poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 51

HARRY
Stałem przed jej drzwiami. Zadzwonić czy nie? A co jeśli jej nie będzie a jej rodzina nie zna angielskiego? Boję się, tak cholernie się boję. Ale po to tu przyjechałem, wie zadzwoniłem dzwonkiem. Drzwi powoli zaczęły się otwierać. Meggi, moja Meggi, no fakt już nie moja. Popatrzyłem w jej niebieskie oczy w które jak zwykle wkradł się cień szarości. Po chwili przeniosłem wzrok na brzuch. Trochę było widać że jest w ciąży ale niewiele.
- Harry- usłyszałem cichy szept i podniosłem wzrok na nią.- Co ty tu robisz?
- Przyjechałem do was.
- Po co?- zapytała chłodno co przyprawiło mnie o ciarki.
- Kochanie, proszę, wybacz mi. Ja jej nie chciałem pocałować, nawet nie pamiętam tego wieczoru. To był pierwszy raz kiedy chłopcy mnie wyciągnęli do clubu. Poszedłem tak bo chciałem zapomnieć, ze jesteś tak daleko.
- I zapomniałeś o mnie pocieszając się tą blondynką.
- Meg, naprawdę nie wiem dlaczego to zrobiłem, nie wiem co wtedy myślałem przepraszam.
- Harry, ja...
- Daj mi skończyć- przerwałem jej- Kocham cię najbardziej na świecie. Odkąd ze mną zerwałaś czuje że moje życie nie ma sensu. A co do dziecka to nawet sobie nie wyobrażasz jaki ja jestem szczęśliwy. Nie obchodzi mnie kariera, obchodzisz mnie ty i to maleństwo. Kocham was.
Nie czekając na jej odpowiedź podszedłem do niej i złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach. Poczułem że go odwzajemnia. Uśmiechnąłem się kiedy poczułem że lekko rozchyla usta pozwalając mi aby mój język wsunął się do jej buzi.
- Ja też cie kocham, my cię kochamy.
Powiedziała dotykając brzucha. Przytuliłem ją z całych sił, wziąłem na ręce okręcając wokół siebie. Usłyszałem jej śmiech którego tak cholernie mi brakowało. Mój świat nabrał sensu, znów mogłem powiedzieć że jestem szczęśliwy. Postawiłem ją na ziemi i rozejrzałem się po pokoju.
- Jesteś sama?
- Tak, jest sylwester więc wszyscy gdzieś poszli.
- A ty chciałaś spędzić go sama?
- Nie, z naszym dzieckiem
- Zostaję z tobą
Weszliśmy do pokoju który pewnie był jej. Leżało tam pełno farb, pędzli. Kilka obrazów. Musiała dużo malować. Zresztą miała na sobie moją koszulę. Objąłem ja od tyłu zaplatając ręce na jej brzuchu. To niesamowite że tam rozwija się mały człowieczek. Oparłem głowę na jej ramieniu przyglądając się jej obrazom.
- Kocie, ty masz niesamowity talent. Musisz coś z tym zrobić.
- Niby co?
- Nie myślałaś o jakichś studiach w tym kierunku?
- Nie wiem, chwilowo nie ma takiej opcji.- dotknęła moich rąk które były na jej brzuchu.
- Ale jak już urodzisz.
- Chcę zajmować się dzieckiem, nie chcę opiekunki.
- Dobrze kochanie, ale to też moje dziecko i ja też się będę nim zajmował. Poza tym maleństwo ma jeszcze wujków i ciocie, wiesz że nam pomogą.
- Zastanowię się.
Pociągnąłem ją za sobą na łóżko. Wtuliła się we mnie opierając głowę na mojej klatce piersiowej a ja głaskałem ja po głowie.
- Tęskniłem za tym.
- ja też- podniosła głowę i pocałowała mnie w usta.
- wrócisz ze mną do Londynu?
- nie wiem,
- Jak to nie wiesz?
- No po prostu, nie wiem. Nie wiem czy jestem gotowa. Poza tym co ze szkołą?
- Skarbie proszę, wróć ze mną, szkołą się jakoś zajmę.
- Ale...
- kochanie, nie pozwolę zostać ci tutaj samej. Jak ty zostajesz to ja też. Muszę się przecież tobą opiekować. Nie pozwolę żeby coś się stało tobie i dziecku, proszę wróć ze mną, chłopcy tęsknią.
- Ugh, dobrze, ale gdzie będę mieszkać. Nie zwalę się cioci na głowę.
- To chyba oczywiste że ze mną.
- A chłopaki?
- Chłopaki się ucieszą. Nawet nie wiesz jacy oni są dumni że zostaną wujkami. Nie okazywali tego przy mnie ze względu na sytuację ale wiem o tym.
- Zapomnieliśmy o jednym. Nasi rodzice.
- No rzeczywiście.
- Co im powiemy? Że wyjeżdżam do Londynu po prostu?
- kotek, musimy.
- Ale ty ich nie znasz.
- Ostatnio mnie polubili przecież.
- Ale nie wiedzieli że ze mną spałeś.
