryś z nas zapomniał zgasić. Kiedy weszliśmy do środka usłyszałem śmiech i chyba nie tylko ja bo Liam dziwnie na mnie spojrzał. Na twarzach pozostałych też malowało się zdziwienie. Skierowaliśmy się do kuchni skąd dochodziły głosy. Nie wierzę. Mam jakieś przewidzenia czy co? Ale ja dzisiaj nic prawie nie piłem, tylko trochę. Harry z Meggi stoją sobie w kuchni przytuleni do siebie i się śmieją? Naprawdę to widzę? Spojrzałem na resztę. Byli tak samo zdziwieni jak ja. A Harry z Magdą w ogóle nas nie zauważyli.
- Co wy tu robicie?- pierwszy głos odzyskał Zayn. Oni dopiero teraz odwrócili się w naszą stronę.
- Kurde zepsułeś niespodziankę, pieczemy dlea ciebie tort.
- Dla mnie?- zapytał zdziwiony Malik a Harry mu odpowiedział.
- No dla ciebie, masz urodziny.
Meggi podbiegła do niego i się mocno przytuliła. On chyba nadal był tak zdezorientowany że jego ręce nadal się nie ruszyły ale już po chwili przytulił Meg.
- Wszystkiego najlepszego Zayn!
- Dzięki.
O co tu kurwa chodzi? Harry w tym czasie włożył tort do piekarnika. Oni na serio pieką tort, myślałem że sobie żartują.
- Yyy... powie mi ktoś o co tu chodzi?- zapytał Niall.
- Chodźcie opowiemy wam.
Harry pociągnął Meggi za rękę do salonu i posadził ją sobie na kolanach a sam usiadł w fotelu. Wszyscy wgapialiśmy się w nich z niedowierzaniem.
- Więc?
- Więc co?
- No mówcie.
- Jesteśmy razem.- wyszczerzył się Hazza.
- No widzimy, ale jak?
- Wtedy kiedy wybiegłem z domu poleciałem do Meg.
- Skąd wiedziałeś gdzie jest?- zapytał zdziwiony liam.
- Wróżki mi pomogły, była u babci, w Polsce.
- No i co, spędziliście razem dwa tygodnie i nawet nie zadzwoniliście?
- No... tak?
- To my się tu zamartwiamy a wy się tam bawicie w najlepsze?
- No przepraszamy.
- już dobra, fajnie że wróciliście razem.
- Też się cieszymy ale teraz sory, idziemy spać.- zakomunikował Harry a wszyscy na nich dziwnie popatrzyliśmy.
- Spać?
- Tak, mamy dziecko w drodze, zapomnieliście?
- I co? Teraz przykładna rodzinka Styles będzie chodzić spać o dziewiątej- zapytał Mali.
- Nie, ale jesteśmy zmęczeni, jutro zrobimy imprezę Zaynuś.- powiedziała Meg a Zayn się uśmiechnął.
- Tęskniłem za tobą, nikt mi tak nie mówi oprócz ciebie.
- A ja to co? Za mną nikt nie tęsknił?!- zapytał Harry a wszyscy pokręcili przecząco głowami. Hazz zmrużył oczy i wziął na ręce Meg po czym zniknęli na schodach. A my nadal siedzieliśmy bez ruchu.
- Czy to jest sen?- zapytała Kate na co Niall od razu zareagował.
- Nie, czuję zapach tortu.
- Nareszcie jak dawniej.

MEGGI

Znów ten sam pokój, ten sam zapach, to samo łóżko. Rzuciłam się na nie kiedy tylko znalazłam się w pokoju, a raczej zostałam na nim delikatnie położona. Ale gdybym szła sama to bym się na pewno rzuciła. Harry zrobił to samo i od razu zaczął mnie całować. Znów tak namiętnie jak dawniej. Od razu widać jak bardzo się cieszy że wróciliśmy. Przez cały pobyt w Polsce całował delikatnie i czule. Wiem że chciał pokazać że nie chce skrzywdzić ani mnie, ani dziecka. Bardzo mi pomógł kiedy byliśmy u moich rodziców. Nie przyjęli wiadomości że będą dziadkami najlepiej. A ja byłam w takim stanie że pomagała mi tylko obecność Harrego. Gdybym tam była sama to pewnie nie wytrzymała bym tego psychicznie. W kolejny dzień po tym jak im to powiedzieliśmy oni byli o niebo milsi a tata się nawet uśmiechał a jak wyjeżdżaliśmy powiedział że się cieszy że będzie dziadkiem. Chyba on zaufał mi i Harremu że poradzimy sobie mieszkając tutaj razem. Właściwie to będąc w Polsce nie czułam się jak we własnym domu. To pół roku było takie puste. Za to teraz mogę powiedzieć że jestem w domu, bo tak się czuję. Wróciliśmy do siebie a mój chłopak stał się starym Harrym, tym romantycznym wariatem w którym się zakochałam. Wplotłam w jego włosy dłonie a on położył rękę na mojej talii przybliżając się do mnie. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i patrzyliśmy na siebie. Zobaczyłam te moje ukochane dołeczki.
