niedziela, 13 maja 2012

Rozdział 2

Wchodząc do domu cioci byłam przede wszystkim zdziwiona. To że się zgubiłam nie powinno być dla mnie dziwne, ale cała reszta? To podejrzane, że Harry mnie odwiózł, zwłaszcza teraz, kiedy wiem już kim jest. Nawet nie chcę myśleć o tym jaką zrobiłam z siebie idiotkę. Pewnie pomyślał że mieszkam na jakimś zadupiu gdzie nie mam dostępu do Internetu ani telewizji. Zaskoczyło mnie też to, że był miły. Nie mogę powiedzieć nic o gwiazdach, nie znam ani jednej, ale wiadomo jakie powszechnie zwykli ludzie mają o nich zdanie. I może gdybym w środku nie rozpadała się na kawałki, i może gdyby on był zwykłym chłopakiem zastanowiłabym się nad tym że mogłabym się z nim umówić. Ale teraz to nie wchodzi w grę. Oczywiście tak czy inaczej to się nie stanie. Podwiózł mnie, nie wiem czy bezinteresownie czy nie, i nawet nie chcę tego wiedzieć. Bo przecież na tym że mnie podwiózł się skończyło. Mógłby być nawet najprzystojniejszym facetem na ziemi, ale i tak go już nigdy nie zobaczę, więc to nie ma najmniejszego znaczenia. A jeśli przypadkiem go gdzieś spotkam ujrzę w nim tylko kolejnego faceta, który nie liczy się z uczuciami innych. Jak wszyscy.
Kiedy wujek mnie zobaczył o mało nie umarł ze szczęścia. Oznajmił mi, że ciocia z Bartkiem szukają mnie po całym lotnisku. Teraz to szukają a wcześniej jak ja ich szukałam to ich nie było? No dobra, wcześniej pewnie też szukali, a że to lotnisko jest całkiem spore... 
Przywitałam się z Izą i Mają- ich dwiema córkami. Iza miała 14 lat a mają była niemowlęciem. Miała zaledwie 11 miesięcy. Od razu wzięłam ją na ręce, mam niesamowitą słabość do dzieci. Po prostu uwielbiam się nimi zajmować i w ogóle. Czasem bywają irytujące, ale uważam że to słodkie i naprawdę chciałabym mieć kiedyś dziecko. W Polsce często zajmowałam się dziećmi mojej cioci, która mieszka u babci.  
Ściągnęłam buty w przedpokoju i weszłam w głąb domu rozglądając się dookoła. Byłam tu kiedyś, ale to było bardzo dawno temu. Miałam wtedy zaledwie roczek, więc niczego nie pamiętam.
Wnętrze było utrzymane w ciepłych, pastelowych kolorach. Założę się że to robota cioci. Ona jest tak samo barwną osobą, więc sądzę iż ten dom jest odzwierciedleniem jej samej.
Wujek w tym czasie zdążył zadzwonić do swojej żony i poinformował ją, że jestem już w domu. Odłożył telefon na blat w kuchni i spojrzał na mnie i Maję. Mała była już duża, bawiła się moim łańcuszkiem i gaworzyła sobie po swojemu. Wujek uśmiechnął się na ten widok ale po chwili jego mina się zmieniła. Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie jednoznacznie. Ahh, czyli pora na tłumaczenia.
- Co się stało? Czemu nie poszłaś do cioci?
- Zgubiłam z oczu Bartka.- mruknęłam siadając z Mają na kanapie. Położyłam ją obok siebie asekurując żeby nie spadła. Ta oczywiście od razu podniosła się do góry trzymając oparcia i uśmiechnęła się. To dziwne że się mnie nie boi, w końcu widzi mnie pierwszy raz w życiu.
- A telefon? - dopytywał
- Zepsuł się.- wywróciłam oczami cicho chichotając. Przypomniał mi się blondas i jego przerażona mina jakby co najmniej złamał mi rękę.
- Jak to się zepsuł? To jak się tu dostałaś?- uniósł zaskoczony brwi zakładając ręce na piersi.
-Podrzucił mnie taki chłopak.- Machnęłam ręką starając się umniejszyć ten fakt. Nie miałam ochoty rozmawiać o tym zdarzeniu.  No ale mi nie wyszło. Zaszczycił mnie znaczącym spojrzeniem, ale też Iza zdecydowanie się zdziwiła. Aż jej oczy zabłysły i widocznie zainteresowała się rozmową. Matko, czyżby ten głupi czas kiedy to na słowo "chłopak" reaguje się mini orgazmem? Dobra przesadzam, choć pewnie w jej wieku już wie co to jest. Boże, sama niedawno byłam w jej wieku. Żebym jeszcze pamiętała co ja wtedy myślałam o orgazmach . . .
-Chłopak? – Wujek uniósł po raz kolejny brwi A co, może nie jestem wystarczająco dobra żeby załatwić sobie podwózkę? Ok, to Harry sam zaproponował, że mnie odwiezie, ale liczy się że odwiózł!
- E tam wujku, tak wyszło. – zaśmiałam się podając małej ciastko ze stołu. – Jego kolega przez przypadek zniszczył mi telefon a ja nie wiedziałam jak mam tu trafić, więc w ramach rekompensaty mnie odwiózł. To wszystko.
- No, no, jeśli pierwszego dnia tutaj zmanipulowałaś jakiegoś naiwniaka żeby cię odwiózł, to ja nie odpowiadam za twoje dalsze wyczyny- zaśmiał się- I powtórz to mamie.- puścił mi oczko lecz po chwili zmarszczył brwi i dodał- Poza tym mów mi po prostu Tony, okay?
- jasne.-
- Przystojny był?- Kiedy tylko Tony poszedł do kuchni Iza na mnie naskoczyła. Próbowałam się nie śmiać, naprawdę! Ale i tak cichy chichot gdzieś tam mi się wymsknął. No to ciekawie będzie z nimi mieszkać.
- Iza! – Zanim odpowiedziałam Tony zrobił to za mnie krzycząc z kuchni – Odpuść sobie!
- Był –Puściłam jej oczko śmiejąc się. nie kłamałam, był cholernie przystojny. Przełożyłam Maję na moje kolana mówiąc coś do niej aby ją rozśmieszyć.
- Fajnie, a był...- Iza chciała ciągnąc dalej swoje pytania, ale Tony jej przerwał:
- A gdzie masz walizkę? –
Cholera jasna!
