*rozm. tel.
Zayn: Cześć Meg, możemy porozmawiać?
MEGGI
Ja: Jasne, mógłbyś mi powiedzieć co się
dzieje z Harrym? Nie daje znaku życia.
Zayn: To ty nie wiesz dlaczego?
J: Nie mam pojęcia.
Z: Widział cię z innym chłopakiem.
J: Co? Przecież ja od kilku dni nawet z domu nie
wychodzę
Z: Nie masz innego?
J: Chyba zwariowałeś! Ja go kocham!
Z: Ale Hazza mówił że cię widział przed domem
z jakimś gościem. Przytulał cię i wgl.
J: Mam prośbę. Będziesz mnie odwiedzał w więzieniu?
Z: Co? Dlaczego? Coś ty zrobiła?!
J: Na razie nic, ale normalnie go zabiję! To był mój
brat!
Z: Ty masz brata?
J: Nie kuźwa, przytulałam się do jednorożca!
Z: Co za idiota...przepraszam za wszystko.
J: Ty? No co ty, nie masz za co. Ale on niech mi się
lepiej na oczy nie pokazuje!
Z: Spokojnie. Ja muszę kończyć.
J: To pa. Dzięki za telefon.
Z: Od razu wiedziałem, że nie mogłabyś tego zrobić.
J: Dzięki Zayn, kochany jesteś. Pa
No uduszę, naprawdę uduszę!
Jak on mógł? Myślał że go zdradzam. A gdzie jest zaufanie?
No gdzie, się pytam, gdzie jest? No nie wytrzymam. Jeszcze Maja
płacze, cudownie. Zajmuję się nią od kilku dni. Lubię dzieci,
nawet bardzo, ale chwila odpoczynku by się przydała. Padam na
twarz. A jeszcze w dodatku Harry...Przez to całe zamieszanie nawet
nie miałam czasu żeby zadzwonić do Harrego. Kilka razy próbowałam
ale nie odbierał. Myślałam że jest zajęty i nie może a on tak
naprawdę specjalnie nie odbierał. A ja go tak potrzebowałam przez
ten czas. Kiedy wtedy, tego wieczoru, kiedy wróciłam od
Harrego wróciłam do domu okazało się że ciocia miała
wypadek. Obecnie jest w śpiączce farmakologicznej. Już normalnie
nie wyrabiam. Wujek jeśli nie jest w pracy siedzi całymi godzinami
w szpitalu. Bartek z Izą też bardzo często siedzą przy niej z
nadzieją że się obudzi. A ja? Ja mam na głowie cały dom wraz z
Mają. Pilnuję ją dwadzieścia cztery godziny na dobę. Robię
zakupy, sprzątam, gotuję. Beze mnie chyba cała trójka by
umarła z głodu. Może nie gotuję najdoskonalej na świecie ale coś
tam jeszcze umiem zrobić. Tak teraz potrzebuję Harrego, chcę tylko
żeby był przy mnie, wspierał mnie. Ale właśnie wtedy kiedy
najbardziej potrzebowałam tego żeby tu był jego nie było.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zabiję własnoręcznie tego kto
zadzwonił, bo jeśli obudzi Maję, którą właśnie uśpiłam
to naprawdę nie ręczę za siebie. Otworzyłam drzwi i zgadnijcie
kogo zobaczyłam? Mojego chłopaka który trzymał w rekach
wielki bukiet róż. Patrzył na mnie przez chwilę, tymi jego
zielonymi patrzałkami, przez co zmiękłam. Prawie się rozpłynęłam
kiedy widziałam jak niepewnie stoi w drzwiach z przepraszającą
miną.
- Przepraszam -
Nie czekałam długo tylko bez
słowa rzuciłam się na niego. Wtuliłam się w niego i trwałam tak
przez jakiś czas. Tak bardzo brakowało mi tej bliskości, jego
wsparcia. Odsunęłam się od niego po paru minutach i znów
spojrzałam w te jego hipnotyzujące tęczówki. Teraz się już
uśmiechał ukazując te dołeczki, na których widok sama się
uśmiechnęłam. Zbliżył się do mnie trochę niepewnie i musnął
moje wargi. To był najdelikatniejszy pocałunek w całym moim życiu. W końcu po dziesięciu minutach stania w drzwiach wpuściłam go do
środka. Wręczył mi kwiaty, które wstawiłam do wody. Harry
chodził za mną krok w krok.
- Przepraszam cię skarbie.
