piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 48

HARRY

Skarbie... to ostatni raz kiedy tak się do ciebie zwracam. Zawsze byłeś moim skarbem. Chciałabym abyś był nim nadal ale nie umiem ci już zaufać. Wiem wszystko, El mi powiedziała że byłeś pijany, niczego nie pamiętasz, że żałujesz, że chłopaki cię do tego namówili, ale przykro mi, to cie nie tłumaczy. Przecież mogłeś nie pic, mogłeś tam nie iść. Wiem że to był tylko pocałunek, ale gdybyś widział z jakim oddaniem to robiłeś, dotykałeś ją tymi rękami którymi wcześniej dotykałeś mnie. Gdyby nie Louis to pewnie byś mnie z nią zdradził a tego tak po prostu nie mogę ci wybaczyć i zapomnieć. Moje serce zwyczajnie rozsypało się na milion kawałków i nie wiem czy kiedykolwiek uda ci się je posklejać. Przepraszam że w taki sposób się z tobą żegnam, ale po tym czego się dowiedziałam nie potrafiłam spojrzeć ci w oczy. Proszę daj mi przemyśleć parę rzeczy, to co się stało i nie szukaj mnie. Nadal cię kocham bo przecież nie można kogoś przestać kochać tak z dnia na dzień.
Jest jeszcze jedna jedna rzecz o której powinieneś wiedzieć i która tak naprawdę przesądziła podjęcie decyzji o moim wyjeździe. Uważam że masz stuprocentowe prawo i nie mogłabym wyjechać nie mówiąc ci tego. Jeszcze nie wiem co zrobię, ale jeżeli boisz się o karierę lub po prostu nie będziesz go chciał to nie martw się, jakoś sobie poradzę. Po prostu chcę żebyś wiedział - będziesz tatą
Meggi ”


O mój Boże, ona jest w ciąży. Dlaczego wyjechała? Ja ją kocham. Jezu, będę ojcem. Ale jak? Matko.
- Zayn!- wybiegłem z mojego pokoju i popędziłem na dół
- Gdzie ona wyjechała?!
- Co się stało?- wszyscy patrzyli na mnie jak na debila.
- Gdzie ona jest?!
- W Polsce.
- Lecę tam
Zadzwoniłem na lotnisko. Na szczęście nie było problemu i załatwiłem sobie bilet na samolot za dwie godziny.
- Harry! Co się stało?
- Ona...O Boże...przecież to niemożliwe...my...- odpowiadałem na pytanie Liama mówiąc sam do siebie ale byłem jeszcze tak oszołomiony tym co przeczytałem że nie wiedziałem co mówię.
- Uspokój się!
- Powiedz co się stało.
- Meggi..ona....to znaczy my...ale...Zayn! Dlaczego pozwoliłeś jej wyjechać!?- język nadal mi się plątał
- Bo musi przemyśleć twoją zdradę.
- Nie zdradziłem jej! I wcale nie o to chodzi! Malik, jak mogłeś?! Ja ich teraz przecież nie znajdę. Skąd mam wiedzieć gdzie pojechali?
- Oni?- zapytał Niall. Nawet nie zauważyłem że powiedziałem oni. Uśmiechnąłem się sam do siebie mimo że ta sytuacja śmieszna nie była. Ale mimo wszystko tak strasznie się ciesze że będziemy mieli dziecko.
- Jacy oni?- tym razem zapytał Liam.
- Ona i...- Już miałem im powiedzieć ale przypomniałem sobie że nawet nie spróbowałem do niej zadzwonić. Wyciągnąłem telefon i nie słuchając pytań reszty zadzwoniłem do niej. Nie odbiera. Jeszcze raz. Nie odbiera. Jeszcze raz. Znowu to samo. Pobiegłem do góry wrzuciłem parę rzeczy do plecaka, chwyciłem list, telefon i z powrotem zbiegłem na dół.
- Muszę ją znaleźć
- Harry! O co chodzi?!- krzyknął Zayn
- Ona...- nie mogło mi to przejść przez gardło.
- No co ona?!- tym razem Louis. Spojrzałem na nich stojąc w drzwiach i powiedziałem cicho:
- Jest w ciąży.
Pojechałem prosto na lotnisko. Założyłem kaptur, okulary żeby nikt mnie nie rozpoznał. Po dwóch godzinach lotu i kolejnych stu razach studiowania tego listu doleciałem do Polski. Ona naprawdę sądzi, że mógłbym nie chcieć tego dziecka ze względu na karierę? Nie wierzę, przecież ja ją tak kocham, zresztą nasze dziecko też już zdążyłem pokochać. Są dla mnie teraz najważniejsi. Z wielkim trudem dojechałem pod jej dom, gdzie nie zostałem zbyt miło przyjęty.
- Harry!?
- Bartek, jest Meg?
- Nie sądzisz chyba ze ci powiem- uderzył mnie pięścią w nos. Zabolało. Dotknąłem nosa po czym zobaczyłem na ręce krew. Jej brat nie za bardzo zachwycił się moim przybyciem.
- Wiem że mi się należało. Możesz tak kilka razy ale błagam, powiedz mi gdzie ona jest.
- Pojebało cię? Ty wiesz co jej zrobiłeś? Przyszła tu zapłakana. Czy ty nie masz serca? Ty idioto! Przecież wiedziałeś co ona przeszła! Jak bardzo nienawidzi zdrady!
- Wiem, ale byłem pijany i nie zdradziłem jej
- Huj mnie to obchodzi.- powiedział i już chciał zamknąć drzwi ale je przytrzymałem.
- Bartek, ale ja ją kocham. Zresztą nie pozwolę żeby sama wychowywała to dziecko.
- Jakie dziecko!?- no pięknie, czyli się wygadałem.
- Nasze, ona jest w ciąży- Jestem na tyle mądry że dostałem drugi raz w twarz
- Powiedz że żartujesz! Człowieku, ile wy macie lat co?! Jak ty to sobie wyobrażasz?!
- Nie wiem, ale nie zostawię jej samej. Gdzie ona jest?
- Wyjechała. Musi to przemyśleć ale kiedyś na pewno wróci, teraz jej nie szukaj.
- Ale ja nie mogę tak bezczynnie czekać.
- trudno wracaj do Londynu- tym razem zatrzasnął mi drzwi przed nosem i ani myślał mi znowu otworzyć. Cholera jasna, i gdzie mam jej teraz szukać. Ona może być wszędzie!