- Chciałbym żeby to była dziewczynka

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 54


HARRY

Ojciec Magdy zatrząsnął za nami drzwi i odwrócił się w moim kierunku. Byłem gotowy na krzyki z jego strony czy cos w tym stylu a on się do mnie uśmiechnął.
- Oj, Harry, Harry. Nie wiesz co to zabezpieczenie?- zaśmiał się kiedy mi to powiedział a mnie wmurowało w ziemię. Tego to się nie spodziewałem. Początkowo odebrało mi mowę ale po chwili się otrząsnąłem i odpowiedziałem.
- Wiem. Za każdym razem się zabezpieczaliśmy.
- No to dlaczego ona jest w ciąży?
Nie odpowiedziałem. Bo co miałem powiedzieć. Przepraszam ale zapomnieliśmy o gumce, zdarza się?
- I co teraz?- to dziwne, teraz to przeraża mnie to że on jest taki spokojny.
- Ale jak to co?
- No co z tym zrobisz?
- No a co mam zrobić. Kocham Meggi, nie wiem co państwo na to ale my chcielibyśmy zamieszkać w Londynie, razem.- powiedziałem pewny siebie. Właściwie to my i tak zamieszkamy razem, nie ważne czy się na to zgodzą, Meg jest pełnoletnia, ja za miesiąc kończę dziewiętnaście lat. Ale Meg zależy na tym żeby oni poparli nasz związek więc mi też na tym zależy. Zrobię wszystko żeby była szczęśliwa. Jej ojciec chwilę się zastanowił i odpowiedział:
- To chyba najlepsze rozwiązanie. Nie spodziewałem się tak szybko zostać dziadkiem no ale się cieszę.
- Szczerze to sądziłem ze będzie mnie chciał pan zabić. Tam pan krzyczał a tu jest pan taki opanowany.
- Tak wiem, ale to przez moją żonę. Ona nie przyjęła tego tak spokojnie jak ja. Pewnie teraz zapytasz dlaczego tak zareagowałem. To dlatego że wiem, że ten idiota z którym była ją zdradził, wiem też że z tobą to nie był jej pierwszy raz. Bartek mi powiedział. Moja żona myślała do dzisiaj że Magda jest dziewicą a wy tu nagle wyskakujecie z ciążą, więc nie dziw się że tak zareagowała.- wytłumaczył mi jej ojciec. No nieźle, dobrze że chociaż on nie jest zły ani nic.
- Ale Meg nie wie, że pan o tym wie.
- Nie ma pojęcia, dlatego tak zareagowałem przy nich. Naprawdę się z tego cieszę i spróbuję uspokoić moją żonę.
- Dziękuję.
- Nie mów Meggi że ja wiem o Łukaszu i obiecaj że będziesz się nią opiekował tam, w Londynie.
- Oczywiście.
- No to Harry... witaj w rodzinie.- uścisnął moją dłoń co mnie ogromnie ucieszyło- Wracajmy do nich i udawaj że zrobiłem ci kazanie na temat tego, że zrobiłeś mojej córce dziecko, bo powinienem to zrobić.-
Meggi ma naprawdę fajnego tate. Nie takiej reakcji z jego strony się spodziewałem. Myślałem że naprawdę wygłosi mi kazanie. Wróciliśmy do kuchni , gdzie Magda siedziała cala zapłakana a jej matka nadal krzyczała. Ona nie ma serca? Przecież to jest jej córka. Kiedy pojawiliśmy się w kuchni obrzuciła mnie złowrogim spojrzeniem. Jej mąż podszedł do niej powiedział jej coś po polsku po cichu i ona przestała krzyczeć. Nie zwracając na nic uwagi podszedłem do Meg i ją objąłem. Ona mocno się do mnie przytuliła. Czułem jak moczy mi koszulkę ale nie obchodziło mnie to. Głaskałem ją po głowie bo chciałem żeby choć trochę się uspokoiła.