Ja nawet nie pomyślałem że to może być twój brat. Kiedy
zobaczyłem jak cię przytula to moje serce przedarło się na pół.
Naprawdę przepraszam, to wszystko przeze mnie. Gdybym nie zachowywał
się jak dziecko nic by się nie stało. Jestem beznadziejny -
spuścił głowę. Obróciłam się do niego przodem i
powiedziałam:
- Nie mów tak. Jesteś
wspaniały. Tylko nie potrafię zrozumieć jednej rzeczy.-
popatrzyłam mu prosto w oczy i dodałam- Gdzie zaufanie?
Hazza podniósł moją
głowę do góry chwytając za mój podbródek
kiedy ją spuściłam na dół.
- Meg, wiesz że cię bardzo
kocham. Wiesz to tak?
- Co to w ogóle za pytanie? Ja
wiem, ale ty wiesz?
- A wątpisz w to?
- Nie, tylko podstawą
każdego uczucia jest zaufanie, a u ciebie z nim kiepsko.
- To nie tak. Ja ci ufam,
kocie mój kocham cię, jak mam ci to udowodnić?
- Nie musisz, tylko to trochę
zabolało kiedy się dowiedziałam od Zayna, że myślisz że cię
zdradziłam.
- Przepraszam, to się nie
powtórzy. Kocham cię.
- Ja ciebie też. I masz
szczęście że jesteś taki przystojny, bo musiałbyś przepraszać
dłużej- powiedziałam wtulając się w niego. Siedziałam tak
dłuższą chwilę. Po jakimś czasie Harry zapytał
- A gdzie tak w ogóle
są wszyscy?
Nie odpowiedziałam tylko się
po prostu rozpłakałam.
-Co się stało?
- Moja ciocia miała we
Wtorek wypadek. Dlatego do ciebie dzwoniłam, dlatego przytulał mnie
Bartek. Nawet sobie nie wyobrażasz jak ja ciebie potrzebowałam.
- Słońce przepraszam,
powinienem być przy tobie, ale spokojnie, już jestem, wszystko
będzie dobrze.
- Nic nie będzie dobrze. Ona
jest w śpiączce.
- Kochanie, uspokój
się, na pewno się obudzi, zobaczysz.- zaczął mnie uspokajać,
mimo to nadal płakałam.
- Przez cały czas siedzę w
domu z Majką. Mam już tego dosyć. A właśnie, muszę ugotować
jeszcze obiad.
- Zostanę z tobą, pomogę
ci. Ja ugotuję obiad a ty popilnujesz Mai dobrze?
- Dziękuję- jaki on
kochany. Właśnie tego potrzebowałam. Takiego wsparcia, kilku słów
pocieszenia. Chwilę później nosiłam Maję na rękach
przyglądając się jak mój chłopak chodzi po kuchni szukając
różnych rzeczy i gotując obiad.
- Słońce, obiecuję że już
zawsze będę przy tobie, kocham cię.
- Do kogo to mówisz?
Do marchewki?
- Do marchewki takie wyznania
mówi tylko Louis. Ja akurat mówiłem do ciebie.
- Też cię kocham.
- Jestem
szczęściarzem...dzięki tobie.
- A ja to nie jestem
szczęściarą? Miliony dziewczyn chciałoby żebyś teraz chodził
tak po ich kuchni gotując obiad.
- Nie przesadzaj.
- Nie przesadzam. Kiedy fanki
mnie widzą patrzą na mnie jakby mnie chciały zabić za to że cię
im zabrałam. - Usiadłam na ziemi z Mają wcześniej rozkładając
tam jej kocyk. Podawałam jej zabawki i pilnowałam żeby się nie
przewróciła.
- Ale ty im mnie wcale nie
zabrałaś. Ja je nadal kocham tak samo jak wcześniej.-
Wstałam i objęłam go od tyłu.
Od razu się do mnie obrócił i też mnie przytulił.
Spojrzałam na niego i powiedziałam:
- Ale teraz masz swoją
osobistą, prywatna fankę.
- Dobrze usłyszałem?-
zmrużył oczy- fankę?
- Co ty taki zdziwiony?
Przekonałam się jakoś do ciebie. Z wielkim trudem, no ale jakoś
się udało. - powiedziałam przytulając się do niego
- To teraz z wielkim trudem
mnie pocałuj. - powiedział wpijając się w moje usta. Chyba
Mai ten widok się nie spodobał bo zaczęła płakać. Oderwałam
się od chłopaka i podeszłam do niej biorąc ją na ręce.
- Położę ją spać.
