MAGDA
Zostałam sama w domu.
Posprzątałam jeszcze trochę i wrócili ze szpitala w trochę
lepszych nastrojach. Jak się okazało ciocia uścisnęła rękę
Izy. Pojawił się promyczek nadziei na to że się wybudzi.
Dowiedziałam się też że dzisiejszy obiad był o o niebo lepszy od
pozostałych. Tak, bardzo miła ta moja rodzinka. Nudziło mi się
trochę po południu więc wyszłam z Majką na spacer. Poszła też
z nami Iza. Właśnie kiedy siedziałam na ławce w parku, który
swoją drogą polubiłam zadzwonił mi telefon.
*rozmowa tel*
H: Cześć skarbie
J: Cześć. Skończyliście już?
H: Tak, ale to nie koniec na
dzisiaj. Wcześniej się urwałem to teraz to muszę nadrobić. Mam
krótką przerwę.
J: O której kończysz?
H: Koło dziewiątej.
J: Późno, czyli się nie
zobaczymy.
H Dlaczego nie? Wpadnę po
ciebie jak będę wracał.
J: No dobra, będę czekać. A
chłopaki się nie złościli że cię tak długo nie było?
H:No co ty. Oni też za tobą
tęsknili i nie mogą się doczekać aż cię zobaczą.
J: Ja też tęskniła. No dobra
to pa.
H: Zaczekaj. Jutro też
zajmujesz się Mają?
J: Nie wiem, pewnie tak.
Dlaczego pytasz?
H: A tak po prostu. Może do
ciebie wpadnę.
J: Postaraj się.
H; Muszę kończyć, chłopaki
mnie wołają.
J: To pa skarbie.
H: Kocham cię
Rozłączyłam się i od razu
napotkałam no sobie ciekawski wzrok Izy. Jak ta dziewczyna mnie
czasami denerwuje. Maja spała w wózku więc zapytałam:
- Wracamy?
- Tak, to był Harry?
- Tak
- Nadal się nie mogę
przyzwyczaić do tego że z nim chodzisz.
- To zwykły chłopak.
- Zwykły chłopak, za którym
szaleją miliony nastolatek.
Nie odpowiedziałam jej , dalej
szłam w ciszy. Mnie to mało obchodzi że mój chłopak jest
gwiazdą. Bo co to zmienia? No fakt, może zaczepia nas dużo ludzi
na ulicy ale to się tak nie liczy. Dla mnie ważne jest żeby on po
prostu był ze mną. A przy mnie przecież nie zachowuje się jak
jakaś gwiazda, więc jest dla mnie zwykłym chłopakiem. Kiedy
wróciłyśmy poszłam do góry porozmawiałam z mamą
przez chwilę i trochę się przygotowałam przed przyjściem Hazzy.
Zdążyłam jedynie wyprostować włosy . Zeszłam na dół i
zauważyłam że Bartek średnio radzi sobie z Mają więc ją
wzięłam i pobawiłam się z nią trochę. Spojrzałam na zegarek.
Było przed dziewiątą, więc poszłam ją położyć spać. Kiedy
zeszłam na dół, Harry siedział razem z Bartkiem. Byli tak
pochłonięci rozmową, że nawet nie zauważyli że stoję obok
nich.
- Przyszedłeś do Bartka?! A
ja myślałam że do mnie. -
Dopiero wtedy Hazza się obrócił
w moją stronę. Kiedy zorientował się że jestem w pokoju od razu
wstał z kanapy podszedł do mnie mówiąc:
- Pewnie, że do ciebie,
idziemy?- pocałował mnie przy tym w policzek
- Jeszcze nie. Zaraz wracam.-
powiedziałam znikając na górze. Musiałam się jeszcze
przecież przebrać. Poza tym poprawiłam makijaż i zbiegłam po
schodach na dół. Tym razem jednak mnie od razu zauważył,
podszedł do mnie i śmiejąc się powiedział:
- Kocie, miało być o 9 a
jest prawie 10.
- Nie moja wina że mój
brat nie umie się zając dzieckiem, poza tym mogłeś sobie iść
beze mnie o 9.
- Oj tam oj tam, gotowa już?
- Tak , Bartek jakby co to
idź do Majki ale myślę że powinna spać.
- Poradzę sobie.
- No nie wiem braciszku.
- Mała nie przeżywaj, dam
rade.
- Tylko nie mała! Duża
jestem.
- Yhy, jasne.