KATE

Wreszcie wyszłam ze szpitala. Mój skarb po mnie przyjechał. Po trzech miesiącach zobaczę coś oprócz białych ścian. Nareszcie.
- Dobrze się czujesz?
- Mhm- mruknęłam. Zayn zatrzymał się na korytarzu zatrzymując też przez to mnie i stanął naprzeciwko mnie. Podniósł moja głowę do góry i spojrzał w moje oczy.
- Co jest?
- Boję się. Trzy miesiące stąd nie wychodziłam.
- Słońce, ja jestem z tobą.
Uśmiechnęłam się do niego ale i tak się denerwowałam.
- Przygotuj się na tłumy.
- na co?- zatrzymałam się w miejscu.
- Sporo fanek i fotoreporterów przyszło kiedy dowiedzieli się że wychodzisz.
- Zayn, ale ja...
- Kate, musimy stąd wyjść.
- Ugh, no dobra.
Chwyciłam go za rękę a Zayn pociągnął mnie w stronę wyjścia. Nie chcę tam iść. Jakoś nie bardzo chcę znajdować się na pierwszych stronach gazet.
- Masz jakieś okulary?.- zapytałam Zayna na co się zaśmiał ale wyjął z kiszeni okulary i mi je dał.
- Załóż jeszcze kaptur to cię nie rozpoznają.
- Nie śmiej się ze mnie.
- Ależ się nie śmieję- odparł i wybuchł śmiechem. No tak, wcale się nie śmieje.
- Yhy, widzę że nie.
Wyszliśmy na zewnątrz. OMG, co to jest? Ile tutaj ludzi. Zanim się przedostaliśmy do samochodu minęło z dziesięć minut. Zayn odpalił i zawiózł nas do ich domu. Dziwnie się czuję. Przecież ja ich prawie w ogóle nie znam. Byłam z nimi przez jeden dzień. Zayn to co innego. Może dziwnie to zabrzmi ale poznałam go bardziej kiedy leżałam w śpiączce.
- Kate, nie bój się, oni cie wszyscy lubią- jakby czytał w moich myślach.
- A ty niby skąd wiesz o czym myślę?
- A nie?
- Nie?
- Tak?
- Zayn... jesteś idiotą.
- Ej no!
- No co?
- Może i idiotą, ale mam rację.
Dojechaliśmy. Wysiadłam z samochodu Zayna i chwyciłam go za rękę. Kiedy nacisnął klamkę ja odruchowo ścisnęłam jego rękę mocniej na co się zaśmiał. Znowu.
- Kate!
Wszyscy rzucili się na mnie i mnie przytulali. Nie sądziłam że mnie aż tak polubią. Przecież prawie się nie znaliśmy. Czekali na nas z kolacją. Jakie to miłe. Usiedliśmy do stołu.
- Kasia, chciałem cię przeprosić za to co wtedy powiedziałem- zaczął Louis.
- No co ty, nie gniewam się.
- Nie chciałem żeby tak wyszło.
Chciałam mu odpowiedzieć ale usłyszeliśmy głośny trzask drzwi. Do domu wszedł Harry. Popatrzył na nas. Sam wyglądał tak jakby nic nie jadł i nie spał od kilku dni.
- Kate, już wyszłaś ze szpitala, jak się czujesz?
- Dzięki, dobrze
Pobiegł do góry nie czekając na moją odpowiedz.
- Co tak w ogóle się między nimi dzieje?
- Sporo. Hazza wrócił z Polski bo był szukać Meg.
- Szukać?- zapytałam
- Wyjechała bo jest w ciąży.
- Że co!?
Ja pierdole. Moja przyjaciółka jest w ciąży a ja nic o tym nie wiem. Ja nie wytrzymam. Dlaczego ona w ogóle wyjechała. Oni mają po osiemnaście lat, co teraz zrobią? Powiedziałam reszcie że źle się czuję i poszłam się położyć na górę. Zayn nie chciał mnie puścić samej więc poszedł ze mną. Położyłam się na jego łóżku a on zrobił to samo i mnie mocno przytulił.
- Zostawiłabyś mnie gdybym zrobił coś takiego jak Harry?- zapytał nagle Zayn
- Nie wiem. Trudno mi powiedzieć co bym zrobiła. Pewnie byłabym zła ale nie zostawiła bym cię chyba- odpowiedziałam patrząc mu w oczy. On uśmiechnął się słabo.
- To dlaczego Meg wyjechała. Przecież to był tylko głupi pocałunek.
- Dla niej to nie tylko pocałunek. Wiesz zdrada to najgorsze co można jej zrobić nawet w takiej postaci jak pocałunek z inną. Wiesz co boję się o nią. Nikt nie wie gdzie ona jest a mnie przy niej nie ma.
- Będzie dobrze- wyszeptał mi Zayn na ucho. Mocno mnie przytulił co mi bardzo pomogło. Czując jego bliskość było mi o wiele lepiej.