Zrobisz mleko?
- Ja? Wiesz, może i mieszkam
z czwórką dzieci, ale oni jednak nie piją mleka.
HARRY
- To nie takie trudne –
Meggi zniknęła wchodząc na
górę. Spojrzałem niepewnie na opakowanie. No ciekawe jak ja
mam zrobić to mleko, przecież nigdy tego nie robiłem, bo niby
komu? No ale dobra. Starałem się robić wszystko tak jak tam było
napisane. Kiedy skończyłem wziąłem butelkę i poszedłem do góry.
Stanąłem w drzwiach patrząc jak Meg przebiera Maję. Uśmiechnąłem
się kiedy to zobaczyłem. Wyglądała tak słodko.
- Hm...będziesz świetną
mamusią.- stwierdziłem a ona się trochę przestraszyła i
spojrzała w moją stronę odpowiadając mi:
- A co? Chcesz już zostać
tatusiem?
- chcę, ale nie już-
powiedziałem podając jej mleko. Kiedy dotknęła butelki zaczęła
się śmiać
-Co? złe?
- A ty byś takie wypił? Nie
uważasz że jest trochę za gorące.
- Ale ja lubię gorące rzeczy.
Na przykład ciebie. - powiedziałem obejmując ją. Obróciła
się do mnie i cmoknęła mnie w usta. Cały czas nie schodził jej z
twarzy uśmiech.
- Idź na dół i włóż
na chwilę butelkę do zimnej wody to trochę ostygnie.- powiedziała
do mnie. Pocałowałem ją w policzek po czym poszedłem na dół
i zrobiłem jak kazała. Kiedy wróciłem dałem jej butelkę.
- Tylko nie mów że jest
za zimne.
- Jest dobre- powiedziała
biorąc ode mnie butelkę. Położyłem się na łóżku
patrząc jak Meggi usypia Maję. Robiła to tak, jakby to naprawdę
była jaj córka. Po pewnym czasie włożyła ją do łóżeczka.
Podeszła do mnie a ja pociągnąłem ją na łóżko. Leżała
na mnie wpatrując się w moje oczy. Ja sam zatraciłem się w jej
niebiesko szarych tęczówkach. Widziałem w nich tyle miłości,
radości. Mógłbym tak patrzeć godzinami. Miałem wrażenie
że Meg czuje to samo co ja. Zbliżyła się do mnie i musnęła moje
usta. Ja pogłębiłem pocałunek i po chwili namiętnie się
całowaliśmy. Musiałem się od niej oderwać żeby zaczerpnąć
powietrza.
- Jesteś niesamowita –
wyszeptałem jej do ucha. Uśmiechała się do mnie tak pięknie. Nie
wierzę że jeszcze rano siedziałem przygnębiony myśląc że ona
kogoś ma. Na szczęście wiem już, że Meg jest tylko moja.
- To tylko twoja zasługa
- Ale ja nic nie zrobiłem. -
- Wystarczy, że mnie kochasz. -
powiedziała leżąc na mojej klatce piersiowej. Gładziłem ją po
włosach.
- No to w takim razie myślę,
że to masz w stu procentach zapewnione.
- Cieszę się. - znów
wpiłem się w jej usta. Tym razem na krótko bo Meg wstała z
łóżka i podeszła do łóżeczka.
- Chodź, bo ją obudzimy.-
skierowała się do drzwi i wzięła pustą butelkę.
- A jednak jej smakowało.
- To na pewno było najlepsze
mleko w jej życiu.
- W końcu zrobił go sam pan
Styles- zaśmiała się
- Nasze dzieci będą miały
takie codziennie.- Meg zatrzymała się na schodach i obróciła
w moją stronę. Patrzyła na mnie z zaszklonymi oczami.
- Czy ty wiesz co mi właśnie
obiecałeś?- Ja jej coś obiecałem? Nie rozumiem. Spojrzałem na
nią pytającym spojrzeniem.
- Powiedziałeś nasze dzieci.
Chcesz mieć ze mną dzieci? - zapytała trochę nie dowierzając.
Cały czas wpatrywała się we mnie. Teraz dopiero zorientowałem się
co powiedziałem. Z mojej wypowiedzi wynikało że chcę żeby Meg
była matką moich dzieci. Ona to wyłapała od razu a ja nawet nie
wiedziałem co mówię. Ale naprawdę tak myślałem
- No pewnie. Jesteś dla mnie
najważniejsza. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Chciałbym
być z tobą już do końca, a kiedyś chciałbym żebyś została
moją żoną i razem będziemy wychowywać gromadkę dzieci.
