czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział 17




MAGDA

Siedzę w tym samochodzie już prawie godzinę a on mi nadal nie powiedział gdzie jedziemy choć cały czas go męczę żeby mi powiedział. Mam już dosyć czekania, ja nienawidzę niespodzianek!!!
- Hazza... no proszę cię... powiedz mi.
- Boże, za co ja cię tak kocham to ja nie wiem.
- No jak to za co? Jestem wspaniała przecież- wyszczerzyłam się do niego przez co on zaczął się śmiać.
- No już dobra jesteś cudowna.
- No to powiesz tej jakże cudownej osobie gdzie druga wspaniała osoba ją zabiera?
- Zabiera ją na plażę.- Na plaże? Serio? Tego się nie spodziewałam.- I mówię to tylko bo nie chce już dłużej słuchać twoich jęków.
- Oj tam, ale nie wzięłam stroju kąpielowego.
- Kupimy jakieś seksowne bikini po drodze.
Tak jak powiedział tak zrobił. Zatrzymał się przy najbliższym sklepie i wręcz wcisnął mnie do przebieralni z górą strojów które jemu się podobały. Stałam w przebieralni mierząc kolejny strój. Zobaczyłam w odbiciu że Harry mi się przygląda.
- A co ty tutaj robisz?
- Patrzę na moją dziewczynę.
- A czy dziewczyna ci pozwoliła patrzeć?
- Nie musi, bo to jest moje- powiedział wskazując na moje ciało.- A tak w ogóle to weź ten.- pokazał na jeden. Nawet mi się podobał więc dałam mu go żeby potrzymał i wypchnęłam z przymierzalni.
- No daj mi popatrzeć.-
- Nie ma mowy.
- No weź.
- Nie.
Już się nie odzywał. Ja szybko się ubrałam i wyszłam z przymierzalni. Odłożyłam te których nie brałam i ruszyłam w kierunku kasy żeby zapłacić. Jednak zobaczyłam że Harry już od niej odchodzi. Złapał mnie za rękę i pociągnął do wyjścia.
- Zapłaciłeś?
- Nie, ukradłem.
- Ale ja nie chcę żebyś za mnie płacił.
- Ale ja chcę.- Nie pozwolił mi nic powiedzieć bo mnie pocałował i otworzył drzwi do samochodu. Weszłam do środka po czym on obszedł samochód i wsiadł od swojej strony.
- Oddam ci pieniądze.
- Nie ma mowy.
- Ale Harry, ja chcę sama płacić za swoje rzeczy.
- Ale ja ci to chciałem kupić.
- Dziękuję, ale nie mogę tego przyjąć.- Hazza chyba się troszkę zdenerwował ponieważ zatrzymał samochód na poboczu. Zgasił silnik i odwrócił głowę w moją stronę patrząc mi prosto w oczy.
- Dlaczego aż tak ci przeszkadza to, że chcę ci kupić prezent. Jestem twoim chłopakiem i lubię dawać ci prezenty.
- Ale ja nie lubię ich brać, zwłaszcza takich drogich prezentów.
- Więc o to chodzi.
- Nie chcę wykorzystywać tego, że masz tyle pieniędzy. Nie chcę żeby ktoś myślał że jestem z tobą dla pieniędzy, bo nie jestem. Kocham cię za to jaki jesteś, nie potrzebuję prezentów.
- Meggi, słońce, ty nawet nie wiesz jak ja cię bardzo kocham. Wiem, że nie chcesz moich pieniędzy. Gdybyś mi tylko pozwoliła to obsypywałbym cie prezentami cały czas, ale wiem że tego nie chcesz i i tak byś ich nie przyjęła. Dlatego proszę, pozwól mi od czasu do czasu kopic ci coś i proszę przyjmij ten strój.
- Dziękuję, kochany jesteś, zawsze wiesz o co mi chodzi - cmoknęłam go w policzek- Daleko jeszcze?
- Nie, za chwilę będziemy.-
Uśmiechnął się do mnie. Nie kłamał, za chwilę dojechaliśmy. Wyszłam z samochodu i od razu skierowałam się w kierunku plaży. Harry wziął koc i chwycił moją rękę mocno ją ściskając. Przede mną był przecudowny widok. Morze, które zawsze wywoływało u mnie tyle emocji. Kiedy byłam nad morzem za każdym razem wieczorami siadałam na plaży i myślałam praktycznie o wszystkim. To zawsze dla mnie było dobre miejsce właśnie do rozmyślań. Spojrzałam na Harrego na chwilę odrywając wzrok od wody, która zdawała się nigdy nie kończyć. Szczerzył się do mnie ukazując swoje białe zęby. Znów wróciłam spojrzeniem na wodę i plażę. Chwila. Dlaczego nikogo tutaj nie ma? Cała plaża jest pusta. Nie musiałam o nic pytać, wystarczyło jedno spojrzenie i usłyszałam