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 47

ZAYN
Harry spieprzył sprawę. Meg mu tak łatwo tego nie wybaczy. To był głupi pocałunek, każdy wie że dla niego nic to nie znaczyło, zwłaszcza że tego nie pamięta ale Meg to Meg. Inna dziewczyna zwyczajnie powiedziała by że się nic nie stało ale nie ona, ona jest inna.
- Zayn.- spojrzałem na Kate która najwyraźniej się obudziła.
- już nie śpisz?
- Mhm, o czym tak myślisz?
Siedziałem przy niej w szpitalu. Powiedzieć jej?
- Tak po prostu się zastanawiam, nie ważne.
- Ważne, widzę że coś jest nie tak.
- Skarbie, to nic takiego.
- więc mi powiedz.
Nie chciałem jej martwic, niech najpierw dojdzie do siebie. Spojrzałem na nią. Czekała aż jej powiem.
- Zayn, i tak teraz się będę martwiła że coś jest nie tak.
- Ale..
- Malik, do cholery, mów co się dzieje!
- Meg i Harry zerwali.
- Dlaczego?
- Hazza się całował z inną.
- i tylko tyle?
- Dobrze wiesz że dla Meggi to nie tylko.
- Ona mu szybko nie wybaczy- powiedziała Kasia.
- Wiesz co skarbie ja już muszę lecieć. Obiecałem że odwiozę Meggi na lotnisko.
- No dobra leć- pocałowałem ją i już mnie nie było. Może Meg to wszystko sobie poukłada i wróci, wróci do nas, wróci do Harrego. Oni nie mogą bez siebie żyć, muszą do siebie wrócić.
Odwiozłem Meggi na lotnisko tak jak jej obiecałem. Była jakoś dziwnie bardzo zamyślona. Widziałem że nie jest przekonana do tego wyjazdu. Przytuliła mnie.
- Malik, będę bardzo tęsknic.
- Przecież się niedługo zobaczymy, tak?
- Tak- mruknęła cicho- Zrobisz coś dla mnie?
- No pewnie, wiesz że na mnie możesz zawsze liczyć.
- Pożegnaj wszystkich ode mnie, powiedz im że będę bardzo tęsknic za nimi wszystkimi, ale nie umiem inaczej, muszę to zrobić. Przeproś ich za to.- łzy popłynęły jej po policzkach- Po prostu powiedz że bardzo ich wszystkich kocham i przepraszam.
- Meggi nie płacz.- wtuliła się we mnie bardzo mocno.
- I jeszcze jedno. Daj to Harremu- dała mi kopertę
- Nie pożegnałaś się z nim.
- Nawet nie wie, że wyjeżdżam, nikt nie wie. Nie potrafiłam powiedzieć mu prawdy.
- Obiecaj że wrócisz.
- Nie mogę ci tego obiecać. Pewnie wszystkiego się dowiesz kiedy Harry przeczyta to co jest w kopercie. Przepraszam muszę iść. Kocham cię zresztą jak wszystkich i będę tęsknic.
Przytuliła się i odeszła. Nic z tego nie rozumiem. To nie chodzi tylko o ten pocałunek, ale o coś więcej. Jestem tego pewien. Tylko o co?