Nie odpowiedziałam mu bo Hazza
wyciągnął mnie na zewnątrz. Zaprowadził mnie do swojego
samochodu. Jadąc co chwilę na mnie zerkał
- Dlaczego mi się tak
przyglądasz?
- Stęskniłem się.-
powiedział kładąc rękę na mojej mojej nodze.
- Jedziemy do ciebie?
- Mhm – spojrzał na
mnie – Chyba że wolisz gdzieś indziej.
- Nie, może być u ciebie.
Po chwili stałam już w domu u
chłopaków. Kiedy mnie zobaczyli rzucili się na mnie.
Dosłownie. Nie było mnie kilka dni ale ok, niech się cieszą.
- Nareszcie. - powiedział
Niall z czym zgodził się też Zayn który dodał:
- Meggi! O Boże, dzięki że
już jesteś.
- Co? Dlaczego? - to jest
trochę dziwne.
- Z Hazzą nie dało się żyć
przez te kilka dni. - Harry zmierzył Lou wzrokiem.
- Na serio, nie wiem co ty w
nim widzisz. Gdyby nie ja to nadal siedziałby obrażony.
- Dziękuję że
zadzwoniłeś.- przytuliłam się do Zayna.
- Musiałem coś zrobić, bo
dłużej bym z nim nie wytrzymał.
- Zostawcie go już-
musiałam mu pomóc bo sam się nie odzywał. Sam doskonale
wiedział że to była jego wina, nie musieli mu już o tym
przypominać
- Jeszcze go bronisz? -
zapytał Niall po czym Liam skierował swoje słowa do Hazzy:
- Nie zasługujesz na nią.
- To samo mi dzisiaj powiedział
- Wiem.- dodał nie zbyt
wesoły Harry- Chodźmy do góry.
- My wychodzimy więc macie
dom dla siebie – oznajmił nam Liam a ja się do niego
uśmiechnęłam
- Fajnie, dzięki.-
wiedziałam że zrobili to specjalnie, żeby zostawić nas samych.
Znam ich niedługo ale są naprawdę niezastąpionymi przyjaciółmi.
- Nie musicie się spieszyć
z powrotem
Chłopcy wyszli a ja zostałam
sama z moim chłopakiem. Nie czekał ani chwili tylko przyciągnął
mnie do siebie i namiętnie pocałował. Przyparł mnie do ściany i
nadal całował. Gdyby nie to że musimy oddychać pewnie bym się od
niego nie oderwała
- Kocham cię- wyszeptał
do mnie. To tylko dwa słowa a potrafią sprawić tyle radości.
Uśmiechnęłam się do niego
- Ja ciebie też. Wiesz co,
głodna jestem. -
Pociągnął mnie bez słowa do
kuchni. Patrzyłam na niego jak przygotowuje nam jedzenie. Już drugi
raz dzisiaj tak samo.
- Nie podziękowałam ci
jeszcze za dzisiejszy obiad.
- Nie ma sprawy.
- Smakował im dużo bardziej
niż te moje.
- Ma się te zdolności –
powiedział poruszając brwiami. Zaśmiałam się cicho. - Gdzie
jemy, tu czy u góry? -
- Wiesz na co mam ochotę? -
zapytałam obejmując go od tyłu.
- Nie mam pojęcia, trudno
cię rozgryźć.
- Na kolacje przy świecach.
-
- To da się załatwić-
Cmoknął mnie w policzek i
pobiegł do góry i kazał mi na niego chwilę zaczekać. Kiedy
wrócił nałożył jedzenie na talerze i powiedział wskazując
wyjście:
- Zapraszam -
Zaprowadził mnie do swojego
pokoju. Spodziewałam się że zapali może dwie świece i położy
na stoliku, a on porozstawiał świece po całym swoim pokoju.
Dosłownie wszędzie gdzie się dało. Na stoliku i gdzieniegdzie na
meblach były płatki róż. Skąd on wziął świeże płatki
róż? Postawił talerze na stole po czym obrócił się
do mnie i objął
- Przygotowałeś to wszystko
w pięć minut?
- Chciałaś kolacji przy
świecach.
- a skąd ty wziąłeś te
wszystkie świece?
- Nie mówiłem ci, ale
jestem czarodziejem.
- To poproszę mi tutaj
wyczarować magicznego całusa- objął mnie i zbliżył się
powoli do mnie i musnął moje usta. Na początku delikatnie a po
chwili namiętnie.
- I co?
- Co co?
- Noo...umiem czarować?
- Musisz jeszcze trochę się
poduczyć.- powiedziałam wydostając się z jego objęć i
siadając przy stoliku. Harry usiadł naprzeciwko mnie.