- Czy to są oświadczyny?
- Nie.- powiedziałem
przytulając ją. Jeszcze nie.
- Kocham cię – wyszeptałem
do niej na co ona się lekko uśmiechnęła. Staliśmy tak na
schodach całując się. Później objąłem ją i zeszliśmy
na dół. Weszła do kuchni i nalała sobie soku. Oparłem się
o drzwi i przyglądałem się każdemu jej ruchowi.
- Chcesz?
- Nie dzięki. Kotku, muszę już
iść.- powiedziałem do niej
- Znowu zostawisz mnie samą?-
jej słowa zabolały. Wcale nie chciałem jej zostawiać ale
musiałem, niestety musiałem.
- Przepraszam, ale wybiegłem w
połowie próby jak Zayn mi powiedział.
- Co? Dlaczego wcześniej nie
powiedziałeś? Przecież nie pozwoliłabym ci tu tyle czasu siedzieć
ze mną.
- Właśnie dlatego. Ja chciałem
tu z tobą siedzieć.
- Chłopaki będą się złościć.
- Nie będą. Sami wygłosili mi
kazanie i kazali tutaj przyjść.
- I co wywnioskowałeś z tego
kazania?
- Że na ciebie nie zasługuję.-
uśmiechnęła się, przytuliła mnie i wyszeptała cicho:
- Zasługujesz. - właśnie że
ja uważam inaczej. Kompletnie na nią nie zasługuję. Zayn ma
rację. Jestem idiotą bo prawie ja straciłem. Nie potrafię docenić
tego że mam taki skarb. To wszystko mi powiedział po tym jak
zadzwonił do Meggi. Był trochę zdenerwowany kiedy mi to mówił,
a nawet bardzo
- Lec już i zadzwoń później.
- powiedziała Meggi. Pocałowałem j. Niby zwykły pocałunek na pożegnanie a zarazem taki wyjątkowy.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. - powiedziała
pokazując rząd białych zębów. Pożegnałem się i
wyszedłem.
***
Mi tam nie przeszkadza, że pełno tu Harry'ego i Meggi :) Uwielbiam ^.^
OdpowiedzUsuńCały rozdział wyszedł ci taki uroczy, że po postu... mrr! ;)
Jednak najbardziej do gustu przypadło mi jedno zdanie: "Wiesz, może i mieszkam z czwórką dzieci, ale oni jednak nie piją mleka." :D
Gosh, to chyba mój ulubiony rozdział! <3
Weny, czekam na kolejny! :*
Uwielbiam czytać Twoje opowiadanie !
OdpowiedzUsuńCodziennie sprawdzam na wszelki wypadek czy nie dodałaś kolejnego rozdziału.
Dobrze ze bedzie duzo Magdy i Harry'ego uwielbiam ich <33
Czekam na kolejny ;]
Słodziutki rozdział <3
OdpowiedzUsuńFajnie, że się pogodzili, jednak ta tragedia w rodzinie Meg ;/ Dobrze, ze Harry ją wspiera ;)
Do następnego!
http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/
Najlepszy twój rozdział <3 Jest taki uroczy, można go przeczytać kilkanaście razy i się nie znudzi :) Super opowiadanie, ale to już wiesz :D Myślałam żę umrę czekając tyle czasu, na trzynasty rozdział, ale udało się i bardzo się cieszę bo (i jeszcze raz powtórzę) to twój najlepszy rozdział ;) Czekam z niecierpliwością na następny :) Ubóstwiam twojego bloga <3 <3
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie z niecierpliwością czekam na następny:c Mi nie przeszkadza że będzie o Harrym i Megi ja właśnie kocham czytać o ich czułościach!♥ Mam tylko pytanie czy dojdzie do czegoś więcej pomiędzy Harrym a Megi?
OdpowiedzUsuńZaczelam czytac dzisiaj. A wlasciwie wczoraj, bo jest .. 4.22 .?! O maatko ! Ale mnie to wciągnęło. W każdym razie rozdział wyszedł Ci świetnie (jak każdy) i z niecierpliwością czekam na następny. A ... i byłabym zapomniała. Zapraszam do mnie. Też piszę opowiadanie. <3 ŚWietniee !!
OdpowiedzUsuńBardzo moi się podoba pisz szybciutko :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do sb:http://1dopowiadania123456.blogspot.com/
Przecież Harry już poznał Bartka więc o co chodzi ?
OdpowiedzUsuń