- Zabierz ją na górę.- usłyszałem od jej ojca. Ona ledwo co szła, była bardzo roztrzęsiona. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju. Położyłem na łóżku. Nie pozwoliła mi choć na chwilę odejść tylko leżała do mnie przytulona i ciągle płakała. Miałem ochotę zejść na dół i nie licząc się z konsekwencjami wykrzyczeć jej matce co o niej myślę. Nienawidzę kiedy ona płacze, a teraz łzy leciały jej strumieniami. Głaskałem ją po włosach co chwilę całując ją w czoło lub we włosy.
- Cii...kochanie, nie płacz, już dobrze.
- Harry oni mnie nienawidzą. Zobaczysz że każą mi się wynosić z domu, na pewno się do mnie już nie odezwą.
- Słońce, na pewno tak nie będzie. Oni cie kochają.
- Nie słyszałeś jak na mnie krzyczeli? Wiesz co mi mówiła moja mama? Że zachowałam się jak dziwka, którą zresztą jestem.- Że co kurwa?! Normalnie zabiję ją. Jaka dziwka?! Meggi?! Kurwa, co to za matka która nazywa córkę dziwką?! Ja pierdole, nie wiem co jej zrobię. No cholera, jak w ogóle mogła tak powiedzieć? Mocno się wkurzyłem ale starałem się nie dać tego po sobie poznać przy Meggi.
- kochanie, nie jesteś żadną dziwką. Jesteś dorosła i możesz już robić takie rzeczy, a to że uprawiałaś seks ze swoim chłopakiem który cię kocha nie czyni cię dziwką. Zapamiętaj to dobrze?
- Kocham cię wiesz?-
- Ja ciebie też.
Wtuliła się we mnie jeszcze mocniej. Było mi jej tak bardzo szkoda. To takie niesprawiedliwe, chciałbym móc ja jakoś przed tym uchronić ale nie umiem to jest zbyt trudne. Gdybym tylko mógł to zrobiłbym wszystko żeby była bezpieczna, żeby już nigdy nie cierpiała. Chciałbym widzieć tylko jej uśmiech.
- Harry, nie zostawiaj mnie nigdy- usłyszałem i na nią spojrzałem. Miała zamknięte oczy. Tak strasznie się o nią boję. Jest taka wrażliwa, delikatna. Czułem jak jej ciało nadal drży. Strasznie się denerwowała a ja czytałem że stres szkodzi dziecku. Martwię się. Tak bardzo się przejęła reakcją jej mamy. Miejmy nadzieje że moja okaże się bardziej wyrozumiała. Po chwili oddech Meg się uspokoił co oznaczało że zasnęła. Miała czarną twarz od rozmazanego tuszu, zresztą moja koszulka nie wyglądała lepiej. Usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Po chwili zobaczyłem tatę Meg.
- możemy porozmawiać?
- Tak jasne.
Położyłem delikatnie Meg na poduszce bo praktycznie leżała na mnie dalej się przytulając i cicho wstałem żeby jej nie obudzić. Wyszedłem na dół i poszedłem za jej ojcem. Po chwili znalazłem się w pokoju gdzie czekała na nas jej mama. Usiadłem na fotelu. Zaraz zwariuję, czuję się jakby zaraz miało się zacząć jakieś straszne przesłuchanie, no ale nie ważne.
- Chcielibyśmy wiedzieć jakie masz plany co do naszej córki.- powiedział mi jej ojciec puszczając mi oko. To naprawdę jest równy facet, nie to co jej matka.
- Plany? Jedyny plan jaki mam to spędzenie z nią reszty życia. Może państwo pomyślą, że przez ciążę czuję się zobowiązany do bycia z nią ale to nieprawda. Kocham ją i chcę z nią być.-
Jej tata przetłumaczył chyba to swojej żonie.
- Chcecie zamieszkać w Londynie, ale gdzie?
- Na razie w domu w którym mieszkam ale pewnie kupimy coś swojego.- znowu jej przetłumaczył. Porozmawiali chwilę po polsku po czym znowu zwrócił się od mnie.