-
Niespodzianka.
Nie czekał na odpowiedź z mojej strony. Wszedł na plażę a ja nadal stałam wpatrując się w niego zdziwiona. Jak on to zrobił że jesteśmy tutaj sami? Nie wiem, ale przecież to wielki, sławny Harry Styles.
- No chodź kocie.
Podbiegłam do niego i wskoczyłam mu na plecy. Zaczęłam się śmiać, bo go przewróciłam. Leżałam na nim bo złapał mnie w pasie i nie pozwalał wstać. Pocałowałam go a on przedłużał pocałunek ile mógł. W końcu oderwałam się od niego i wstałam. Rozłożyliśmy koc i się rozebraliśmy. Kiedy zostałam już tylko w stroju który mi wybrał Harry wgapiał się we mnie jakby nie wiem co zobaczył. Po chwili podszedł do mnie i objął od tyłu.
- Dobrze że jesteśmy tu sami. Gdyby inni faceci cię tak zobaczyli to chyba bym tu nie wytrzymał.-
Zaczęłam się śmiać. Przecież ja nie jestem jakaś wyjątkowo piękna ale to strasznie miłe jak on tak mówi. Trzeba przyznać potrafi sprawić że jest mi niesamowicie przyjemnie. Kiedy ja sobie rozmyślałam nad tym jaki to on nie jest wspaniały Harry cały czas mnie całował po karku i szyi co bardzo lubił robić i przyznam że ja też. Obróciłam się do niego przodem i pocałowałam go w usta. Oderwałam się od niego i pobiegłam do wody. Ale kiedy tylko do niej weszłam pożałowałam tego co zrobiłam. Czułam się jak w lodówce. Harry też wszedł do wody tylko on już był dużo głębiej niż ja, bo ja się zatrzymałam na wysokości kolan.
- Ja dalej nie wejdę.
- Chyba żartujesz.
- Nie.
- No to ci pomogę.- już szedł w moim kierunku.
- Harry, nie, proszę, Hazzuś, nooo nie rób tego.
- A wejdziesz dalej?
- Ugh, no dobra, ale tylko na chwilkę.
I tak pociągnął mnie za rękę tak że oboje wpadliśmy do wody.
- Harry!
- Nie bij.
Zaczęłam go chlapać wodą ale on nie pozostał mi dłużny. Długo bawiliśmy się w wodzie. Nie wchodziłam daleko bo tak naprawdę nie umiałam pływać ale mój jakże inteligentny chłopak tego nie zauważył. Po godzinie wróciliśmy na koc. Położyłam się na nim żeby się trochę poopalać. Harry leżał obok mnie i cały czas się na mnie patrzył. Jezuu, ten chłopak jest rozbrajający.
- Skarbie, mógłbyś przestać się na mnie tak patrzyć?
- Nie.
- Harry! Przestań.
- Ale dlaczego?
- Bo to wkurzające.
- Ale ty jesteś piękna.
- Nie nie jestem.
- Tak jesteś.
- Nie nie jestem
- Tak jesteś.
- Nie
- Tak
- Nie
- Tak
- Nie
- Nie
- Tak.
- Hahaha mówiłem że tak.
- Kurde zawsze się na to nabieram.
- Kochanie ty moje piękne kocham cię wiesz.
- Yhy wiem.
- iiii?
-iiii wiem.
- nooo i...
- i nadal wiem.
- Osz ty.-obrócił się tyłem udając obrażonego. Kocham się z nim droczyć.
- Oj tam kocie też cie kocham-
Przytuliłam go. Na szczęście Hazza nie potrafi się długo gniewać. Ogólnie to jest naprawdę cudownie. Wcale nie musi robić dla mnie jakichś wielkich i rozczulających niespodzianek jak w komediach romantycznych. Nie potrzebuję tego, czy na przykład jakichś wystawnych kolacji. Dla mnie niespodzianka w formie wypadu na plażę jest w zupełności wystarczająca. Kocham go nad życie i ważne jest to że możemy razem spędzać czas. Nie ważne czy na wycieczce dookoła świata, czy w pokoju przed telewizorem. Pewnie wiele dziewczyn zabiłoby mnie za to. Pewnie one pragnęły by tych wspaniałych rzeczy które Harry byłby w stanie dla nich zrobić. Ale nie ja. Dla mnie liczy się to że mogę z nim być, a on ze mną a gdzie będziemy to już mniej ważne. Plaża mi jak najbardziej odpowiada. Bo jesteśmy tutaj razem. Tylko on i ja. Meg i Harry