Nie mam walizki. Kompletnie o niej zapomniałam. Co ze mnie za debil! Jak można zostawić walizkę i o niej zapomnieć? Harry włożył ją do bagażnika, a ja od tak sobie potem wysiadłam i nawet nie zastanowiłam się nad tym że chyba z czymś do cholery jasnej musiałam przyjechać. Świetnie!
- W... samochodzie. - wujek oczywiście wytrzeszczył na mnie oczy. Co ja im poradzę? Zostawiłam i koniec. Czasu nie cofnę.
- No i co teraz?
- Zdaje się, że przepadła. -
Nie sądzę, żeby Harry w jakiś sposób mi ją oddał, o ile w ogóle zauważył, że ją zostawiłam. 
Nawet nie zdążyłam nad tym pomyśleć bo do domu wpadła ciocia z moim bratem. Wyściskali mnie oboje po czym musiałam opowiadać im obojgu dokładnie to samo co przed chwilą mówiłam Izie i wujkowi pomijając oczywiście fakt, że Harry jest całkiem przystojny, no i że należy do One Direction. Bo po co im to wiedzieć?
Na szczęście moją drugą walizkę miał Bartek, więc nie straciłam wszystkiego. Udałam się do pokoju, który ciocia dla mnie wyszykowała. Cieszyłam się, że będę mieć własny pokój a nie na przykład z Izą. Nie to że jej nie lubię, ale przypuszczam że mieszkanie z czternastolatką w dodatku tak ciekawską, byłoby uciążliwe. A przecież mam tutaj zostać jakiś czas. Rozpakowałam to co mi zostało i zeszłam na dół na kolację. Wszyscy już siedzieli przy stole, więc do nich dołączyłam. Rozmawialiśmy o tym co chcielibyśmy zobaczyć z moim bratem w Londynie, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Jako jedyna z miejsca ruszyła się Iza. Siedzieliśmy nadal rozmawiając kiedy usłyszeliśmy piski Izy.  Posłaliśmy sobie nawzajem zdziwione spojrzenia. Tony już wstawał z miejsca zobaczyć o co chodzi, ale pomiędzy krzykami usłyszałam że mnie woła. Niby jakim cudem ktoś miałby przychodzić do mnie?
- Magda do ciebie! -
Ze zdziwieniem skierowałam się w kierunku drzwi. Niby kto miałby mnie odwiedzić skoro ja dopiero co przyjechałam i nikogo tutaj nie znałam? Nikogo oprócz... Harrego. Ale mało prawdopodobne że byłby tak miły i odwiózł moją walizkę. Chociaż...? 
Tak, to był on. 
Mimo to kiedy go zobaczyłam byłam trochę zaskoczona. Iza nadal piszczała, a ja stanęłam przed nim zupełnie zdezorientowana. No to niezłą mam kuzyneczkę. Prędzej zwariuję z nią tutaj niż przeżyję te dwa miesiące!
- Przestań krzyczeć. – Poprosiłam i dopiero wtedy się uspokoiła ale to niczego nie zmieniło, bo już było dziwnie. Cóż, zdaje się że mamy do czynienia z fanką. Podniosłam głowę i spojrzałam na Harrego. Przyglądał mi się z wyraźnym rozbawianiem. No tak, jak on to mówił? Irytujące...
- Właśnie o tym mówiłem.- najwidoczniej myślimy o tym samym. Choć nie sądzę by myślał o sobie w ten sposób co ja.
- Może lepiej zamknę drzwi bo moja kuzyneczka zaraz zemdleje.- Wyszliśmy na zewnątrz. Wcisnęłam ręce do kieszeni moich dżinsów czekając aż coś powie. Ale on nie zrobił nic, tylko się uśmiechnął i podrapał po karku. W końcu postanowił na całe szczęście się odezwać.
- Miło cię znowu widzieć.- posłał mi uśmiech chyba tylko po to żebym się rozpłynęła. Boże, dlaczego w takich chwilach mojego życia stawiasz przede mną takiego faceta? Bo jeśli wcześniej sądziłam że jest przystojny, to jego uśmiech jeszcze bardziej zwiększył jego atrakcyjność.
- Twoja walizka została w samochodzie.
- Tak wiem. - nastała chwila ciszy. Co miałam mu powiedzieć żeby nie myślał sobie o mnie jak o totalnej idiotce która zapomina o własnych walizkach?
Co tu dużo gadać, oboje czuliśmy się niezręcznie. Jednak to on przerwał ciszę i to zupełnie mnie szokując.
- Gdybym miał twój numer to bym zadzwonił.- nie może mi się wydawać prawda? Bo on zdecydowanie dał mi do zrozumienia, że chce mój numer. Czy ja jakoś źle rozumiem słowa co
- Mogłeś o niego poprosić. - Zmrużyłam oczy i delikatnie się uśmiechnęłam. Sama siebie zaskoczyłam swoja pewnością siebie. Skoro chce no to cóż... łatwo numerów nie daje, ale on ma wyjątkowo ładny tyłek, no i jest ogólnie rzecz biorąc przystojny, na swój własny sposób, ale jest. To trzeba mu przyznać. 
- Mogłem – zaśmiał się - Ale wtedy nie miałbym pretekstu, żeby cię znowu zobaczyć.
Czy mi się zdaje czy on zrobił to specjalnie? Zaczęło mi się robić gorąco. CHWILA! On powiedział to co myślę że powiedział? Chciał MNIE zobaczyć? To w pewnym sensie jest dla mnie czymś nowym. Mój poprzedni chłopak- Łukasz nie był typem romantyka, rzadko tez mówił mi miłe słowa. To nie tak, ze nie byłam z nim szczęśliwa, po prostu musiało się wydarzyć coś większego żebym dostrzegła jego wady. Najzwyczajniej w świecie byłam nim zauroczona do tego stopnia że niektóre jego zachowania nie robiły na mnie wrażenia, mimo iż moi znajomi, a zwłaszcza Bartek ciągle powtarzali mi że to nie chłopak dla mnie. A im bardziej oni się upierali tym bardziej ja wszystkiemu zaprzeczałam twierdząc że jest dla mnie idealny.
Nie był.