- Możecie zamieszkać razem. Jeżeli chodzi o mnie to wydajesz się być odpowiedzialny, troskliwy i wiem że ją kochasz. Moja żona ma pewne wątpliwości co do ciebie bo uważa że zaciągnąłeś Meg do łóżka, ale oboje wiemy że tak nie było. Znam na tyle moją córkę.
- Dziękuję, Meg się ucieszy. Ona myśli że ją znienawidziliście za tą ciążę.
- Ale powiedziałeś jej że tak nie jest?
- Tak, powiedziałem że ją kochacie.
- Dziękuję.- pierwszy raz w moim życiu ojciec mojej dziewczyny tak po prostu mnie przytulił.
- Tylko obiecaj, że będziecie często przyjeżdżać do Polski i dzwonić.
- Tak pewnie.
- I dobrze zadbasz o te dwa skarby, które powierzam pod twoją opiekę.- uśmiechnąłem się na te słowa. Tak, skarby, moje skarby.
- Oczywiście, zadbam o nie. Kocham je jak nikogo innego i nie pozwolę żeby cokolwiek złego im się stało.-
Pożegnałem się i poszedłem do siebie, znaczy się do Meg. Spała na szczęście. Usiadłem na łóżku i pogłaskałem ją po policzku i pocałowałem w czoło. Poszedłem do łazienki i po trzydziestu minutach byłem z powrotem. Położyłem się obok niej i mocno do siebie przytuliłem. Uśmiechnąłem się kiedy usłyszałem że wymawia przez sen moje imię. To takie słodkie.

piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 53


ZAYN
No ja kiedyś zabiję Harrego. Gdzie on niby jest? Wyszedł z domu zaraz po tym jak się dowiedział że Meg nie chciała z nim rozmawiać i do tej pory go nie ma. Ciekawe co robi, gdzie jest? Zadzwonił raz do Liama, w Nowy Rok i tyle. Niby powiedział że wróci za kilka dni no ale stało by mu się coś gdyby powiedział gdzie jest? Może pojechał do swojej rodziny żeby odpocząć. Nie mam pojęcia czy faktycznie jest ale w każdym razie powinien...
- Zayn.- ktoś machał mi przed oczami ręką. Spojrzałem w kierunku osoby która przerwała mi moje rozmyślania i okazało się że tą osobą jest Liam.
- Leżysz tak od godziny, co jest?
- Martwię się o Harrego, o Meg. Nie wiadomo gdzie oni są.
- Nie przejmuj się znajdą się.
- Mam nadzieję. Gdybym wiedział że Meggi jest w ciąży nie pozwoliłbym jej wyjechać.
- To nie twoja wina.
- moja to ja ją odwoziłem na lotnisko.
- Nie zadręczaj się tak, ona i tak by wyjechała.- Payne mnie przytulił. Jest naprawdę przyjacielem, dobrym przyjacielem. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, poszedłem otworzyć. W drzwiach stała Kate? Ale jak to? Od razu ją przytuliłem.
- Co ty tu robisz?
- Nie cieszysz się?
- Pewnie że się cieszę.
Poczułem jej słodkie usta na swoich. Nie widziałem jej od dwóch tygodni.
- Dlaczego przyjechałaś?- zapytałem kiedy byliśmy już w moim pokoju.
- No jak to? Przecież jutro masz urodziny. - znowu ją pocałowałem, pozwoliła mi żebym się na niej położył całując ją nadal. Zacząłem schodzić coraz niżej i niżej. Wsunąłem rękę pod jej bluzkę podciągając ją do góry. Poczułem że Kate jednak mnie odpycha więc zszedłem z niej i położyłem się obok. Zapanowała trochę niezręczna cisza którą po kilku minutach przerwała Kasia.
- Przepraszam- spojrzałem na nią, miała trochę zaszklone oczy.
- Ale za co ty mnie przepraszasz?
- Bo... ja nigdy tego nie robiłam.
- Jesteś dziewicą?- zapytałem chyba trochę za bardzo się dziwiąc bo Kate spuściła głowę na dół czerwieniąc się.
- Tak.- mruknęła cicho- Przepraszam. - podniosłem jej głowę tak żeby patrzyła na mnie.
- Kochanie, trzeba było mi powiedzieć, nie naciskał bym tak na ciebie. Nie musimy tego już robić.