HARRY

Leżałem na łóżku ze słuchawkami w uszach. Nawet nie wiedziałem czego słucham. Myślami byłem z Meggi. Nie mogę leżeć bezczynnie. Muszę z nią natychmiast porozmawiać, teraz. Jeśli nie będzie chciała trudno. Będę próbował dopóki mnie nie wysłucha od początku do końca. Wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół. Na kanapie siedział Louis i Niall.
- Gdzie Meg?- obydwaj na mnie spojrzeli.
- Pojechała z Zaynem.
- Nie wiecie gdzie?
- Nie.
Do domu w tym momencie wszedł Zayn, tyle że bez Meggi. Muszę z nią teraz porozmawiać. Musi mi dać choć jedna szansę żebym się wytłumaczył.
- Gdzie jest Meggi?
- Harry... ona... wyjechała- Że niby co zrobiła?! Ona nie mogła tego zrobić, nie wierzę! Zabiję się normalnie! Nie dała sobie nawet nic wytłumaczyć.
- Kazała wam przekazać, że przeprasza, będzie bardzo tęsknic ale nie umie inaczej i że wszystkich was kocha- powiedział Zayn a ja stałem jak słup soli. Zostawiła mnie. Naprawdę to zrobiła. Ale powiedziała że wszystkich kocha. Może nie znienawidziła mnie tak do końca.
- Harry... to dla ciebie
Malik wręczył mi jakąś kopertę. Pytałem się go gdzie pojechała ale nie chciał mi powiedzieć. Boże a jeśli ja już jej nie znajdę. Tak bardzo ją kocham, chciałbym być z nią do końca życia ale przez jeden głupi pocałunek to mi się nie uda. Ale to nie ważne. Znajdę ja choćby nie wiem co, choćby wyjechała na Syberię, Saharę czy w lasy tropikalne. Pojadę za nią nawet i na księżyc. Jest dla mnie cholernie ważna, najważniejsza. Wstałem i bez słowa poszedłem do swojego pokoju. Każdy odprowadził mnie wzrokiem ale nie odważył się odezwać. Wszedłem do mojego pokoju który od kilku miesięcy uważałem nie tylko za swój pokój ale też Magdy. Spojrzałem na jej zdjęcie. Była taka śliczna. Brązowe włosy opadały na jej ramiona. Uśmiechała się do aparatu. Pamiętam kiedy robiłem jej to zdjęcie.
To było w parku. Leżeliśmy na trawie wpatrując się w chmury. To był jeden z niewielu słonecznych dni w Londynie.
- Patrz to wygląda jak pluszowy miś na rowerze!- krzyknęła Meggi pokazując na chmurę która nie przypominała mi zupełnie nic.
- Ej, a to taki mały krasnoludek chowający się pod wielkim kubkiem do picia.- pokazała mi kolejną chmurę.
- Hm...krasnoludek mówisz, ja tam widzę marchewkę.
- Jak ten kochany krasnoludek może przypominać ci marchewkę? Louis ma na ciebie zbyt duży wpływ.
- Może i ma.
- Dlatego dzisiaj jest definitywny koniec Larrego.- oznajmiła mi.
- Louis nie będzie szczęśliwy.
- Ale ja będę i ty będziesz.
- Z tobą zawsze będę.- powiedziałem i wpiłem się w jej usta.
- Daj aparat zrobię ci zdjęcie. - wziąłem go od niej i cyknąłem to zdjęcie.
- Usuń to wyszłam brzydko.
- Nie prawda bo pięknie.- powiedziałem i schowałem aparat. Spojrzała na mnie obrażona.
- no już nie gniewaj się.
- A usuniesz? -
- Usunę.- powiedziałem i wpiłem się w jej usta. Wtedy ze spryskiwaczy do trawy zaczęła się lać woda.
- Twoim marzeniem był pocałunek w deszczu a moim w wodzie do spryskiwania trawy- uśmiechnęła się do mnie.
- Czyli właśnie spełniłem twoje marzenie?
- TY jesteś moim marzeniem. Chodź zatańczymy- pociągnęła mnie na nogi i zaczęliśmy tańczyć będąc coraz bardziej mokrzy.

Nie usunąłem tego zdjęcia, tylko włożyłem do ramki. Jest taka śliczna. Usiadłem na łóżku i przeniosłem wzrok ze zdjęcia na kopertę. Momentalnie uśmiech z mojej twarzy znikł. A co jeśli to jest pożegnanie? Bałem się to otworzyć. Ona nie może mnie zostawić. Spojrzałem jeszcze raz na kopertę i w końcu odważyłem się zobaczyć co kryje w środku.