*** 

Moja samoocena spada, ale nie przestanę.Pewnie nie wiecie o co mi chodzi ale jakoś nie mam ochoty tego wyjaśniac.

Mimo tego że nie było ich jakoś szczególnie dużo ostatnio, to DZIĘKUJĘ WAM BARDZO za komentarze. Jeżeli mogę to proszę o więcej. Kocham<3      - meg

sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 16



MEGGI

Kiedy się obudziłam Harrego już nie było. Spojrzałam na telefon. OMG dopiero dziewiąta a ja muszę wstać. W końcu muszę się zając Majką bo nie do końca wierzę w umiejętności mojego brata. Podniosłam się z łóżka. Podniosłam z ziemi bieliznę i ją założyłam. Pozbierałam resztę moich ubrań które leżały porozrzucane po całym pokoju i ruszyłam w kierunku łazienki. Stał w niej Harry w samych bokserkach. Kiedy dostrzegł mnie w lustrze zapytał:
-Już wstałaś?
- Nie miałam się do kogo przytulic.- objęłam go od tyłu – podrzucisz mnie do domu?
- Nie- odpowiedział stanowczo a ja się nie ukrywam zdziwiłam.
- Dlaczego?
- A po co chcesz iśc do domu?
- Wiesz że muszę się zając Mają.
- Nie musisz.- mówił nadal spokojnie. No ja nie wytrzymam czy on nie może mi powiedzieć o co chodzi?
- Muszę.
- Yy... nie. Nie pozwolę ci dzisiaj mnie zostawić samego.
- A co z Mają?
- No już dobra powiem ci. Mam dla ciebie niespodziankę.
- A jaką?- Boże jaki on dzisiaj tajemniczy. Ja nie znoszę niespodzianek.
- To niespodzianka, więc ci nie powiem, a i masz dziś wolne, nie musisz się zajmować Mają.
- A jak to zrobiłeś?
- Po prostu dogadałem się z twoim bratem.
- Aha, czyli to męski spisek? - zapytałam mrużąc oczy.
- Jaki spisek? To z miłości do ciebie.
Powiedział szczerząc się od ucha do ucha i pocałował mnie. Ale niestety ktoś nam przerwał.
- Gdzie jesteście?- od razu oderwaliśmy się od siebie bo blondynek wpadł do łazienki. Kiedy zobaczył że stoimy objęci w samej bieliźnie wycofał się do pokoju mówiąc:
- O , przepraszam,- trochę się dziwnie poczułam z powodu mojego wyglądu. Harry dał mi jego koszulkę która leżała na szafce
- Masz, ubierz ją- ubrałam tą koszulkę, zakrywała mi nogi do połowy ud. Wyszłam razem z Harrym z łazienki.
- Nie chciałem przeszkadzać.- powiedział Niall
- Nic się nie stało- powiedziałam na co Harry dodał:
- Tylko następnym razem pukaj.
- Jeszcze raz przepraszam. Chciałem tylko zapytać czy jecie z nami śniadanie.
- Tak, zaraz zejdziemy na dół – powiedziałam- Tylko się ubierzemy.
- Tak, jasne. Harry nie mówiłeś że twoja siostra przyjedzie.
- Nie wiedziałem
Horan wyszedł. Ściągnęłam koszulkę Harrego żeby przebrać się w swoje ubrania ale nie zdążyłam bo on wziął mnie na ręce.
- Co ty wyprawiasz?! Puść mnie!
-Yyy... nie.
- Harry!
- Słucham?- powiedział ze stoickim spokojem.
- Mógłbyś mnie postawić na nogach?
- O ile dasz mi całusa.
- Nie ma sprawy. Dałabym ci go gdybyś mnie poprosił, nie musiałeś mnie szantażować.
- Wcale cię nie szantażowałem!- nie wcale. „Puszczę cie jak dasz mi całusa” to wcale nie szantaż.
- To może wreszcie mnie puścisz?!
- To może wreszcie mnie pocałujesz?!
Uśmiechnięta go pocałowałam. Wtedy dopiero postawił mnie na ziemi. Ubrałam się i poszłam jeszcze do łazienki się trochę ogarnąć. Hazza wszedł za mną i zaczął mnie obejmować i całować po karku
- Kocie przestań- usiłowałam sobie pomalować rzęsy ale on nie przestawał.
- Harry, naprawdę chcesz żebym wyglądała jak wiedźma?
- Kochałbym cię nawet jeśli byłabyś wiedźmą.
- Cieszę się ale ja nie chce nią być.-
Skończyłam się malować, poprawiłam jeszcze włosy i zeszliśmy na dół. Schodząc po schodach odwróciłam się w stronę Hazzy przez co się zatrzymał i powiedziałam:
- Kotku mógłbyś mi powiedzieć o co chodzi z tą niespodzianką?
- Jeszcze nie. Zawsze jesteś taka niecierpliwa?
- Nie lubię niespodzianek.
- I tak ci nie powiem.
- Ale dlaczego?!
- Hej! Gołąbeczki! Może zaszczycicie nas w końcu swoją obecnością?! - przerwał nam krzyk Zayna z dołu. Harry uśmiechnął się do mnie zwycięsko. Złapał moją rękę i pociągnął na dół. Usiedliśmy przy stole. Praktycznie wszyscy kończyli jeść.
- Tak długo się ubieraliście?- zapytał Niall.
- Gdybyś nie przeszkadzał byłoby szybciej.