- Ale wytrzymasz tyle bez seksu?- zaśmiałem się a ona na mnie popatrzyła ze łzami w oczach.
- No jasne, poczekam na ciebie, powiesz mi kiedy będziesz gotowa, ok?
- Mhm, dziękuję.- przytuliła się do mnie.
- Kocham cię.
- Ja też cię kocham.- pocałowałem ją delikatnie. Leżeliśmy tak dłuższa chwilę po prostu napawając się swoją obecnością.
- Zayn co się dzieje?- eh, ona zna mnie lepiej niż myślałem. Ja cały czas martwię się o Meggi no i o Hazze też.
- Nic, w porządku.
- Zayn?
- Hm?
- Powiesz mi?- ona chyba nie da za wygraną.
- Dzwoniła do ciebie Meg?
- Nie ale nie martw się, ona wróci.
- A Harry? Jego też nie ma.
- Może chce sobie wszystko przemyśleć?- czyli nie tylko ja tak uważam.
- Może, ale dlaczego się nie odzywa?
- Kochanie nie wiem. Proszę nie przejmuj się tak tym wszystkim.
- Jak ja mam się tym nie przejmować kiedy dwójka moich przyjaciół po prostu gdzieś zniknęła?
- Wiem, że ci ciężko, jak nam wszystkim. Nawet nie wiesz jak mi trudno kiedy myślę że Meg jest w ciąży a ja nie mogę jej pomóc.
- No właśnie. Jak my mamy im pomóc skoro nie wiemy gdzie są.
- Znajdą się zobaczysz- Kate mnie przytuliła a ja westchnąłem.
- Miejmy nadzieję- powiedziałem cicho. Ja już tak nie może po prostu. Tak cholernie mi ich szkoda, są tam gdzieś zupełnie sami, bez nikogo. Wiem że im jest ciężko, obydwoje na swój sposób to przeżywają ale mogli by też pomyśleć o nas, że się o nich martwimy. Dzwoniłem do każdego z nich z milion razy ale ani nadal nie dają znaku życia.

HARRY

- Uważajcie na siebie.
- Dobrze babciu.
- A ty- zwróciła się do mnie- Uważaj na nią i na waszego synka i nie jedź za szybko.-
Tak, właśnie. Wszyscy się dowiedzieli o ciąży kiedy babcia Meg przez przypadek usłyszała naszą rozmowę. Najpierw była trochę zła, bo sądziła że to za wcześnie ale z każdą kolejną minutą była coraz szczęśliwsza że zostanie prababcią.
- Oczywiście będę uważał. Ale dlaczego syn? My przecież jeszcze nie wiemy jaka będzie płeć.
- Wiem, ale zobaczycie że to będzie chłopczyk.
Uśmiechnęła się i najpierw podeszła do mnie przytulając się a potem do Meg, która była trochę zdenerwowana. Słyszałem jak mówi jej do ucha:
- Nie martw się, rodzice się ucieszą
Widziałem jak Meggi ją mocno ściska. Ja w tym czasie włożyłem nasze walizki do samochodu. Spędziliśmy tutaj wspaniały tydzień. Często wychodziliśmy na podwórko i bawiliśmy się w śniegu z małymi kuzynami Magdy. Ona tak bardzo kocha dzieci. Z każdą chwilą kiedy na nią patrzyłem przekonywałem się jaką wspaniałą będzie matką. Meg pożegnała się jeszcze z resztą rodziny i wsiadła do samochodu.
- Harry?
- Tak słońce?
- Myślisz że będą bardzo wściekli?
- Kochanie, już o tym rozmawialiśmy, nie denerwuj się.- starałem się ją uspokoić
- Boję się.
- Wiem, ale jakoś sobie poradzimy, kocie, proszę uspokój się, będzie dobrze. Pamiętaj że cię kocham i jestem z tobą.
- Dziękuję, Też cię kocham.
- Dobra, ta informacja jest dla mnie jak zbawienie ale brakuje tu jeszcze pięknego uśmiechu pewnej brunetki.- Meggi się uśmiechnęła i zrobiła to tak słodko że zachciało mi się coś więcej. Skręciłem w jakąś drogę i stanąłem w środku lasu. Zaskoczona moja ukochana Megunia nie zdążyła zapytać po co tu się zatrzymałem bo moje usta wylądowały na jej ustach a język penetrował już wnętrze jej buzi tocząc zacięta walkę z jej językiem. Rękami błądziłem po jej ciele. Musiałem przecież sprawdzić czy po tych miesiącach nikt niczego nie ukradł i czy wszystko jest na swoim miejscu. Ręce same powędrowały pod jej bluzkę jakby przed chwilą zapoznały się z instrukcją obsługi ciała Meggi. Zdjęła się bluzka. No może jej trochę pomogłem.