______________________________________________________

Hej hej, mam nadzieję że się wam podoba jeśli tak to komentujcie. Ostatnio coś słabo wam to idzie dlatego rozdziały są rzadziej. W każdym razie dziękuję bardzo za każde miłe słowo. 

ask 

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Rozdział 46

MEG

Poczułam że ktoś mnie przytula. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Horana. Nie chciałam aby mnie dotykał, przytulał, po prostu we mnie się gotowało. Zaczęłam uderzać go w klatkę piersiową, sama nie wiem dlaczego. To chyba nagły przypływ złości. Do mojej głowy nic nie dochodziło, nie umiałam się uspokoić.
- Dlaczego?- zapytałam ale Nial objął mnie mocno i przycisnął do siebie. Chwilę jeszcze się miotałam ale w końcu rozluźniłam się i wtuliłam się w Nialla. Pozwoliłam swobodnie spływać łzom.
- Nie przejmuj się, jest pijany.
- I co z tego?! Nie widzisz co on robi!-
Niall przytulił mnie jeszcze mocniej ciągnąc w stronę wyjścia.
- Chodź idziemy stąd.- Zobaczyłam tylko jak Louis odciąga Harrego od tej dziewczyny. Co za idiota! Moje serce rozpadło się na milion kawałków i to przez niego! A mówił że mnie kocha! Nienawidzę go! Jak on mógł mi to zrobić! Może w ogóle on cały czas sobie chodzi na jakieś imprezy i na każdej całuje się z pierwszą spotkaną laską. Może nawet z nimi sypiał a ja głupia czekałam na niego i tęskniłam w Polsce a on się tu świetnie bawił.
Niall zadzwonił po taksówkę.
- Do szpitala.
- Co? Dlaczego?- zdziwił się Niall
- Kate się obudziła
- Co? Kiedy?
- Kilka godzin temu, dlatego przyleciałam.
Całą drogę siedziałam w ramionach Horana i ciągle płakałam. Wysiedliśmy przed szpitalem. Poszłam najpierw do łazienki. Nie chciałam żeby widzieli ze płakałam. Niall wszedł za mną nie zwracając uwagi na to że to damska łazienka.
- Meggi, nie musisz przed nimi udawać że nic się nie stało.- powiedział do mnie.
- Wiem- spojrzałam mu w oczy- Ale Kasia się dopiero obudziła. Niech się mną dzisiaj nie martwią.
- Dasz radę?- zapytał Niall kiedy po raz kolejny mnie przytulił.
- Muszę.
Wyszliśmy z łazienki. Zignorowałam zdziwiony wzrok lekarza który patrzył na mnie i Horana wychodzących wspólnie z łazienki i pokierowałam się do sali Kate. Odzyskałam przyjaciółkę ale straciłam chłopaka.