- Gdybym nie przeszkodził to doszło by do czegoś więcej.
Wszyscy zareagowali głośnym „uuuu”. Mogę się założyć że w tamtej chwili moje policzki się zaróżowiły.
- Widzę że dobrze że nie wróciliśmy na noc.-
Powiedział Zayn poruszając brwiami. Nie skomentowaliśmy ani tego ani innych komentarzy, które usłyszeliśmy od chłopaków. Gemma tylko się śmiała. Kiedy już zjedliśmy śniadanie, Harry zniknął z Gemmą, pewnie chciał z nią pogadać czy coś, dawno się nie widzieli. Usiadłam na kanapie z kubkiem kawy w ręce. Czy ja wspominałam że kocham kawę? Gdybym mogła piłabym ją cały czas Po chwili przysiadł się do mnie Harry.
- Kocie mam prośbę.- wyszeptał do mnie.
- Jaką?
- Wiem że wczoraj poznałaś Gemmę, ale mi nie chce nic powiedzieć. Proszę, mogłabyś z nią porozmawiać?
- Ale coś się stało?
- Nie wiem nic mi nie powiedziała. Martwię się o nią.
- To mogę z nią pogadać.
Hazza mnie pocałował. Jakie on ma słodkie usta...Chciałam jeszcze chwilę posiedzieć ale wzrok Harrego mi nie pozwolił. Odłożyłam kawę na stół i skierowałam się do chwilowego pokoju jego siostry. Zapukałam i otworzyłam drzwi.
- Możemy pogadać?
- Jasne, wchodź.
- Więc- zaczęłam, tylko co dalej?- jesteś siostrą Hazzy więc pewnie się domyślasz że to on mnie tu przysłał.
- No tak, opiekuńczy Harry.
- On się o ciebie martwi. Ma do tego powody?- zapytałam a na twarzy Gemmy wymalowało się wahanie. Czyli ten mój idiota ma rację. Ona coś ukrywa, a teraz zastanawia się czy mi o tym powiedzieć. Pewnie chodzi o chłopaka
- Słuchaj. Siedzę tutaj nie licząc mojej czternastoletniej kuzynki z 5 chłopakami plus mój brat. Strasznie się cieszę że przyjechałaś i serio możesz mi zaufać, nikomu nic nie powiem. Nawet Harremu jeśli nie będziesz chciała.
- Dzięki, na pewno mu nie powiesz?
- Na pewno.
- Więc, pewnie się domyślasz że chodzi o chłopaka.- jestem genialna!
- Tak właśnie myślałam.
- Wczoraj się dowiedziałam że miał inną dziewczynę. Nie mogłam wrócić do domu, więc przyjechałam tutaj.
- Dobrze że przyjechałaś.- przytuliłam ją a z jej oczu popłynęły łzy.- Nie płacz, on na to nie zasługuje.
- Ale to tak boli.
- Wiem. Zanim tu przyjechałam zdradził mnie chłopak.
- Przyjechałaś?
- Z Polski. Nie warto się przejmować takimi idiotami. Tylko dlaczego nie powiesz o tym Harremu?
- Znając go to wybiegł by z domu znalazł go, zabił i zakopał pod ziemią. Nie mów mu proszę.
- Przecież obiecałam, nie powiem.
- No ok, ale nie mówmy już o tym. I dzięki
- No co ty, nie ma za co, fajnie było pogadać z kimś nie z płci przeciwnej.
- Haha, jasne, może pójdziemy jutro na zakupy?
- No nareszcie!- wydarłam się jak jakaś idiotka. Gemma się zaczęła śmiać- Wreszcie ktoś normalny. No ale muszę już iść bo ten twój niecierpliwy brat mnie zabije.- wyszłyśmy z jej pokoju i skierowałyśmy się na dół.
- To gdzie idziecie?
- Yyyy... nie wiem. Ten idiota mi nie chce powiedzieć.
- Ech, cały Hazza, niespodzianki to jego specjalność.
- Szkoda że ich nie lubię.
- Chyba będziesz musiała polubić bo pan obrażalski się obrazi.- zaczęłam się śmiać
- Chyba będę musiała. Potem godzinami go trzeba przekonywać żeby się odbraził.- tym razem obydwie zaczęłyśmy się śmiać jak nienormalne..
- Z czego się śmiejecie?
- Z niczego- odpowiedziałam Harremu. Wymieniłam spojrzenia z Gemmą i pociągnęłam go za rękę.- No chodź już.
Zanim wyszliśmy przyszedł Niall i powiedział:
- Skarbie nie pożegnasz się?- lubiliśmy tak do siebie mówić. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Horan specjalnie trzymał mnie dłużej w objęciach żeby podroczyć się z Hazzą który natychmiastowo zareagował.
- Bo się obrażę.-
Jak na zawołanie wybuchłyśmy śmiechem z Gemmą jeszcze głośniej niż wcześniej. No tak, pan obrażalski się odezwał, a teraz patrzy na nas jakbyśmy były kosmitkami. No ale co z tego niech patrzy. Pokręcił tylko głową i pociągnął mnie za sobą do samochodu. Nie odzywał się do mnie w ogóle tylko był skupiony na drodze jak nigdy. O co chodzi? Po jakichś 15 minutach wreszcie zapytałam:
- To...Gdzie jedziemy?- No nareszcie, nie uwierzycie. On się uśmiechnął!