- To co? Może żeby następnym razem nie było takich nieporozumień, podasz mi swój numer?- On, gwiazda światowego formatu, na widok którego połowa nastolatek na świecie sika z radości stoi przed mną i pyta o numer? Całkiem odebrało mi mowę. Nie potrafiłam nic z siebie wykrztusić. W mojej głowie natłoczyło się tyle myśli że nie mogłam ich opanować. Nie wiedziałam tego czy w ogóle chcę mu dać swój numer. Nie jestem gotowa na randkowanie, po rozstaniu nie miałam ochoty patrzeć żadnemu chłopakowi w twarz ale… huh, no właśnie. Ale Harry wydaje się być w porządku. I podczas naszej krótkiej znajomości zauważyłam ż czuję się przy nim całkiem nieźle, pomijając te niekomfortowe momenty. Mimo wszystko nie chcę już teraz skakać na głęboką wodę, jeśli mam się z kimś umawiać, chcę mu najpierw zaufać.
- Wiesz, Harry, jesteś naprawdę miłym, zabawnym facetem ale…
- Łapię.- odwrócił na moment ode mnie wzrok, lecz po chwili na jego twarzy pojawił się ponownie uśmiech, tylko że już trochę mniej szczery. – Nie jestem w twoim typie. – Czy ja dałam właśnie kosza zajebiście przystojnemu facetowi? I to wcale nie jakiemuś idiocie, co się często zdarzało, ale gościowi który wydaje się mieć fajny charakter. Zrobiło mi się cholernie głupio, nie znoszę takich sytuacji.
- Wiesz to nie tak, ja… - machnął ręką kiwając przecząco głową.
- Przestań, jakoś to przeżyję. Nie chcesz się ze mną umówić, jestem w stanie to zrozumieć.- Może jestem egoistką ale chyba każdej dziewczynie byłoby przyjemnie wiedzieć że interesuje się nią taki chłopak. A zawód widoczny na jego twarzy mówił sam za siebie.
- Po prostu nie mam telefonu, twój kolega go zniszczył. – postanowiłam obrać inną taktykę. Jeśli zobaczy że mam jakiś sensowny argument może zrozumie że nie on jest powodem mojej odmowy. W obecnej chwili odmówiłabym każdemu.
- Okay, okay, w porządku. – znowu odwrócił wzrok widocznie się nad czymś zastanawiając. Włożył ręce do kieszeni swoich spodni i lekko uniósł ramiona. O co on jeszcze chce zapytać?- Coś czuję że mnie spławisz- zaczął- Najwyżej wyjdę na idiotę- O czym on mówi?- Mógłbym chociaż liczyć na jakąś przyjacielską kawę w najbliższym czasie? – spojrzał na mnie wyczekująco a mnie zatkało. Bezapelacyjnie mnie zatkało. Nie miałam czasu na robienie tabelki z argumentami za i przeciw. Nie chcę się pakować w nic nowego, ale z drugiej strony to ja decyduję o tym czy zaangażować się w coś bardziej czy nie. A miło by było mieć kogoś znajomego w Londynie. Ale tylko znajomego. Odważyłam się spojrzeć mu w oczy i jedyne co ujrzałam to jego błagalny wzrok wbity w moje oczy. Nabrał więcej powietrza, westchnął głośno i widząc moje zakłopotanie i niezdecydowanie zapytał jeszcze raz.
- Więc? Nic nie powiesz?- Boże drogi, a co mam ci powiedzieć?! Taak, Harry tak?!
- Zaskoczyłeś mnie trochę- zaczęłam wreszcie. I nawet udało mi się zachować pozory normalności – Dlatego nic nie mówiłam. Nie wiem czy to najlepszy pomysł, ale w porządku, na kawę możemy wyjść.
- Naprawdę?- A co może sądził że odmówię? To znaczy nie żebym tam miała jakieś nadzieje na coś więcej ale chyba jedna kawa nie zaszkodzi nie? Przecież to nawet nie jest randka!
- No tak. A co sądziłeś, że jakaś dziewczyna jest w stanie odmówić Harremu Stylesowi?- uniosłam prowokacyjnie jedną brew co chyba na nowo uczyniło go tak pewnym siebie jakim był kiedy tu przyjechał. Roześmiał się głośno po czym nie omieszkał skomentować moich słów.
- Czyli jednak na mnie lecisz. Wiedziałem, żadna mi się nie oprze- Znów zaczął się śmiać przy tym zabawnie ruszając brwiami
- Bardzo śmieszne.- prychnęłam ale przyznaję się! Również mnie rozśmieszył.
- W porządku. Skoro nie zasłużyłem sobie na numer- zmrużył oczy – To może przyjadę po ciebie jutro, powiedzmy około 5?
- Może być, ale wolałabym się przejść. Wiesz, chciałabym zobaczyć trochę Londynu. – uśmiechnęłam się mając nadzieję że się zgodzi.
- Co tylko chcesz.- rozłożył ręce puszczając mi oczko. - To do zobaczenia- krzyknął i poszedł w kierunku samochodu. On tak serio? Ale skoro ani śni mu się odwrócić w moją stronę to chyba muszę mu się przypomnieć.
- Harry!- krzyknęłam
- Tak?- odwrócił się w moim kierunku i spojrzał na mnie zdziwiony. Uniosłam jedną brew będąc pewna że udawał.
- Nie zapomniałeś o czymś?
- Aaa... walizka.- walnął się ręką w czoło. Coś mi się jednak nie wydaje  żeby udawał. . .
- No właśnie, walizka.
Otworzył bagażnik śmiejąc się, wyjął mój bagaż, przyniósł mi go i jeszcze raz się pożegnał. Potrząsnęłam lekko głową zastanawiając się czy na prawdę jestem z nim na jutro umówiona.
Jak filmie… Tyle że ja nie jestem jedną z tych pięknych aktorek.
Weszłam do domu targając za sobą walizkę a na mnie od razu po przekroczeniu progu naskoczyła Iza. Mogłam się tego spodziewać.
- To był Harry! To naprawdę on! O mój Boże… dziewczyny mi nie uwierzą, jak im powiem że był u mnie w domu.- Cóż, technicznie nie był w domu, ale nie będę odbierac dziewczynie tej przyjemności.
- Tak to był Harry. - Odpowiedziałam ze stoickim spokojem w przeciwieństwie do mojej kuzynki. Zaczęłam wnosić walizkę po schodach co naprawdę nie było łatwym zadaniem, ale Iza nadal nie dawała mi spokoju i szła tuż za mną. Gdzie jest mój brat co? No pytam się gdzie jest? Powinien to taszczyć za mnie!