- No też fakt. Ale kocham cię i nie ważne co oni zrobią i tak będziemy razem i zaopiekuję się tobą i dzieckiem.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. Cieszę się że cię znalazłem a ty mi wybaczyłaś.- pocałowałem ją. Eh, jak ja tęskniłem za tym smakiem.
- A tak w ogóle to jak ty mnie znalazłeś?
- Wróżki mi pomogły.
- Oo, czemu ich nie przyprowadziłeś do mnie?
- kocie, kocie, bo chcę cie mieć tylko dla siebie.
- Osz ty, a ja chciałam poznać wróżki
- Kiedyś poznasz.
- tsa....jasne. A tak serio?
- Dzięki myszce. - powiedziałem tym razem prawdę ale Meg chyba nadal nie wierzyła.
- Wcześniej wróżki teraz myszki, serio mam w to wieżyc?
- Serio serio. Twoja babcia cię tak nazwała kiedy z nami rozmawiałaś przez skypa.
- Pamiętałeś że tak do mnie mówi?- zapytała ze zdziwieniem.
- Mhm, chyba muszę jej podziękować.
Długo jeszcze tak siedzieliśmy wtuleni w siebie rozmawiając i co chwila składając na swoich ustach pocałunek.
- kochanie za piec minut nowy rok.- oznajmiłem spoglądając na zegarek.
- Chodź na podwórko
Wyszliśmy przed dom. Chwyciłem Meggi za rękę odwracając się do niej twarzą. Staliśmy bardzo blisko siebie patrząc sobie w oczy.
- Dziękuję.- powiedziała Meg- Za to że cię poznałam w tym roku, za to że byłeś przy nie, za wspaniałe wakacje za to ze dzięki tobie poznałam chłopaków, za to że tu jesteś.
- ja też dziękuje. Za ciebie. Za to, że mimo moich wad i tego co ci zrobiłem jesteś ze mną, za to że dzięki tobie zostanę ojcem, za to że jesteś taka wspaniała i moja. Kocham cię i przepraszam za wszystko.
- My tez cię kochamy.- obydwoje spojrzeliśmy jednocześnie na jej brzuch. Zbliżyłem się do niej i ją pocałowałem. W tym momencie wystrzeliły fajerwerki. Odkleiliśmy się od siebie z uśmiechem.
- Szczęśliwego Nowego Roku.- wyszeptałem do Meggi a ona powtórzyła:
- Szczęśliwego Nowego Roku.
Usiedliśmy na tarasie okrywając się kocem.
- Chłopcy w ogóle wiedzą że tu jesteś?
- Yyy...nie- zupełnie zapomniałem- Kiedy zorientowałem się gdzie jesteś pojechałem prosto na lotnisko.
- Zadzwoń do nich. Tylko nie mów że jesteś ze mną. Powiedz że wrócisz za kilka dni.
Wyciągnąłem telefon. Zdecydowałem że zadzwonię do Liama. Pewnie tylko on jest trzeźwy
- Harry?!
- Yhym, tak to ja.
- Jezu, Hazz, gdzie jesteś?
- Przepraszam, musiałem wyjechać, wrócę za kilka dni.
- Ale gdzie jesteś?
- Muszę kończyć szczęśliwego Nowego Roku.
- Mogłeś zadzwonić wcześniej.
- Wiem, pa.
- Cześć.- rozłączyłem i napotkałem pytający wzrok Meg
- No i co?
- Słyszałaś
- No nie bardzo ale mnie to już nie obchodzi, chcę ciebie.
Przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała. Jak ja się stęskniłem za tym. Kidy ostatnio tak ją całowałem? W jej urodziny? Po jakichś czterech godzinach rozmawiania i całowania Meg zasnęła na moich kolanach. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju. Przebrałem ją, ściągając jej ubranie i założyłem moją koszulkę. Położyłem się obok niej. Przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem. Nigdy więcej nie pozwolę jej odejść. Już zawsze będę przy niej.

____________________________________________

No i jest! Obiecałam poniedziałek więc proszę!. Mam nadzieję ze jeżeli przeczytaliście to zostawicie komentarz. Proszę, zróbcie to dla mnie.

6 komentarzy:

  1. Super rozdział, jak to dobrze że nareszcie się pogodzili,smutno mi było jak czytałam o tym jak cierpią. Wpadnij do mnie i zostaw komentarz jakbyś mogła :) http://my-own-songs-sweetasna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. <3 Czekam na nn. :D
    Bd mi miło jeśli zajrzysz, dopiero zaczynam: http://you-are-beautiful-onedirection-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. och.. Harry :>
    czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam mało czasu, więc powiem tylko...: BOOOOOOOSIE!!! Czekam na następny.! <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdzial :) ja czytam na tel. i nie moge przeczytac 52 rozdzialu nie wiem czemu :((

    OdpowiedzUsuń
  6. Booski, piękny, słodki, zajebisty.!! Kocham.♥

    OdpowiedzUsuń