- Co to ma znaczyć poduczyć?
- No bo mistrzem to w tym
jeszcze nie jesteś – oczywiście sobie z niego żartowałam.
-
Osz ty, ja ci zaraz udowodnię że jestem-
wstał i porwał mnie na ręce. Wpił się w moje usta. Wplotłam
ręce w jego włosy a Hazza nie przestając mnie całować położył
na łóżku. Przybliżył mnie maksymalnie do siebie tak że
między nami nie było pustej przestrzeni.
Po
chwili, bardzo długiej chwili obydwoje usiedliśmy przy stoliku i
zaczęliśmy jeść. Kiedy skończyliśmy Harry wstał włączył
jakąś wolną muzykę i podszedł do mnie
-
Mogę prosić?
Zarzuciłam
swoje ręce na jego szyję a on objął mnie w tali. Położyłam
głowę na jego ramieniu i bujaliśmy się lekko w rytm muzyki.
Spojrzałam w jego zielone oczy, te piękne zielone patrzadła.
Zbliżył się i mnie pocałował. Czułam że podczas pocałunku się
uśmiecha. Wsunął ręce pod moją bluzkę i błądził po moim
ciele. To już wiem dlaczego się uśmiechał. Pozbył się mojej
bluzki. Nie przeszkadzało mi to szczerze mówiąc. Namiętnie
się całowaliśmy już na łóżku i w samej bieliźnie. Hazza
powędrował rękami na moje plecy bo najwidoczniej chciał rozpiąć
mój stanik. Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Oderwaliśmy
się od siebie i wymieniliśmy zdziwionymi spojrzeniami. Szybko
włożyliśmy nasze ubrania i zeszliśmy na dół. Kto to może
być? Przecież chłopaki powiedzieli że prędko nie wrócą a
nikogo innego się nie spodziewaliśmy. Harry otwarł drzwi a na
niego rzuciła się jakaś dziewczyna i zaczęła go przytulać
-
Ale cię dawno nie widziałam.-
powiedziała do niego. Harry był zdziwiony, ale chyba nie bardziej
ode mnie. Kto to kurwa jest?
***
Słitaaaaaaaaaaaśnie ^.^ Ale to słitaśnie jest w pozytywnym sensie, bo nie przesadziłaś ;)
OdpowiedzUsuńKim ona kurwa jest? Hm? Kończysz w takim momencie i na koniec jeszcze piszesz, że rozdział dopiero za tydzień... No wiesz?! ;) Pogniewałabym się za to na Ciebie, ale nie potrafię ;) Mam nadzieję, że ta dziewczyna okaże się tylko dawno nie widzianą przyjaciółką albo kimś w tym stylu... No bo ledwie się pogodzili, a tu znów się ktoś pojawia... :/ Ty to umiesz zadbać o akcję! ;)
Czekam na kolejny :*:*
Cóż mogę napisać czego jeszcze nie wiesz?
OdpowiedzUsuńTwój blog jest zajebiście perfekcyjny <3 Zdążyłam się już do niego mocno przywiązać ;)) ;*
Świetny rozdział. Harry jest taki romantyczny. Nie wiem skąd wziął te świece bo ja na przykład w domu nie mam w ogóle świec, no może poza dwiema zapachowymi.
Najlepsze było ostatnie zdanie : Kto to kurwa jest? xD
Kurde może to jakaś jego była? Czekam z niecierpliwością na nn ;)
Hehe... Świetny. Taki romantyczny :P
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i myślę, że dodasz go szybko :D
Uwielbiam autorke tego powiadania <3
OdpowiedzUsuńJest przeboskie <3
Czytam od początku <3
Wciąga mnie coraz bardziej <3
Czyżby to ta cała Flack? Oby nie. No ale "znając" Cb to nudzić się nie będziemy :>
OdpowiedzUsuńStrasznie romantycznie to przedstawiłaś... mmm... <3
Do następnego!
http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/
świetny rozdział i przyjemnie się czyta twoje opowiadanie, czekam na następny, pozdrawiam &&. zapraszam na :
OdpowiedzUsuńhttp://there-was-no-parade-no-waves-crashing.blogspot.com/
Kocham ten rozdział jak wszystkie jest taki romantyczny uwielbiam cię dziewczyno nie mogę się doczekać następnego rozdziału nie wiem jak wytrzymam cały tydzień:)♥
OdpowiedzUsuńNie no suuper. nic dodać nic ując pisz szybciutko <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do sb, jeżeli będziesz miała chwiluńkę :O)`