- Skąd go znasz?
- On mnie przywiózł.
- Ale to był Harry Styles! - wrzasnęła mi do ucha. Wtargałam tą przeklętą walizkę na górę i ruszyłam w stronę swojego pokoju odpowiadając:
- Tak, wiem.
- Z One Direction -ciągnęła dalej
- Tak, to też wiem-
Nie chciałam być niemiła ale poprosiłam ją żeby opuściła mój pokój bo jestem zmęczona i chcę się rozpakować. Iza nie bardzo mogła zrozumieć jak udało mi się go poderwać i sama zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać. Po pierwsze to ja go wcale nie podrywałam! I właśnie dlatego wydaje mi się to dziwne. Gdybym dała mu jakieś znaki lub ewidentnie była czymś więcej zainteresowana okay, rozumiem. Ale niczego takiego nie zrobiłam, wręcz go odrzuciłam. Dlaczego więc mnie przywiózł i w dodatku zaprosił na randkę? Usiadłam na łóżku i zaczęłam analizować każdą część naszej rozmowy. I doszłam do wnioski że pójdę na tą jedną kawę ale raczej nic z tego nie będzie. Jest gwiazdą, ma dziewczyn na pęczki, a ja zdecydowanie nie chcę być już zdradzona ani oszukana czy wykorzystana.
Później udałam się do łazienki. Wzięłam długą i odprężającą kąpiel, przebrałam się w piżamę i wróciłam do pokoju.
Zadzwoniłam jeszcze do mamy z telefonu Bartka, bo obiecałam, że się odezwę jak dolecimy. Kiedy skończyłam rozmowę, położyłam się i szybko zasnęłam. Byłam wykończona. Zasnęłam niemal od razu zastanawiając się czego mogę się jeszcze spodziewać po tym mieście.
_________________________

Dodaje 2 rozdział. Mam nadzieję ze się podoba. Dziękuje za komentarze. Następny rozdział będzie w środę albo w czwartek. Piszcie czy wam się podoba. Mi bardziej podobał się tamten, ale chce też poznać wasze zdanie. Dziękuję że to w ogóle czytacie.



środa, 9 maja 2012

Rozdział 1


Wysiadłam z samolotu w nadziei że ujrzę przed sobą piękny Londyn. Podobno cudowne miasto, miliony ludzi, cudowna atmosfera, mnóstwo nowych możliwości. Właściwie gdyby nie angielska pogoda, byłoby idealne. No chyba że lubi się deszcz- jak ja. Wychodzi więc na to że Londyn jest dla mnie idealnym miejscem, więc ja- optymistka- w to wierzyłam. Cóż, myliłam się.
Kiedy wysiadłam z samolotu, odebrałam swój bagaż i właściwie mogłabym opuścić już lotnisko ale pojawił się pewien problem. Zgubiłam się.
Wcale nie było to trudne do zrobienia. Po pierwsze, mam beznadziejną orientację w terenie. Po drugie, przyczynił się do tego mój brat. Naprawdę starałam się iść za nim, mając nadzieję że może on będzie potrafił znaleźć naszą ciocię, lub wujka, bo właściwie nie wiem kto miał po nas przyjechać. Gdybym nie ciągnęła za sobą walizki pewnie by mi się t nie udało, ale mimo wszystko jakoś straciłam go z oczu. Nagle gdzieś zniknął mi z oczu jego zielony sweter w którego byłam tak wpatrzona i skupiona na tym by za nim iść. Więc jedyne co mogłam zrobić to przeklinać na niego w myślach. Idiota, nie mógł się domyślić że oczywistym jest to że się zgubię? Ale nie, on musiał pędzić przed siebie nie odwracając się nawet na chwilę.
Odłożyłam walizkę na ziemię, ułożyłam na niej moją torbę podręczną i torebkę. Rozejrzałam się dookoła ciągle mając jak się okazało bezpotrzebną nadzieję na to że zobaczę kogokolwiek kogo bym znała. Boże, jestem taką sierota, tylko ja mogłabym się zgubić na lotnisku. Żeby to chociaż było Heathrow! Wtedy może mogłabym być jakoś usprawiedliwiona, w końcu to jedno z największych lotnisk na świecie. Ale to jest Stansted! Dziecko by się tu odnalazło. Sięgnęłam do tylnej kieszeni moich dżinsów po telefon kiedy poczułam jak ktoś mocno mnie uderza w plecy. Owy ktoś na mnie wpadł przez co prawie się przewróciłam, ale na szczęście robiąc parę kroków do przodu utrzymałam cudem równowagę. Obróciłam się w kierunku napastnika i ujrzałam przed sobą chłopaka, lecz nawet nie zdążyłam mu się przyjrzeć bo zorientowałam się że nie mam telefonu. Oczywiście ja i moje szczęście. Nie dość że teraz zgubiłam Bartka to jeszcze nie mam kompletnie jak się z nim skontaktować. Mój telefon leżał na ziemi i cholera jasna się rozwalił! Ukucnęłam i zaczęłam zbierać jego części, rozsypane w promieniu kilku metrów.
- Przepraszam - usłyszałam nad sobą czyjś głos. Przypuszczam ze tego blondyna. Nie żebym tam byłą ciekawa czy coś ale podniosłam głowę i zobaczyłam wysokiego chłopaka, gdzieś w moim wieku no może odrobinę starszego, modnie ubranego. Miał blond włosy trochę postawione. W ręce trzymał kanapkę i ewidentnie się gdzieś spieszył. Mógłby chociaż pomóc mi to pozbierać, co? Gentelman się znalazł. Okay okay, może to mój przyszły mąż a ja się skarżę. No co? Poznanie się w takiej miłej atmosferze, on rozpierdziela mój telefon, ja zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia. Parsknęłam cicho śmiejąc się z własnej głupoty. Przyszły mąż huh? Błagam, na najbliższy czas to ja mam zamiar izolować od każdego napotkanego faceta.