- Harry, głupku co ty robisz?
- Nie widać? Tęskniłem za tobą.
- No chyba cię pogięło! Nie zrobię tego w aucie!
- Chciałem tylko cię troszkę podotykać ale skoro od razu chcesz przejść do seksu to nie ma sprawy.
- Harry!
- Co?
- Byłeś w zakładzie psychiatrycznym jak mnie nie było?
- Nie.
- A powinieneś.
- Nie przyjęli mnie, powiedzieli że już nic się nie da zrobić.- powiedziałem nadal ja całując po całym ciele. Dotknąłem jej piersi. Jezu, jak ja za tym tęskniłem. Poczułem ze jej zimne ręce spoczęły na moim torsie. Zdjęła ze mnie koszulkę po czym przeskoczyła na mnie siadając okrakiem. Jedną rękę niechętnie oderwałem od jej piersi i zniżyłem oparcie siedzenia do maksimum. Położyłem się na nim ciągnąc Meg za sobą. Moje ręce powędrowały do zapięcia jej stanika. Zdjąłem go z niej i mi dech zaparło. No przepraszam, ale jak się tego nie robi przez DWA DŁUUUUUUUUGIE MIESIĄCE to taki widok robi wrażenie. Zwłaszcza że piersi Meg były dla mnie idealne. Jej ciche pomrukiwanie tak dopieszczało moje uszy że aż się rozpływałem. A jeszcze się nic nie zaczęło! A skoro mowa o uszach to właśnie przygryzła płatek jednego z nich co uwielbiałem. Pomruk zachwytu wydobył się z moich ust kiedy poczułam dłoń mojej dziewczyny w moich bokserkach. Cicho się zaśmiała, przez co zrobiłem się czerwony. Mój przyjaciel nigdy tak wcześnie nie dawał o sobie znać, a był już w pełnej gotowości od kilku minut. Przeważnie musiała się trochę wysilić żeby dał o sobie znać. A dziś? Wystarczyło że zobaczyłem ją w staniku!
- Aaaa!- krzyknąłem kiedy ścisnęła go, a potem zaczęła poruszać. Drugą ręką rozpinała moje spodnie.
- Widać że dawno tego nie robiłeś.- mruknęła Meg
- Ej no!
- No co? Podniecasz się tak bardzo jak siedemdziesięcioletni dziadek jak zobaczy blondwłosą piękność.
- Bez przesady.
- Hazz, ja go ledwie dotknęłam.
- Oj tam oj tam.
Zaśmiała się, po czym zdjęła ze mnie bokserki. Było jej trochę trudno bo jednak w samochodzie nie ma zbyt dużo miejsca.
- Czy on trochę nie zmalał?- zapytała a ja otworzyłem szerzej oczy i automatycznie spojrzałem w dół. Wtedy usłyszałem śmiech dziewczyny.- No przecież żartowałam głupku.
Jezus Maria jak ta kobieta umie wystraszyć człowieka. Przecież nie przeżył bym tego jakby on malał! Boże, co ja wygaduję? On nie może maleć, no nie? W każdym razie do buzi jej się zmieścił. Nie wytrzymam zaraz! Jak onas to robi... zapomniałem jaka była w tym dobra.
- Kocieeeeeeeeeeee! Nie dam już ra dy! - wyjęczałem ledwie a ta zwiększyła jeszcze bardziej szybkość. To ta po przednia nie była najwyższa? Boże, jestem w niebie. Zacisnąłem mocno dłonie składając je w pięści i stłumiłem w sobie okrzyk. Ja tu nie mogę wytrzymać ani chwili dłużej a ona zabawia się w najlepsze z moim przyrodzeniem. Ja tu zaraz umrę! Moje odgłosy stały się jeszcze głośniejsze. W końcu wyciągnęła go z buzi, polizała go przez całą długość i okręciła wokół niego swój język. Potem składając kilka drobnych pocałunków na moim torsie dała mi chwilę abym ochłonął. Podniosła się wyżej i wpiła się w moje usta.