HARRY

Moja głowa! Jezu zaraz mi wybuchnie. Zabiję chłopaków za to że mnie do tego namówili. O Boże, czuję się jakby mnie samochód potrącił.
-Ooo, śpiąca królewna się obudziła- usłyszałem głos Lou.
- Daj jakieś tabletki.
- Teraz tabletki tak?! Człowieku, ty sobie zdajesz sprawę z tego co zrobiłeś?!- Eee...no właśnie nie bardzo, nic nie pamiętam.
- Ty idioto! Jesteś największym debilem jakiego widziałem!- krzyknął znowu. Ale o co w ogóle chodzi?
- Co ja niby zrobiłem?
- No ja pierdole! Ty się jeszcze pytasz?! Obściskiwałeś się z jakąś blondynką.
- Że co?! Ale do niczego nie doszło?- zapytałem. Boże chyba nie zdradziłem Meg.
- Nie bo cię w porę odciągnąłem- odetchnąłem z ulga. No ale mimo wszystko całowałem inną,a dobrze wiem jak Meg nie znosi zdrady, nawet w postaci całowania.
- Meg mnie zabije. Louis, co ja mam robić?
- Ona cię widziała, była w tym clubie.-
- Kto?! Meg?!- że niby co? Przecież ona mi tego nie wybaczy.
- Mhm.
- Gdzie ona jest?!
Wybiegłem ze swojego pokoju wpadając po kolei do każdego. Boże co ja zrobiłem, jaki ze mnie idiota! Całowałem inną i to na oczach mojej dziewczyny. Wpadłem do pokoju Nialla. Siedziała na łóżku wtulona w właściciela pokoju.
- Wynoś się- wrzasnęła kiedy tylko mnie zobaczyła.
- Ale Meg, proszę daj mi wytłumaczyć.
- Nie- odpowiedziała twardo- Dla mnie wszystko jest jasne.
- Słoneczko, przepraszam, ja nie chciałem...
- Przestań! Nienawidzę cię! Jak mogłeś mi to zrobić?! Nic dla ciebie nie znaczy to co jest a raczej było między nami?!
- Przepraszam, znaczysz dla mnie bardzo dużo. Meg, kochanie, proszę.
- Nie mów tak do mnie!
- Ale Meggi, ja nawet nie wiem kim ona była.
- Oo.. nie wiesz kim była? To może zdradzałeś mnie z wieloma innymi dziewczynami których imion nawet nie znałeś?!
- Nie Meg, ja tam nawet nie chciałem iść.
- Jesteś idiotą! Samolubnym dupkiem! Myślisz że ja nie mam uczuć?! Że jestem twardym kamieniem?! Nie! Nie jestem! Myślałam że mnie kochasz a ty...już nawet nie chcę na ciebie patrzeć. Wyjdź stąd, nie chcę cię znać
Po jej policzkach ciekły łzy. Poczułem się jakby ktoś wbijał mi nóż w serce. Zabolało.
- Proszę tylko mnie wysłuchaj, błagam.
- Niall, zabierz go stąd
Już nie miała siły nawet na mnie krzyczeć, cała się trzęsła i płakała. Horan który do tej pory tylko się przysłuchiwał podszedł do mnie i wyszeptał:
- Harry, lepiej wyjdź, daj jej czas, spróbujesz pogadać jak się uspokoi.
Skierowałem się do drzwi ale usłyszałem jeszcze:
- A gdybyś się nie domyślił to między nami wszystko skończone.
Spojrzałem na nią z bólem w oczach i zanim wyszedłem wyszeptałem jeszcze ciche 'przepraszam'. Co ja do jasnej cholery zrobiłem? Oparłem się o ścianę i zsunąłem na podłogę. Schowałem twarz w dłoniach. To już koniec, to naprawdę koniec. Straciłem ją. To wszystko moja wina. Jaki ze mnie idiota. Obiecałem że jej nie skrzywdzę, że będę z nią zawsze a co ja zrobiłem? Całowałem inną. A Meg teraz przeze mnie płacze i cierpi. Nienawidzę się. Ona mi tego nigdy nie wybaczy. Ja sam sobie tego nie wybaczę. Kocham ją ponad wszystko i nie odpuszczę tak łatwo. Teraz nie chce ze mną rozmawiać ale będę czekał ile bzie trzeba i będę walczył. Choćbym miał zostawić One Direction i nawet całe moje życie, to nie poddam się. Meg jest najważniejsza i zawsze będzie. Teraz muszę zrobić wszystko żeby z powrotem była moja.



MAGDA

Dlaczego on to zrobił? Nie rozumiem. Przecież ja go kocham. Kocham ale i nienawidzę. Tak bardzo mnie zranił.
Siedziałam sobie w pokoju dla gości, który przez te kilka dni jest mój.
- Meggi tak mi przykro- przytuliła mnie Eleanor
- Dlaczego on to zrobił?
- Słońce, ja nie chcą go bronic ale on nic nie pamięta. Louis powiedział że jak mu rano powiedział że całował się z tą dziewczyną a ty to widziałaś wybiegł z pokoju jak postrzelony do ciebie.
- Ale to nie zmienia faktu, że zdradziłby mnie gdyby nie Louis.
- No i co teraz będzie? Koniec?
- A co ma być? Wiesz co ja czułam jak go zobaczyłam?
- Wyobrażam sobie. Meggi, nie powinien tego robić, ale on naprawdę żałuje.
- Nie broń go, mógł myśleć co robi.
- Ale on nie pamięta, był pijany.
- Mógł nie pic
- Ale on nawet nie chciał tam iść, chłopaki go namówili.
- To po jaką cholerę się zgodził?!- wykrzyczałam w końcu. Byłam taka zła a oni wszyscy stali po jego stronie.- Zrozumcie to! Ja nie umiem mu wybaczyć!
- Ja wcale nie mówię żebyś mu wybaczyła. Rozumiem cię, gdyby Lou coś takiego zrobił to...
- Ale nie zrobił. Louis jest wspaniały i cię bardzo kocha.
- Harry też cie kocha.
- Nie chcę o tym rozmawiać
- Jak chcesz.- wreszcie skończyła. Mam dość tego że wszyscy próbują go usprawiedliwić, chociaż Eleanor mi trochę pomogła.
- Nie wiem czy dam radę przebywać z nim w jednym domu.
- To tylko kilka dni, dasz radę.
- No nie wiem.
- Meg wszystko w porządku? Jakoś blada jesteś.
- Niedobrze mi.- pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. Znowu.
- Wszystko ok?
- Tak, pewnie się zatrułam.
- Od kiedy wymiotujesz?
- Od kilku dni, ale nie codziennie.
- Meg, jesteś pewna że to zatrucie? A może ty...- nie chciałam żeby kończyła,
- Nie!- przerwałam jej- Na pewno nie!
- Meggi, kiedy wy ostatnio...no wiesz?
- Jak był w Polsce, jakoś półtora miesiąca temu.
- Może jednak sprawdzisz. Mam tu testy, zaczekaj chwilę.
El wyszła z pokoju. A co jeśli ona ma racje? Co ja zrobię?. Przecież ja nie mogę mieć dziecka, nie teraz. To nie możliwe. Eleanor wróciła z testami w ręce. Weszłam do łazienki. Bałam się i to bardzo. 