- Słuchaj naprawdę nie chciałem. Nie widziałem cię. -Tłumaczył się jednak pomagając mi pozbierać z ziemi to co upuściłam. Czyli jednak z niego jakiś normalny człowiek? Zresztą chyba się zmieszał, nie dziwię się, mógł pomyśleć że śmieję się z niego, lecz mnie śmieszyła cała ta sytuacja. Przyjechałam do Londynu odpocząć, w spokojnym domu moich wujków, a pierwsze co robię to góra zamieszania zaraz po wylądowaniu. Miło.
Spojrzałam na niego chcąc mu powiedzieć że nic mi przecież nie jest, choć sytuacje że ktoś na mnie wpada z całym impetem zdarzają się mi rzadko. Poza tym patrząc na niego nie mogłam nie dostrzec jego oczu. Niebieskie, i to kuźwa  jak! Dlaczego Bóg obdarza jakiegoś faceta takim kolorem oczu kiedy ja mam szare tęczówki?
Boże, dlaczego ja myślę teraz o oczach?
- Spokojnie, nic takiego się nie stało.- uśmiechnęłam się zakładając włosy za ucho. Wstałam odbierając od niego obudowę i baterię. Złożyłam wszystko w jedną całość i na tym się skończyło naprawianie telefonu. Nie chciał się włączyć pomijając fakt że ekran był pęknięty.
- Mimo wszystko i tak przepraszam, trochę się śpieszę, po prostu cię nie zauważyłem.
- W porządku.- mruknęłam ciągle naduszając przycisk włączania. – Cholera- wyrwało mi się z ust na co chłopak od razu zareagował. Uniósł pytająco brew zapewne słysząc to przekleństwo pierwszy raz. W końcu jestem Polką, pewnie nie miał z tym narodem zbyt wiele styczności. Chociaż kto to wie, jest nas właściwie całkiem sporo w Wielkiej Brytanii.
- Chyba już ci się do niczego nie przyda. – Nie mogłam poradzić nic na to że nagle naszło mnie na śmiech. Ta sytuacja jest niewiarygodna! No bez jaj, takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. W dodatku teraz na pewno weźmie mnie za jakąś wariatkę. - Co w tym śmiesznego? - zapytał lekko zdezorientowany. Mimo iż wiedziałam jak głupio sie zachowuję nadal na mojej twarzy widniał szeroki uśmiech. I tak na marginesie to chyba nie powinnam, ale kurcze, słodki ten blondyn.
- Przepraszam- machnęłam ręką, próbując się uspokoić. - Jestem tu pierwszy raz.- wyjaśniłam-  Tak właściwie to można powiedzieć że się zgubiłam, bo mój brat zostawił mnie samą. A śmieszy mnie to, że pewnie teraz próbuje się do mnie dodzwonić ale z wiadomych powodów nie bardzo się mu to uda.
- No to masz mały problem, ale że ja poniekąd jestem jego powodem to zaprowadzę cię do wyjścia.- No no no, i aż się pali żeby mi pomóc. Wyczuwam drugie dno i nie zamierzam dać się tak łatwo omamić.  
- No coś ty, jakoś sobie poradzę. - Dobrze wiedziałam, że odnalezienie się na tym lotnisku wcale nie będzie takie proste. Bo niby jak ja miałam się stąd wydostać? Nawet nie wiem w którą stronę iść. Jakby czytając mi w myślach spojrzał na mnie, uśmiechnął się pod nosem i powiedział:
- Sama w mieście którego nie znasz?
- To może wydawać się trudne, ale naprawdę nie musisz mi pomagać.- Był podejrzanie zbyt miły. Kto od tak pomaga obcej dziewczynie? Wiele facetów by tak zrobiło w nadziei że może mnie zaliczą. Ale ten tak nie wygląda. I mimo że pozory mylą chyba zaryzykuję.
- Ale chcę – skomentował krótko a ja uśmiechnęłam się szeroko. Skoro chłopak chce to co ja będę zabraniać! Boże Magda, ogarnij się dziewczyno! Założyłam nieśmiało kosmyk włosów za ucho i spojrzałam mu w oczy. Swoją drogą to pewnie jego dziewczyna zatapia się w nich co chwila. Takich niebieskich tęczówek to ja jeszcze nie widziałam
- no dobrze, dziękuję. A tak w ogóle to jestem Magda. -
Wyciągnęłam rękę przed siebie. On też się uśmiechnął, podał mi rękę i się przedstawił:
- Ja Niall. Chodźmy już, co?
- Tak jasne. -
Nie zorientowałam się nawet kiedy wziął ode mnie walizkę i popędził tak że niemal musiałam biec by za nim nadążyć. No nie, czy on chce żebym znowu się zgubiła? A znowu tracić z oczu nikogo nie chciałam, zwłaszcza że chłopak miał moją walizkę. Jedną już oddałam pod opiekę Bartkowi, i jestem pewna że coś z nią zrobił, na pewno coś zepsuje lub coś w tym stylu.
- Niall! Zaczekaj! – Na początku nawet nie pomyślałam że te krzyki SA skierowane do blondasa, ale kiedy stały się coraz głośniejsze a chłopak nagle się zatrzymał zrozumiałam że ktoś go woła.
W naszym kierunku biegło dwóch chłopaków. Niall się odwrócił i gwałtownie zatrzymał. Zrobiłam to samo o mało na niego nie wpadając. Cofnęłam się o krok udając że nic się nie stało, skoro on niczego nie zauważył. Podbiegli do nas ci dwaj, którzy najwidoczniej znali Nialla. Jeden o ciemnej karnacji, przystojny, huh, naprawdę przystojny, z postawionymi, czarnymi włosami a drugi miał na głowie loczki, co wywołało u mnie uśmiech. Po prostu lubię loki, to wszystko. Poza tym jeśli ten gość ma samych przystojnych kumpli to ja chętnie się z nim zaprzyjaźnię! Matko, niedawno skończyłam jeden związek, nie chce się pchać w kolejne.
- Gdzie ty idziesz? - zapytał pierwszy – Zwariowałeś? Przecież jesteśmy umówieni!- A ja co, niewidzialna?! Wiem, że pięknością nie jestem, ale chyba mogliby choć rzucić okiem? Dziewczyno, czego ty oczekujesz? Chyba się przeceniłam. Oni nawet nie wiedzą ze stoję tuż obok.