- Łatwo cię dziś zadowolić, Hazz.- wyszeptała prosto w moje wargi.
- Może po prostu jesteś za dobra.
- Nie, to nie to.- obróciłem nas tak, że teraz ja byłem na niej. Nie mam pojęcia jak to zrobiłem bo tutaj jest naprawdę ciasno. Zjechałem rękami na jej piersi i je mocno ścisnąłem. Jęknęła cicho, ale usłyszałem to. Obdarowywałem je pocałunkami aż w końcu przyssałem się do sutka, drugą ręką masując druga pierś. Przeniosłem się na jej brzuch który nie był już taki płaski.
- Kochanie, możemy to zrobić?- zapytałem bo w końcu ona jest w ciąży. To może zaszkodzić dziecku.
- Mhm, możemy, to dopiero początek ciąży.
- W takim razie maleńki nie przeszkadzaj nam proszę.- powiedziałem do jej brzucha na co się zaśmiała. Ręce powędrowały do zapięcia jej spodni. Uniosła się trochę do góry przez co łatwiej było mi je ściągnąć. Pocałunek za pocałunkiem obdarzałem jej kobiecość a ona pomrukiwała cicho.
- Ciekawe czy Harry Styles nie wyszedł z wprawy przez ten czas.- powiedziała śmiejąc się więc od razu wsunąłem trzy palce w jej przyjaciółkę, przez co usłyszałem głośny jęk. Jej ciało wygięło się w łuk, natomiast ja, Harold seksowny, ruszałem nimi tak szybko jak umiałem. Mojej dziewczynie trzeba sprawiać tyle przyjemności ile jestem w stanie jej dać. Wyjąłem je i nie pozwalając jej nawet na chwilę odpocząć wsunąłem tam język. Zadowolony jej jękami i głośnym dyszeniem wyjąłem go i podniosłem się nieco do góry aby móc w nią wejść. Mój przyjaciel domagał się tego już bardzo bardzo. Wsunąłem się w nią delikatnie i pocałowałem w usta. Spojrzałem jej w oczy i zbliżyłem się do jej ucha aby móc jej wyszeptać ciche: Kocham Cię. Wyszedłem z niej ale wbiłem się z powrotem szybciej i głębiej przez co usłyszałem jęk. Seria kolejnych posypała się kiedy zwiększyłem tempo. Wreszcie wypełniłem ją w środku kiedy oboje doszliśmy. Wyciągnąłem z niej członka i obróciłem ją tak aby leżała na mnie. Nasze oddechy dochodziły do normy, a my leżeliśmy zupełnie nadzy na siedzeniu w samochodzie.
- Przynajmniej nie musimy się już zabezpieczać.- mruknęła Meg.
- Dziękuję słońce, jesteś cudowna.
- Muszę przyznać że nie wyszedłeś z wprawy, ale ja dziś wiele nie musiałam robić aby cię zaspokoić.- znowu poczerwieniałem. Nie wierzę! Ona mnie zawstydza! Jak to w ogóle możliwe? To przez tą miłość, zmieniła mnie i skoro sam już to zauważyłem to muszą to być duże zmiany.
- No dobra, chyba musimy już jechać.
- Chyba nie sądzisz że tak od razu będę potrafił skupić się tylko na drodze.
- Ok, to masz jeszcze chwilkę.
Niestety musieliśmy już ruszać w dalszą drogę, więc ubraliśmy się. No jednak nie do końca. Zaśmiałem się kiedy Meg pokazała mi jej stanik.
- Styles! Zapomniałeś już jak to się robi i musiałeś zepsuć zapięcie?!
- Oj no przez przypadek kochanie, w walizce masz inne, mogłabyś założyć ten czarny, wiesz, mój ulubiony.
- Nie zasłużyłeś, jeszcze zepsujesz!- wyszła z samochodu zakładając wcześniej bluzkę i poszła otworzyć bagażnik. Patrzyłem w lusterku na jej piersi, które było widać kiedy się schylała i grzebała w walizkach. Przed chwilą je dotykałem a jeszcze mi mało. Faktycznie napalony się zrobiłem. Wróciła i zdjęła bluzkę, po czym założyła stanik i odwróciła się żebym go zapiął.
- Tylko błagam, nie zepsuj.- to coś nie chciało się zapiać! Nie moja wina że się trochę wygięło i już w ogóle się nie da.