_____________________________________________________________

Licze na was, komentujcie!  

ask 

czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział 45

*1,5 miesiące później

HARRY

Jak dawno jej nie widziałem. Dlaczego ona nie maże mieszkać bliżej? Tak bardzo chciałbym ją dotknąć, przytulic pocałować, po prostu zobaczyć. Tak bardzo tęsknię, cholernie mi jej brakuje. Po tym jak u niej byłem dzwoniłem do niej kilka razy dziennie. Później jednak nasze rozmowy były coraz rzadziej. Najpierw tylko raz dziennie, a teraz słyszę ją raz na kilka dni. Dlaczego? Bo to tak cholernie boli kiedy słyszę jej głos. Po każdym telefonie, czy rozmowie przez Skypa, która odbyła się ostatnio chyba trzy tygodnie temu czuję się jeszcze gorzej. Bo przypomina mi się to jak mi jej brakuje. Przytłacza mnie to że nie wiem jak długo jeszcze się nie zobaczymy a co gorsze czy w ogóle się zobaczymy. Najgorsze jest to że nie wiem jak długo tak jeszcze wytrzymam. Ale muszę wytrzymać, dla niej, dla nas. Za każdym razem powtarzam jak bardzo ją kocham jak tęsknię ale chcę ją w końcu zobaczyć. Widziałem ją ostatnio przez 2 dni, kiedy byłem w Polsce, to było półtora miesiąca temu, dla mnie całą wieczność temu. Kiedy się z nią żegnałem wiedziałem że długo się nie zobaczymy ale nie przypuszczałem że aż tak długo.
- Hazza, chodź z nami.
- Nie chcę- od pół godziny Louis z Niallem próbują mnie namówić żebym poszedł z nimi do clubu.
- No weź, pomyśl kiedy ty ostatnio gdzieś byłeś?
- Nie chce mi się.
- Oj tam Harry, rozerwiesz się trochę.
- Ugh,no dobra pójdę.
- no wreszcie!
To nie był pierwszy raz kiedy chłopcy próbowali mnie namówić na jakieś wyjście. Rzadko się zgadzałem. Tym razem nie miałem najmniejszej ochoty tam jechać, ale i tak męczyliby mnie dopóki bym nie poszedł. Weszliśmy do tego clubu. Jęknąłem na widok tłumu który był w środku. Usiadłem przy barze i zamówiłem drinka. No bo co miałem robić? Przecież nie będę podrywał dziewczyn, mam Meggi. No właśnie, mam Meg która jest w Polsce. Wypiłem kolejnego drinka, i jeszcze jednego. Skoro już tutaj jestem to chociaż na chwilę chcę zapomnieć. Zapomnieć o tęsknocie i odległości jaka nas dzieli.