- Wiem, ale muszę jej pomóc. -
Gdyby nie blondas który wskazał na mnie ręką nadal miałabym magiczną moc niewidzialności ale niestety, dwóm kumplom Niala było dane mnie zauważyć. Ten pierwszy spojrzał na mnie przelotnie po czym znów przerzucił się na Nialla, a loczek zlustrował mnie od góry do dołu, co wprowadziło mnie w lekkie zakłopotanie. Halo, kochany nie zapominaj się co? Boże, jaka ja jestem nienormalna. Najpierw chcę żeby mnie zauważyli, a teraz stwierdzam, że koleś się zapomina. Inteligentnie Meg, inteligentnie. 


***

Mimo wściekłości na Horana zauważyłem ją. Nawet nie brzydka.  Zdziwiło mnie to że nie piszczy ani nie krzyczy na nasz widok. Ale przecież nie każda musi być z tych piskliwych, może jest nieśmiała? W każdym razie z takim wyglądem to ona by mogła być śmiała aż za nadto. Boże, jakie ona ma piersi.
- Nie czas na dziewczyny. – Zayn miał gdzieś brunetkę i zacząć ciągnąć Nialla za rękaw. I kurcze, Malik miał rację. Gdybyśmy tylko mieli czas na flirty to spoko, nawet bym mu pomógł z tą laską, bo z jego umiejętnościami to nie wiem czy coś by z tego było.
- Zaczekaj, nie o to chodzi. – Niall pokręcił głową próbując uciszyć mamroczącego ciągle pod nosem Zayna.
- Zayn ma rację. Lou i Liam na nas czekają, więc się pospiesz -
Niall nie miał zamiaru ruszyć się z miejsca, co za uparciuch jeden! Wzrokiem pokazał nam żebyśmy się zamknęli. Co znowu zrobiliśmy nie tak? To on poszedł po żarcie i nie było go pół godziny! Przez niego jesteśmy spóźnieni, a to naprawdę bardzo ważne spotkanie.
- Nie mogę. Zniszczyłem jej telefon a ona ma drobny problem z wydostaniem się stąd. - wytłumaczył w końcu. Wtedy ku naszemu zaskoczeniu pierwszy raz odezwała się ta dziewczyna. Czyli jednak umie mówić.
- Przepraszam, nie chcę się wtrącać, ale nie róbcie sobie kłopotu, ja sobie poradzę.- tym razem Zayn i ja na dłużej zatrzymaliśmy wzrok na niej. Ja to akurat na piersiach ale to jej wina! Stanik jej prześwitywał przez tą białą bokserkę! Cieńszej to chyba już znaleźć nie mogła.
- Nie, to żaden kłopot.-
Och, ten nasz dobroduszny Irlandczyk. Moim zdaniem w niektórych sytuacjach miał za miękkie serce. Ale tym razem naprawdę przysporzył dziewczynie kłopotu, więc wypadało pomóc. I tak mam tu swój samochód więc szybko ją odprowadzę a Niall pojedzie razem z chłopakami.
- No dobra, ja ją odprowadzę do wyjścia, a potem dojadę moim samochodem.
- Nie musisz, ja ją odprowadzę, w końcu to moja wina- Chyba mu się spodobała. Na to mi wygląda, zresztą nie dziwię się, właściwie jest nawet bardzo atrakcyjna.
- Tylko, że ty nie masz samochodu, ani prawka. – To właśnie zdecydowało o tym że mój plan wchodzi w życie. Horan spojrzał na mnie niepewnie ale jednak pokiwał twierdząco głową.
- Dobra to idźcie już - Zadziwiająco szybko się zgodził. Tym razem obdarzył mnie kolejnym spojrzeniem typu, "tylko jej nie przeleć w samochodzie". A wcale nie miałem takiego zamiaru. Co on mnie ma za jakiegoś zboczeńca czy jak? Odwrócił się i skierował swoją wypowiedź do dziewczyny – Jeszcze raz przepraszam, Harry ci pomoże.-
Razem z Zaynem poszli do reszty chłopaków. Zostałem z nią sam i nie wiem dlaczego ale poczułem się dziwnie. Ja nawet nie wiem jak ona ma na imię! I trochę chamsko zrobiliśmy decydując  o wszystkim nie pytając jej nawet o zdanie. Popatrzyłem w jej kierunku, uśmiechnąłem się mając nadzieję że nie zauważy mojej niepewności.
- Jestem Harry. Przepraszam za moje i ich zachowanie, ale...
- Rozumiem.- przerwała mi machając ręką. – Poza tym to nie moja sprawa. Nazywam się Magda.
- Nie jesteś angielką? – Domyśliłem się tego po jej imieniu które z pewnością nie było angielskie i akcencie przez który wszystko co mówiła brzmiało jakoś inaczej. Skąd ona do cholery jest?
- Nie, jestem z Polski. – Aha, no to wyjaśniło się dlaczego jest taka ładna. Cholerne Polki. Raz z jedną coś tam kręciłem, ale jak z większością, nie wyszło.
- Jesteś tuta pierwszy raz? –wziąłem od niej jej walizkę, ciągnąc ją w stronę wyjścia. Dziewczyna poszła za mną.
- Trochę się zgubiłam w tłumie. Miałam z ciocią jechać do jej domu a nawet nie wiem gdzie on jest.- zaśmiała się cicho. Wydaje się być naprawdę miła. Dobra, rozmawiam z nią kilka minut, ale coś tak czuje że fajna z niej dziewczyna.
Kiedy zjawiły się fanki zorientowałem się że nie mam  na sobie niczego co by mnie kamuflowało, poza tym nie wziąłem ze sobą żadnego ochroniarza. Cholera, założę się że pomyślą że Magda jest kolejną dziewczyną. Nie miałem najmniejszej ochoty z nimi rozmawiać i jeszcze mniej czasu, ale cóż, taka praca. Zerkając kątek oka na zaskoczoną dziewczynę zrobiłem sobie kilka zdjęć z nimi z sztucznym uśmiechem, który miałem opanowany do perfekcji. A Magda spokojnie czekała na boku z lekko zdziwioną miną. Czyżby ona naprawdę nie wiedziała kim jestem? Nie to że nie spotkałem dziewczyny która by o nas nie słyszała, ale zazwyczaj kleją się do mnie jakbym był ich Bogiem albo są niezbyt miłe. To zależy po prostu od tego czy lubią nasz zespół czy nie. Ale zazwyczaj o nim choć trochę słyszały. Choćby w radiu. A ona? Ok, nie jest stąd, ale słyszałem, że w Polsce też jesteśmy dość znani.