***

 Jak obiecałam dodaję dziś rozdział 16.  Miałam to zrobić jutro ale nie będzie mnie w domu i dlatego jest dzisiaj.Co do kolejnego rozdziału to jeszcze nie wiem, ale dodam go najpóźniej w piątek


Chciałam jeszcze powiedzieć, że jeżeli pod którymś z blogów które czytam nie zostawiłam komentarza to przepraszam, ale coś mi się zepsuło i nie chce się wczytać i zapisać, nie wiem dlaczego. Więc wy wiecie które opowiadania czytam i te ostatnie rozdziały każdego z moich obserwowanych blogów przeczytałam tylko nie skomentowałam. Nadal jestem z wami i bardzo mi się rozdziały podobają, te wasze wszystkie oczywiście. Nie będę pisać tutaj mojej opinii do każdego z osobna bo to nie miałoby sensu. Piszecie świetnie! Czekam na kolejne rozdziały waszych opowiadań.Dodajcie je jak najszybciej, proszę!

 



środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 15



HARRY

 
- Co ty tutaj robisz? - zapytałem jej
- Jak to co? Przyjechałam do ciebie. Sam jesteś, bo nie słychać tych idiotów? - zaśmiała się
- Yyy...nie, z Meggi.- dopiero wtedy chyba dostrzegła Meg. Zmierzyła mnie wzrokiem a do Meggi wyciągnęła rękę. Popatrzyłem na moją dziewczynę. Była trochę zmieszana.
- Cześć, Jestem Gemma, siostra tego głupka- Meg od razu się uśmiechnęła. Chyba nie spodziewała się że to moja siostra.
- Cześć, Magda
- To moja dziewczyna.- powiedziałem
- Ty masz dziewczynę?! - wykrzyczała Gemma - No no bracie, to mnie zaskoczyłeś. Nie mówiłeś że masz dziewczynę.
- Nie pytałaś.
- I ty z nim wytrzymujesz?- zwróciła się do Meg. Ta tylko wzruszyła ramionami
- Jakoś daję radę. - uśmiechnęła się do niej.
- To po co przyjechałaś?
- A nie mogę odwiedzić mojego ulubionego brata?
- Ty masz jednego brata.
- No to co, przecież mogłabym cię nienawidzić.
- Może wejdziesz do środka, bo on cię chyba nie zaprosi.- powiedziała Meggi do Gemmy
- Już cię lubię. Gdzie ty znalazłeś taką dziewczynę?- zapytała moja siostra
- Niall mi ją znalazł. Zostajesz na noc?
- Jeśli można. Mogę zostać parę dni?
- Jasne.- wziąłem jej walizkę i poszedłem do pokoju gościnnego. Meg powiedziała że pójdzie już do pokoju. Znalazłem się sam z Gemmą w pokoju. Postawiłem jej walizkę na ziemi i zapytałem
- To powiesz mi o co tak naprawdę chodzi?
- Mama kazała cię sprawdzić.
- Po co?
- Bo stwierdziła że jakiś dziwny ostatnio jesteś i chce wiedzieć czy wszystko w porządku
- Jak widać tak.
- Jak widać nie. Wiesz, mama się zdziwi, kiedy się dowie, ze masz dziewczynę.
- Trudno. Siostra, stało się coś? - zapytałem Jakoś tak dziwnie się zachowywała, trochę jak nie ona.
- Nie, spokojnie Styles.
- Ty też jesteś Styles.
- No przecież wiem Styles. Zmęczona jestem, pójdę spać.
- I tak ci nie odpuszczę, jutro pogadamy
Wyszedłem z jej pokoju. Byłem trochę zły bo przeszkodziła nam w takim momencie. Wszedłem do mojego pokoju w którym czekała na mnie Meg. Myślałem że już zasnęła ale jednak nie. Siedziała na łóżku patrząc w ekran mojego laptopa. Wyglądała tak pięknie, zresztą jak zawsze.
- Nie śpisz jeszcze?
- Czekałam na kogoś.
- Przepraszam, chciałem żeby ten wieczór był tylko nasz.
- Jest tylko nasz. Przecież twoja siostra jest w innym pokoju. I wiesz co? Podobały mi się te świece.- pocałowałem ją po czym zapaliłem kilka świeczek i zgasiłem światło. Wróciłem na łóżko, zdejmując moją koszulę. Nachyliłem się nad Meg i wyszeptałem
- Zdaje się że moja siostrzyczka w czymś nam przeszkodziła
- Hm...ale co to było?
- Przypomnę ci. - powiedziałem i wpiłem się w jej usta. W mgnieniu oka pozbyliśmy się naszej garderoby. Meg była taka piękna. Spojrzałem ostatni raz na nią żeby się upewnić czy na pewno tego chce. Dała mi znak że nie ma nic przeciwko i zrobiliśmy to. To nie był mój pierwszy raz, Meggi też nie, ale nasz pierwszy wspólny raz. Niezapomniany i cudowny raz. Leżeliśmy wtuleni w siebie. Widziałem że Meg się uśmiecha.
- Bardzo cię kocham.
- Wiem – cmoknęła mnie w usta- Ja ciebie też. Dużo lepiej się tutaj leży z tobą niż wstaje co chwilę do Mai..
- Gdybym nie zachowywał się jak idiota przez ostatnie dni wstawałbym do niej razem z tobą.
- Nie rozmawiajmy o tym teraz, nie psujmy chwili.
- Racja, w końcu pierwszy raz się pamięta do końca życia.
- Mhm, postaraj się bo to też zapamiętam- powiedziała Meggi całując mnie
- I co? Warte zapamiętania? - zapytałem gdy się od siebie oderwaliśmy. Meggi położyła głowę na mojej klatce piersiowej i się uśmiechnęła.
- Każda chwila z tobą jest warta zapamiętania.
- Gdzie ty to wszystko zmieścisz. Weź pod uwagę to, że ja mam zamiar z tobą być do końca życia więc tych chwil będzie dośc sporo.
- Mam pojemną głowę.
Na chwilę nastała cisza. Bawiłem się jej włosami.
- Skarbie, nasze dzieci nam nie uwierzą jak kiedyś będziemy im opowiadać o naszych wspólnych chwilach.
- Ty dalej o dzieciach myślisz?- zapytała śmiejąc się Meg
- No co, jak cię pierwszy raz zobaczyłem to już wiedziałem że będziesz matką moich dzieci.
- Przepraszam ale ja tak nie pomyślałam.
- No tak, bo raczej ja nie nadaję się na matkę.
Meggi zaczęła się śmiać, przez co mnie też rozśmieszyła. Wtuliła się we mnie mocniej po czym powiedziała.
- Trzeba iść spać
Pocałowałem ją znowu, zresztą nie ostatni raz tej nocy. Mieliśmy iść spać ale tak naprawdę to zasnęliśmy dopiero kiedy na podwórku zaczęło się robić już jasno To była najpiękniejsza noc w moim życiu. Tak bardzo ją kocham, jest wyjątkowa. Obudziłem się rano a ona jeszcze spała. Nie wiem ile tak na nią patrzyłem, ale mógłbym nawet cały dzień. Ciekawe cze ucieszy się z mojej niespodzianki