ZAYN
Poczułem to, naprawdę to poczułem. Wybiegłem z sali i popędziłem do gabinetu lekarza.
- Uścisnęła mi dłoń! Moją dłoń! Poruszyła się! Czułem to!
Lekarz słysząc to co mówię poszedł do sali Kate.
- Budzi się.
To były dwa najpiękniejsze słowa jakie usłyszałem od trzech miesięcy. Lekarz wyprosił mnie z sali ale obserwowałem wszystko przez szybę. Otwarła oczy, naprawdę je otwarła. O Boże to nie możliwe. Zadzwoniłem szybko do Meggi, chciałem jeszcze do chłopaków ale lekarz powiedział że Kasia chce mnie widzieć.
- Kate!- od razu do niej podbiegłem i przytuliłem. Tak tęskniłem za jej głosem.
- Spokojnie, ona musi odpoczywać- upomniała mnie pielęgniarka więc ją wypuściłem. Ona naprawdę na mnie patrzy. Maja Kate, moja kochana Kasia, no tak, pewnie już nie moja. W końcu to wszystko moja wina. Usiadłem obok niej i spojrzałem na nią
- Kate skarbie, przepraszam za wszystko. Obiecałem cię chronić a ja...
- Zayn...kocham cię- przerwała mi w najpiękniejszy sposób w jaki tylko mogła. Patrzyła na mnie ze łzami w oczach, zresztą tak samo jak ja. Pierwszy raz usłyszałem te słowa.
- Ja też cię bardzo kocham
Kasia zaczęła płakać. Nie wiedziałem czy ze smutku czy szczęścia.
- Słyszałam wszystko co mówiłeś, dziękuję.
- Za co?
- Za to że przy mnie byłeś. Codziennie ze mną rozmawiałeś no może nie wtedy kiedy byłeś w pracy.
- Przepraszam
- No co ty, nie masz za co.
- Kate, wiesz jak ja za tobą tęskniłem?- zapytałem ściskając jej rękę
- Ja też, kiedy będę mogła stąd wyjść?
- Ale wiesz że jest grudzień?
- Lekarz mi powiedział no i ty jak mnie odwiedzałeś.
- Naprawdę słyszałaś każde słowo?- przecież to nie możliwe
- Mhm.
- Pójdę porozmawiać z lekarzem.
Wyszedłem z sali i pokierowałem się do gabinetu. Za kilka dni będę ją mógł zabrać do domu ale do Polski wróci dopiero na święta. Wcześniej nie może latać samolotem. Wróciłem do niej i jej to powiedziałem, strasznie się ucieszyła Rozmawiałem z nią długo zanim nie przyjechał Liam. Później dołączyli do nas Niall i Meggi. Przyleciała specjalnie do niej. Bardzo się cieszyła że Kasia się obudziła ale coś było nie tak. To nie była ta sama Meggi. Widziałem że coś ukrywa, ale nie miałem głowy do tego. Postanowiłem że nie będę o to pytać w szpitalu.


MAGDA
*kilka godzin wcześniej

Siedzę w samolocie lecącym do Londynu. Zayn zadzwonił do mnie i powiedział że Kasia się obudziła. Wsiadłam w pierwszy samolot jaki tu leciał. Mogłam powiadomić Em, ale nawet o tym nie pomyślałam tylko od razu pojechałam na lotnisko. Tak strasznie się cieszę. W dodatku zobaczę się z Harrym. Do niego też nie zadzwoniłam że przyjadę. Doleciałam, więc może teraz spróbuje zadzwonić. Jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty, nie odbiera. No trudno, zrobię mu niespodziankę. Zadzwoniłam po taksówkę. Pewnie Harry jest zajęty, albo już pojechał do szpitala. Z lotniska wyszłam szybko bo nie miałam nawet bagażu. Pojechałam najpierw do domu chłopaków. Zadzwoniłam dzwonkiem i otworzył mi Liam
- Meggi?!- rzucił się na mnie i mnie uściskał.
- Jest Harry?
- Nie, poszedł z chłopakami do clubu. Ale co ty tutaj robisz?
- Jak to do clubu? To wy nic nie wiecie?!- wykrzyczałam.
- Nie?
- Kasia się obudziła, Zayn do mnie dzwonił, a do was nie?
- Zamorduję go- szepnął Liam wychodząc z domu.
- Jedziemy do szpitala.
- To ja pojadę po chłopaków i spotkamy się u Kate.
Weszłam do taksówki którą przyjechałam i pojechałam do clubu. Strasznie dużo w nim ludzi. Próbowałam znaleźć chłopców ale nigdzie ich nie było. W końcu stanęłam w miejscu i rozglądałam się dookoła. Takiego widoku jakiego zobaczyłam się na pewno nie spodziewałam.


NIALL

Siedziałem przy barze pijąc piwo. Chyba pora na to żebym sobie znalazł jakąś dziewczynę na dzisiejszy wieczór. Obróciłam się do tańczących ludzi i obserwowałem tańczące dziewczyny. Zabawne, jedna wygląda jak Meggi. Ale chwila, to chyba jest Meg. Ale co ona tu robi? To na pewno ona. Tylko dlaczego stoi i płacze? Spojrzałem w kierunku gdzie wbity był jej wzrok. O ja pierdole...Harry całuje się z jakąś blondynką. I to jak całuje. Jego ręce wędrowały gdzieś pod jej bluzką. Przybliżył ją maksymalnie do siebie co chwilę odrywając się od niej i szeptając jej coś no ucho. Był tak pochłonięty ze nawet nie zauważał tego co się dzieję obok niego. Że jego dziewczyna wszystko widzi.
- Na co tak patrzysz?- zapytał Louis. Nie musiałem mu odpowiadać bo zobaczył i Meg i Harrego.
- Co on odwala?

___________________________________________________

No to z lekkim opóźnieniem ale 45 rozdział.Ostatnio coś mało komentarzy, więc dlatego niestety tak długo nie było rozdziału. Ale bardzo bardzo dziękuję tym którzy komentują. Dzięki wielkie. Mam nadzieję że się podoba.