- Hazz!
- Przepraszam, kto wymyśla takie zapięcia?!
- Pewnie ojcowie córek.
- Popieram, ja oskalpowałbym każdego kto próbowałby się dobrać do naszej córki.
- Harry, ty właśnie dobrałeś się do córki mojego ojca, w dodatku noszę twoje dziecko, kochanie.- pomasowała się po brzuchu, przez co moja ręka też tam wylądowała.
- Mały, powiedz mamie, żeby się już nie gniewała.
- Nic nie mówi, jest po mojej stronie.
- Nie słyszysz? Mówi żebyś wybaczyła głupiemu tatusiowi.
- Wybaczam wybaczam, a teraz idź mi przynieś inny stanik.
Wyszedłem na zewnątrz i otworzyłem jej walizkę. Różowy, kremowy, uuu jakie seksowne, fioletowo-czarny, ciemnoniebieski, fajnie odpinany z przodu, kremowy, biały, biało-szary, ooo nowy, czerwony, ja pierdziele jaki prześwitujący, w panterkę, o jest! Czarny koronkowy. Wziąłem go do reki i poszedłem do Meg. Dałem jej go po czym ona na mnie nakrzyczała że akurat ten jej przyniosłem. Nie pozwoliła mi go zapiąć tylko sama zrobiła to z przodu a potem odwróciła. Założyła bluzkę i ruszyliśmy w dalszą drogę. Oczywiście nie zapomnijmy o buziaku.
Położyłem rękę na jej kolanie. Meggi czując to od razu położyła swoją rękę na mojej i ja uścisnęła. Sam zastanawiam się nad tym jak to przyjmą jej rodzice. Najbardziej chyba boję się jej ojca. On mnie chyba obedrze ze skóry jak się dowie. Ale nie mogę tego dać po sobie poznać. Muszę ją wspierać.
Staliśmy już pod jej domem. Byłem cholernie zdenerwowany. Meg na mnie spojrzała a ja odpowiedziałam jej niepewnym uśmiechem. Uścisnąłem jej rękę i powiedziałem cicho:
- Damy radę, kocham cię.
- Ja ciebie też.
Nacisnęła klamkę i weszliśmy do środka. Jej mama była w kuchni.
- Cześć mamo.
Jej rodzicielka odwróciła się do nas i zdziwiona naszą obecnością przytuliła córkę.
- Dzień dobry.
- Cześć Harry- usłyszałam po polsku. Po chwili w kuchni zjawił się jej ojciec. Przywitałem się po czym porozmawialiśmy chwilę o różnych rzeczach. W końcu uścisnąłem mocniej rękę Meggi pod stołem. Zrozumiała o co mi chodzi bo pierwsza powiedziała:
- Musimy wam o czymś powiedzieć.
- Co się stało?- od razu zareagowała mama Meg.
- Yyyy... jestem w ciąży.- powiedziała szybko. Bałem się bo była blada jak ściana. Myślałem że zemdleje ale też o to jak zareagują jej rodzice.
- Co jesteś! W ciąży?! Czyś ty zwariowała?! Jezus Maria, przecież ty masz osiemnaście lat dziecko, ty chcesz być matką?!- usłyszałem potok słów których kompletnie nie zrozumiałem. Musiały być niemiłe bo po policzkach Meggi poleciały łzy
- Harry! Co wyście zrobili?! W waszym wieku dziecko?!- krzyczał na mnie jej ojciec a ja się nie odzywałem. Bo co miałem powiedzieć?
- Musimy porozmawiać- powiedział do mnie sucho wskazując głowa na drzwi innego pokoju. Jej mama cały czas krzyczała a Meg wysłuchiwała tego wylewając coraz większe ilości łez. Nie mogłem na to patrzeć. Chciałem podbiec do niej przytulic i powiedzieć że wszystko będzie dobrze. W dodatku zmierzam właśnie do innego pokoju z jej ojcem. Sam. Boże jak ja się boję. On jest wściekły.

____________________________________________

Rozdział jest trochę dłuższy.

Zależy mi na tym żeby podobało wam się ciągle to opowiadanie, a mi nie wiem dlaczego ono się teraz trochę nie podoba. Nie wiem czemu, ale mam takie wrażenie jakby te rozdziały były jakby gorsze niż te wcześniejsze. W każdym razie liczę na wasz szczere opinie.