*** 

 Dziś mam dobry humor więc rozdział macie 2 dni wcześniej. Taki prezencik na końcówkę wakacji.  Jest krótki, ale za to kolejny będzie prawdopodobnie w sobotę lub niedzielę. 

Ostatnio coś mało osób odwiedza mojego bloga. Nie wiem czym to jest spowodowane. Gorzej piszę? Eh, nie wiem, ale i tak będę dalej pisac i z pewnoscia nie zawiesze bloga. NIGDY.  

  A i chyba nie spodziewaliście się że tą dziewczyną okaże się Gemma. Właściwie to nie miałam w planie tego ukrywac no ale tak wyszło.  

Jeszcze raz mówię że kocham was za to co robicie dla tego bloga! Dziękuję wszystkim zostawiającym komentarze, tym anonimowym osobom też. Naprawdę jesteście wielcy, potraficie zmotywowac człowieka do dalszego pisania.<33 

Wiem że trochę źle opisałam tą scenę między Harrym i Meggi ale przepraszam, nie lubię publikowac tego typu tekstów napisanych przeze mnie.

PS. Od dziś jestem meg, a nie cetrii, to tak jakby ktoś nie zauważył

piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 14


MAGDA

Zostałam sama w domu. Posprzątałam jeszcze trochę i wrócili ze szpitala w trochę lepszych nastrojach. Jak się okazało ciocia uścisnęła rękę Izy. Pojawił się promyczek nadziei na to że się wybudzi. Dowiedziałam się też że dzisiejszy obiad był o o niebo lepszy od pozostałych. Tak, bardzo miła ta moja rodzinka. Nudziło mi się trochę po południu więc wyszłam z Majką na spacer. Poszła też z nami Iza. Właśnie kiedy siedziałam na ławce w parku, który swoją drogą polubiłam zadzwonił mi telefon.