Wróciłem do Magdy przepraszając wszystkie zebrane dziewczyny i tłumacząc się że nie mam zbyt dużo czasu.
- Przepraszam, ale nic na to nie poradzę. -
Wzruszyłem tylko ramionami czekając na jej reakcję. Nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się tylko słodko. Swoją drogą miała bardzo ładny uśmiech. 
Zmarszczyłem brwi nieco skonsternowany. Skoro nie wie kim jestem dlaczego o to nie zapyta? A jeśli wie, dlaczego zachowuje się tak spokojnie? I jakim cudem będą z nią kilkanaście minut doprowadziła do tego że z wszystkich sił staram się ją rozgryźć.
Nie miałem na to zbyt dużo czasu bo po chwili znaleźliśmy się na zewnątrz.
- Dziękuje za odprowadzenie. Chyba musimy się już tutaj rozstać. Zdaje się że się spieszyłeś?- odwróciła sie w moją stronę a mój wzrok mimowolnie powędrował tam gdzie nie powinien.  Jezus jakie ona ma piersi. Styles, zboczeńcu! Nie myśl o tym!
- Tak, trochę.- podniosłem wzrok na jej twarz. Tak, o wiele bezpieczniej. Choć przyznać trzeba że tamte widoki były lepsze. O wiele wiele lepsze.
- No dobra, to jeszcze raz dziękuje.- westchnęła-  Teraz pozostało tylko znaleźć dom mojej ciotki.
- Czyli nie wiesz gdzie iść dalej?- Właśnie to powiedziała, inteligencie. No ale co? Jakoś nie miałem ochoty się z nią rozstawać. Jeszcze nie doszedłem do tego dlaczego się tak zachowuje. A dopóki się tego nie dowiem, nie odpuszczę!
- Na to wygląda.
- Jeśli chcesz mogę cię podrzucić.- Wskazałem na mój samochód który znajdował się niedaleko nas. Ona spojrzała na mnie pytającym i zdziwionym wzrokiem. No bo właściwie się nie znamy, ona przyjeżdża do obcego miasta, a ja nieznany jej facet zapraszam ją do siebie do samochodu. Jeśli nie pomyślała że chcę ją przelecieć to jest chyba zakonnicą. Cholera, chcę bardzo chcę, ale nie zrobię tego. Raz okaże się miłym facetem wyświadczającym jedynie przysługę obcej dziewczynie. Jezu, jak to tandetnie brzmi. - Odwiozę cię. Myślę, że Niall jest ci to winny. -
Nie chciała się zgodzić, ale w końcu uległa. Mój cudowny dar przekonywania zadziałał. Myślę, że to dlatego, że nie bardzo chciała ślepo chodzić po Londynie. Choć właściwie zawsze mogłaby zamówić taksówkę czy cos w tym stylu.
 Zaprowadziłem ją do mojego pięknego, nowego auta, z którego byłem niesamowicie dumny. Nie dawno go kupiłem, ale nie chciałem jej tego mówić. Jest kobietą, przypuszczam że nie byłaby tym zbytnio zainteresowana. Otworzyłem więc przed nią jedynie drzwi.
- Wskakuj. Masz szczęście, że go tutaj zostawiłem kilka dni temu. -
Zamknąłem za nią drzwi wpakowałem jej walizkę do bagażnika i wsiadłem do samochodu. Podała mi adres i ruszyliśmy. Widziałem, że czuje się nieswojo w moim towarzystwie. Co chwilę na mnie zerkała, ja na nią zresztą też. Chciałem zagadać, ale ona w końcu zrobiła to pierwsza. 
- Dlaczego dawałeś tym dziewczynom autografy? –Ha! Wiedziałem że nie wytrzyma! Dobrze ze zaproponowałem jej tą podwózkę, przynajmniej ją rozgryzłem! :Po prostu ona nie ma pojęcia o tym że jestem sławny. To właściwie kuszący układ. Być dla nowo poznanej osoby kimś zupełnie obcym, kimś o kim niczego nigdy nie słyszała. Nie ma pojęcia o dziewczynach z którymi byłem, nie słyszała tych wszystkich gównianych plotek o mnie i o moim życiu. To tak, jakbym wcale nie był sławny.  
- To ty nie wiesz kim jesteśmy? -
Zapytałem przez zaskoczenie. Mimo wszystko zdziwiło mnie to, że nie wie. W głowie toczyłem zaciętą walkę pomiędzy chęcią powiedzenia jej prawdy a pozostawieniem wszystkiego w sekrecie. Jestem dla niej zwykłym chłopakiem, najzwyklejszym.
- Nie.
- Przynajmniej wiem dlaczego nie krzyczałaś na mój widok.- zaśmiałem się odwracając głowę w jej stronę. Uniosła brew zakładając za ucho włosy i spojrzała na mnie tak prowokująco jak już dawno nikt na mnie nie patrzył.
- A powinnam? – Czy ona ze mną flirtuje? Założyła nogę na nogę i uśmiechnęła się słodko. Uhh mała manipulantka. Wie czym rozproszyć faceta. Nie wspomnę już nawet o jej piersiach. Nachylała się tak że miałem doskonały widok. Jeśli nie zrobiła tego specjalnie, ciekawy  jestem co by zrobiła gdyby chciała rozproszyć mnie celowo.
- Zdecydowanie nie. – odwzajemniłem jej uśmiech.- Nienawidzę tego to irytujące kiedy dziewczyna na twój widok piszczy.
- Mhm- mruknęła kiwając głową i teraz to już nie spuszczała mnie z wzroku. Czułem się lekko osaczony ale podobało mi się to. – Mogłabym się jednak dowiedzieć dlaczego one na twój widok piszczą?
- No sama spójrz.- pokiwałem brwiami wskazując prawą ręką na swoje ciało. - Jestem bogiem seksu.
- Taaak, to z pewnością dlatego.- Zaśmiała się cicho nawet odrobinę się nie rumieniąc. Jedyne co zrobiła to wywróciła oczami. Co z nią nie tak? Każda inna dostałaby już orgazmu! Dobra, nie była fanką, to dlatego.  Zbyt bardzo przyzwyczaiłem się do łatwości z jaką mogę zdobywać dziewczyny odkąd jestem w zespole. Praktycznie nie robię nic, wystarczy że powiem słowo a już jesteśmy w mojej sypialni.