*rozmowa tel*
H: Cześć skarbie
J: Cześć. Skończyliście już?
H: Tak, ale to nie koniec na dzisiaj. Wcześniej się urwałem to teraz to muszę nadrobić. Mam krótką przerwę.
J: O której kończysz?
H: Koło dziewiątej.
J: Późno, czyli się nie zobaczymy.
H Dlaczego nie? Wpadnę po ciebie jak będę wracał.
J: No dobra, będę czekać. A chłopaki się nie złościli że cię tak długo nie było?
H:No co ty. Oni też za tobą tęsknili i nie mogą się doczekać aż cię zobaczą.
J: Ja też tęskniła. No dobra to pa.
H: Zaczekaj. Jutro też zajmujesz się Mają?
J: Nie wiem, pewnie tak. Dlaczego pytasz?
H: A tak po prostu. Może do ciebie wpadnę.
J: Postaraj się.
H; Muszę kończyć, chłopaki mnie wołają.
J: To pa skarbie.
H: Kocham cię

Rozłączyłam się i od razu napotkałam no sobie ciekawski wzrok Izy. Jak ta dziewczyna mnie czasami denerwuje. Maja spała w wózku więc zapytałam:
- Wracamy?
- Tak, to był Harry?
- Tak
- Nadal się nie mogę przyzwyczaić do tego że z nim chodzisz.
- To zwykły chłopak.
- Zwykły chłopak, za którym szaleją miliony nastolatek.
Nie odpowiedziałam jej , dalej szłam w ciszy. Mnie to mało obchodzi że mój chłopak jest gwiazdą. Bo co to zmienia? No fakt, może zaczepia nas dużo ludzi na ulicy ale to się tak nie liczy. Dla mnie ważne jest żeby on po prostu był ze mną. A przy mnie przecież nie zachowuje się jak jakaś gwiazda, więc jest dla mnie zwykłym chłopakiem. Kiedy wróciłyśmy poszłam do góry porozmawiałam z mamą przez chwilę i trochę się przygotowałam przed przyjściem Hazzy. Zdążyłam jedynie wyprostować włosy . Zeszłam na dół i zauważyłam że Bartek średnio radzi sobie z Mają więc ją wzięłam i pobawiłam się z nią trochę. Spojrzałam na zegarek. Było przed dziewiątą, więc poszłam ją położyć spać. Kiedy zeszłam na dół, Harry siedział razem z Bartkiem. Byli tak pochłonięci rozmową, że nawet nie zauważyli że stoję obok nich.
- Przyszedłeś do Bartka?! A ja myślałam że do mnie. -
Dopiero wtedy Hazza się obrócił w moją stronę. Kiedy zorientował się że jestem w pokoju od razu wstał z kanapy podszedł do mnie mówiąc:
- Pewnie, że do ciebie, idziemy?- pocałował mnie przy tym w policzek
- Jeszcze nie. Zaraz wracam.- powiedziałam znikając na górze. Musiałam się jeszcze przecież przebrać. Poza tym poprawiłam makijaż i zbiegłam po schodach na dół. Tym razem jednak mnie od razu zauważył, podszedł do mnie i śmiejąc się powiedział:
- Kocie, miało być o 9 a jest prawie 10.
- Nie moja wina że mój brat nie umie się zając dzieckiem, poza tym mogłeś sobie iść beze mnie o 9.
- Oj tam oj tam, gotowa już?
- Tak , Bartek jakby co to idź do Majki ale myślę że powinna spać.
- Poradzę sobie.
- No nie wiem braciszku.
- Mała nie przeżywaj, dam rade.
- Tylko nie mała! Duża jestem.
- Yhy, jasne.
Nie odpowiedziałam mu bo Hazza wyciągnął mnie na zewnątrz. Zaprowadził mnie do swojego samochodu. Jadąc co chwilę na mnie zerkał
- Dlaczego mi się tak przyglądasz?
- Stęskniłem się.- powiedział kładąc rękę na mojej mojej nodze.
- Jedziemy do ciebie?
- Mhm – spojrzał na mnie – Chyba że wolisz gdzieś indziej.
- Nie, może być u ciebie.
Po chwili stałam już w domu u chłopaków. Kiedy mnie zobaczyli rzucili się na mnie. Dosłownie. Nie było mnie kilka dni ale ok, niech się cieszą.
- Nareszcie. - powiedział Niall z czym zgodził się też Zayn który dodał:
- Meggi! O Boże, dzięki że już jesteś.
- Co? Dlaczego? - to jest trochę dziwne.
- Z Hazzą nie dało się żyć przez te kilka dni. - Harry zmierzył Lou wzrokiem.
- Na serio, nie wiem co ty w nim widzisz. Gdyby nie ja to nadal siedziałby obrażony.
- Dziękuję że zadzwoniłeś.- przytuliłam się do Zayna.
- Musiałem coś zrobić, bo dłużej bym z nim nie wytrzymał.
- Zostawcie go już- musiałam mu pomóc bo sam się nie odzywał. Sam doskonale wiedział że to była jego wina, nie musieli mu już o tym przypominać
- Jeszcze go bronisz? - zapytał Niall po czym Liam skierował swoje słowa do Hazzy:
- Nie zasługujesz na nią. - To samo mi dzisiaj powiedział
- Wiem.- dodał nie zbyt wesoły Harry- Chodźmy do góry.
- My wychodzimy więc macie dom dla siebie – oznajmił nam Liam a ja się do niego uśmiechnęłam