- Ja, Niall, Zayn, Liam i Louis tworzymy zespół.- zdecydowałem się jednak wyjaśnić wszystko-  Jesteśmy dość znani, szczerze mówiąc to sądziłem, że w Polsce też. Nie słyszałaś o One Direction? - wytłumaczyłem jej a ona chyba się trochę zdziwiła bo patrzyła na mnie wielkimi oczami. No i super, czar prysł. Teraz będzie mnie traktować jak gwiazdę. A całkiem miło było, kiedy myślała że jestem normalnym chłopakiem, bez tytułu "boga seksu"
- To ty? O matko ale mi głupio..- Zarumieniła się odwracając ode mnie twarz. Spojrzała prze z boczną szybę ciągle na mnie nie patrząc.
- Nie potrzebnie, ale nie sądziłem że spotkam dziewczynę, która mnie nie pozna. Szczerze mówiąc to Mie zaintrygowałaś.- znowu palnąłem zanim się zastanowiłem. Zaintrygowała? Matko, jak mogłem to powiedzieć? Na szczęście ona rozśmiała się głośno spoglądając na mnie. Co wcale nie oznacza że nie uważa że jestem idiotą.
- Wow no moje przyjaciółki mi nie uwierzą. Zaintrygowałam samego Harrego Styles.- puściła mi oczko - Nawet nie wiesz ile o was słyszałam i trochę głupio się przyznać, ale miałam już tego trochę dosyć. Ciągle słyszałam tylko jacy to jesteście cudowni i wspaniali. To znaczy nie mówię, że nie ale moim zdaniem to trochę dziwne tak ubóstwiać kogoś kogo się nawet nie zna. Dlatego rzygać mi się już chciało tym gadaniem jacy to wy nie jesteście. Po prostu kiedy słyszałam One Direction to wyłączałam się totalnie i kiwałam jedynie głową udając że słucham.
Zatkało mnie. Nie sądziłem, że jakaś dziewczyna spotkana przez przypadek na lotnisku powie coś takiego. Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Zgadzałem się z nią choć bardzo kochałem swoje fanki, czasem nie rozumiałem ich zachowania.
- Co się tak zamyśliłeś? Przepraszam za to ,że powiedziałam że nie jesteście cudowni jeśli o to chodzi. -
Jak mogła pomyśleć że jestem zły o takie coś? Czyli jednak miała mnie za egoistyczną gwiazdę? Zacząłem się śmiać, przez co zostałem obrzucony zdziwionym spojrzeniem. Chyba nie wiedziała o co mi chodzi. Stanąłem pod domem jej cioci, spojrzałem na nią i powiedziałem:
- Nie no co ty. Nie gniewam się, przecież nic takiego nie powiedziałaś. Hm... po prostu myślałem, że każda dziewczyna mnie zna, ale chyba się myliłem.
- Przepraszam, że nie jestem twoją fanką ale dla pocieszenia cię już znam. A no i jestem pewna, że wszystkie pozostałe dziewczyny na świecie cię uwielbiają. - powiedziała ze śmiechem. Tak po prostu sprawiła, że mi też zachciało się uśmiechać. Cóż, bardzo pozytywna z niej osoba.
- To nawet miłe, że na całym świecie pozostaje taka jedna Magda która na mnie nie leci. Dziękuję ci za to.
- Pierwszy raz w życiu chłopak mi podziękował za coś takiego.- no i się nie dziwię.-  To dziwne – zaśmiała się.-  No dobra, ja muszę już iść. Dzięki za podwózkę.- sięgnęła do klamki otworzyła drzwi i wyszła z samochodu. Obeszła go dookoła lecz zdążyłem jeszcze uchylić szybę i jej odpowiedzieć.
- Nie ma za co. Miło było pogadać z kimś, kto mnie nie zna.- wychyliłem się przez okno
- Mi też, tyle, że mnie nikt nie zna.- nawet nie wiesz ile masz przez to szczęścia, dziewczyno. Sława jest cholernie uciążliwa, jeżeli chodzi o życie prywatne. To jest jej zdecydowanie największy minus.
- Ja cię znam, a to już coś. – mrugnąłem do niej uśmiechając się naprawdę szczerze. Będąc tyle razy przed kamerami opanowałem swój uśmiech do perfekcji. Dlatego większość z nich jest nieszczera, niestety.
- No tak, dziękuję, to wielki zaszczyt panie Styles.
- Ależ proszę bardzo pani...?
- Małecka.- dokończyła za mnie. Spojrzałem na nią wielkimi oczami i powtórzyłem.
- Małecka?
- Jestem z Polski, zapomniałeś? - zaczęła się śmiać. Też dołączyłem do niej drapiąc się po karku.
- Faktycznie, zapomniałem. Ogólnie jestem trochę zapominalski.
- Okay, miło było cię poznać Harry, na razie, - pomachała mi wchodząc do domu, a ja trochę spóźniony ale jednak odpowiedziałem, tyle tylko że już mnie nie usłyszała.
- Pa.
Już dawno nie spotkałem dziewczyny, która by tak po prostu bez nerwów na luzie ze mną pogadała. Ok, zdarzały się takie laski, ale tylko napite w clubach, i te odważne, które sądziły że się z nimi prześpię.
Fajnie by było utrzymać z Meg kontakt. Ale ze mnie cymbał! Nawet nie wziąłem od niej numeru telefonu! Jak ja to mogłem zrobić? Jestem idiotą! Była fajna, zabawna, i miała ładne cycki ale to pomińmy. Nie znała mnie i tak dobrze mi się z nią rozmawiało. Była taka...inna. Dobrze, że chociaż wiem gdzie mieszka, ale przecież głupio będzie tak po prostu przyjechać. 
Ale zaraz, zaraz... Jestem uratowany! Jakim cudem o tym zapomniałem?!

________________________________________

 Zrobię wyjątek i dodam dziś 1 rozdział. Nie wiem czy się podoba, ale piszcie w komentarzach. Jeśli nie to też napiszcie. 2 rozdział za kilka dni, pewnie w weekend. Będę dodawała tak około 2 razy w tygodniu, tylko dzisiaj zrobiłam niespodziankę (nie wiem czy miłą) no i jest 1 rozdział. piszcie czy w ogóle macie ochotę dalej czytać.