- Fajnie, dzięki.- wiedziałam że zrobili to specjalnie, żeby zostawić nas samych. Znam ich niedługo ale są naprawdę niezastąpionymi przyjaciółmi.
- Nie musicie się spieszyć z powrotem
Chłopcy wyszli a ja zostałam sama z moim chłopakiem. Nie czekał ani chwili tylko przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Przyparł mnie do ściany i nadal całował. Gdyby nie to że musimy oddychać pewnie bym się od niego nie oderwała
- Kocham cię- wyszeptał do mnie. To tylko dwa słowa a potrafią sprawić tyle radości. Uśmiechnęłam się do niego
- Ja ciebie też. Wiesz co, głodna jestem. -
Pociągnął mnie bez słowa do kuchni. Patrzyłam na niego jak przygotowuje nam jedzenie. Już drugi raz dzisiaj tak samo.
- Nie podziękowałam ci jeszcze za dzisiejszy obiad.
- Nie ma sprawy.
- Smakował im dużo bardziej niż te moje.
- Ma się te zdolności – powiedział poruszając brwiami. Zaśmiałam się cicho. - Gdzie jemy, tu czy u góry? -
- Wiesz na co mam ochotę? - zapytałam obejmując go od tyłu.
- Nie mam pojęcia, trudno cię rozgryźć.
- Na kolacje przy świecach. -
- To da się załatwić-
Cmoknął mnie w policzek i pobiegł do góry i kazał mi na niego chwilę zaczekać. Kiedy wrócił nałożył jedzenie na talerze i powiedział wskazując wyjście:
- Zapraszam -
Zaprowadził mnie do swojego pokoju. Spodziewałam się że zapali może dwie świece i położy na stoliku, a on porozstawiał świece po całym swoim pokoju. Dosłownie wszędzie gdzie się dało. Na stoliku i gdzieniegdzie na meblach były płatki róż. Skąd on wziął świeże płatki róż? Postawił talerze na stole po czym obrócił się do mnie i objął
- Przygotowałeś to wszystko w pięć minut?
- Chciałaś kolacji przy świecach.
- a skąd ty wziąłeś te wszystkie świece?
- Nie mówiłem ci, ale jestem czarodziejem.
- To poproszę mi tutaj wyczarować magicznego całusa- objął mnie i zbliżył się powoli do mnie i musnął moje usta. Na początku delikatnie a po chwili namiętnie.
- I co?
- Co co?
- Noo...umiem czarować?
- Musisz jeszcze trochę się poduczyć.- powiedziałam wydostając się z jego objęć i siadając przy stoliku. Harry usiadł naprzeciwko mnie.
- Co to ma znaczyć poduczyć?
- No bo mistrzem to w tym jeszcze nie jesteś – oczywiście sobie z niego żartowałam.
- Osz ty, ja ci zaraz udowodnię że jestem- wstał i porwał mnie na ręce. Wpił się w moje usta. Wplotłam ręce w jego włosy a Hazza nie przestając mnie całować położył na łóżku. Przybliżył mnie maksymalnie do siebie tak że między nami nie było pustej przestrzeni. Po chwili, bardzo długiej chwili obydwoje usiedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy jeść. Kiedy skończyliśmy Harry wstał włączył jakąś wolną muzykę i podszedł do mnie
- Mogę prosić?
Zarzuciłam swoje ręce na jego szyję a on objął mnie w tali. Położyłam głowę na jego ramieniu i bujaliśmy się lekko w rytm muzyki. Spojrzałam w jego zielone oczy, te piękne zielone patrzadła. Zbliżył się i mnie pocałował. Czułam że podczas pocałunku się uśmiecha. Wsunął ręce pod moją bluzkę i błądził po moim ciele. To już wiem dlaczego się uśmiechał. Pozbył się mojej bluzki. Nie przeszkadzało mi to szczerze mówiąc. Namiętnie się całowaliśmy już na łóżku i w samej bieliźnie. Hazza powędrował rękami na moje plecy bo najwidoczniej chciał rozpiąć mój stanik. Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Oderwaliśmy się od siebie i wymieniliśmy zdziwionymi spojrzeniami. Szybko włożyliśmy nasze ubrania i zeszliśmy na dół. Kto to może być? Przecież chłopaki powiedzieli że prędko nie wrócą a nikogo innego się nie spodziewaliśmy. Harry otwarł drzwi a na niego rzuciła się jakaś dziewczyna i zaczęła go przytulać
- Ale cię dawno nie widziałam.- powiedziała do niego. Harry był zdziwiony, ale chyba nie bardziej ode mnie. Kto to kurwa jest?


***

No to prosze bardzo, rozdział 14. Podoba się?  Bo ja sama nie wiem i ciekawa jestem waszych opinii. Na prawdę liczę na komentarze i byłabym wdzięczna za chociażby dwa słowa. Z góry dziękuje, za tamte poprzednie tez. 

Rozdział 15 w piątek za tydzień. <33