HARRY
„
Skarbie...
to ostatni raz kiedy tak się do ciebie zwracam. Zawsze byłeś moim
skarbem. Chciałabym abyś był nim nadal ale nie umiem ci już
zaufać. Wiem wszystko, El mi powiedziała że byłeś pijany,
niczego nie pamiętasz, że żałujesz, że chłopaki cię do tego
namówili, ale przykro mi, to cie nie tłumaczy. Przecież
mogłeś nie pic, mogłeś tam nie iść. Wiem że to był tylko
pocałunek, ale gdybyś widział z jakim oddaniem to robiłeś,
dotykałeś ją tymi rękami którymi wcześniej dotykałeś
mnie. Gdyby nie Louis to pewnie byś mnie z nią zdradził a tego tak
po prostu nie mogę ci wybaczyć i zapomnieć. Moje serce zwyczajnie
rozsypało się na milion kawałków i nie wiem czy
kiedykolwiek uda ci się je posklejać. Przepraszam że w taki sposób
się z tobą żegnam, ale po tym czego się dowiedziałam nie
potrafiłam spojrzeć ci w oczy. Proszę daj mi przemyśleć parę
rzeczy, to co się stało i nie szukaj mnie. Nadal cię kocham bo
przecież nie można kogoś przestać kochać tak z dnia na dzień.
Jest
jeszcze jedna jedna rzecz o której powinieneś wiedzieć i
która tak naprawdę przesądziła podjęcie decyzji o moim
wyjeździe. Uważam że masz stuprocentowe prawo i nie mogłabym
wyjechać nie mówiąc ci tego. Jeszcze nie wiem co zrobię,
ale jeżeli boisz się o karierę lub po prostu nie będziesz go
chciał to nie martw się, jakoś sobie poradzę. Po prostu chcę
żebyś wiedział - będziesz tatą
Meggi
”
O
mój Boże, ona jest w ciąży. Dlaczego wyjechała? Ja ją
kocham. Jezu, będę ojcem. Ale jak? Matko.
-
Zayn!- wybiegłem z mojego pokoju i popędziłem na dół
-
Gdzie ona wyjechała?!
-
Co się stało?- wszyscy patrzyli na mnie jak na debila.
-
Gdzie ona jest?!
-
W Polsce.
-
Lecę tam
Zadzwoniłem
na lotnisko. Na szczęście nie było problemu i załatwiłem sobie
bilet na samolot za dwie godziny.
-
Harry! Co się stało?
-
Ona...O Boże...przecież to niemożliwe...my...- odpowiadałem na
pytanie Liama mówiąc sam do siebie ale byłem jeszcze tak
oszołomiony tym co przeczytałem że nie wiedziałem co mówię.
-
Uspokój się!
-
Powiedz co się stało.
-
Meggi..ona....to znaczy my...ale...Zayn! Dlaczego pozwoliłeś jej
wyjechać!?- język nadal mi się plątał
-
Bo musi przemyśleć twoją zdradę.
-
Nie zdradziłem jej! I wcale nie o to chodzi! Malik, jak mogłeś?!
Ja ich teraz przecież nie znajdę. Skąd mam wiedzieć gdzie
pojechali?
-
Oni?- zapytał Niall. Nawet nie zauważyłem że powiedziałem oni.
Uśmiechnąłem się sam do siebie mimo że ta sytuacja śmieszna nie
była. Ale mimo wszystko tak strasznie się ciesze że będziemy
mieli dziecko.
-
Jacy oni?- tym razem zapytał Liam.
-
Ona i...- Już miałem im powiedzieć ale przypomniałem sobie że
nawet nie spróbowałem do niej zadzwonić. Wyciągnąłem
telefon i nie słuchając pytań reszty zadzwoniłem do niej. Nie
odbiera. Jeszcze raz. Nie odbiera. Jeszcze raz. Znowu to samo.
Pobiegłem do góry wrzuciłem parę rzeczy do plecaka,
chwyciłem list, telefon i z powrotem zbiegłem na dół.
-
Muszę ją znaleźć
-
Harry! O co chodzi?!- krzyknął Zayn
-
Ona...- nie mogło mi to przejść przez gardło.
-
No co ona?!- tym razem Louis. Spojrzałem na nich stojąc w drzwiach
i powiedziałem cicho:
-
Jest w ciąży.
Pojechałem
prosto na lotnisko. Założyłem kaptur, okulary żeby nikt mnie nie
rozpoznał. Po dwóch godzinach lotu i kolejnych stu razach
studiowania tego listu doleciałem do Polski. Ona naprawdę sądzi,
że mógłbym nie chcieć tego dziecka ze względu na karierę?
Nie wierzę, przecież ja ją tak kocham, zresztą nasze dziecko też
już zdążyłem pokochać. Są dla mnie teraz najważniejsi. Z
wielkim trudem dojechałem pod jej dom, gdzie nie zostałem zbyt miło
przyjęty.
-
Harry!?
-
Bartek, jest Meg?
-
Nie sądzisz chyba ze ci powiem- uderzył mnie pięścią w nos.
Zabolało. Dotknąłem nosa po czym zobaczyłem na ręce krew. Jej
brat nie za bardzo zachwycił się moim przybyciem.
-
Wiem że mi się należało. Możesz tak kilka razy ale błagam,
powiedz mi gdzie ona jest.
-
Pojebało cię? Ty wiesz co jej zrobiłeś? Przyszła tu zapłakana.
Czy ty nie masz serca? Ty idioto! Przecież wiedziałeś co ona
przeszła! Jak bardzo nienawidzi zdrady!
-
Wiem, ale byłem pijany i nie zdradziłem jej
-
Huj mnie to obchodzi.- powiedział i już chciał zamknąć drzwi ale
je przytrzymałem.
-
Bartek, ale ja ją kocham. Zresztą nie pozwolę żeby sama
wychowywała to dziecko.
-
Jakie dziecko!?- no pięknie, czyli się wygadałem.
-
Nasze, ona jest w ciąży- Jestem na tyle mądry że dostałem drugi
raz w twarz
-
Powiedz że żartujesz! Człowieku, ile wy macie lat co?! Jak ty to
sobie wyobrażasz?!
-
Nie wiem, ale nie zostawię jej samej. Gdzie ona jest?
-
Wyjechała. Musi to przemyśleć ale kiedyś na pewno wróci,
teraz jej nie szukaj.
-
Ale ja nie mogę tak bezczynnie czekać.
-
trudno wracaj do Londynu- tym razem zatrzasnął mi drzwi przed nosem
i ani myślał mi znowu otworzyć. Cholera jasna, i gdzie mam jej
teraz szukać. Ona może być wszędzie!
KATE
Wreszcie
wyszłam ze szpitala. Mój skarb po mnie przyjechał. Po trzech
miesiącach zobaczę coś oprócz białych ścian. Nareszcie.
-
Dobrze się czujesz?
-
Mhm- mruknęłam. Zayn zatrzymał się na korytarzu zatrzymując też
przez to mnie i stanął naprzeciwko mnie. Podniósł moja
głowę do góry i spojrzał w moje oczy.
-
Co jest?
-
Boję się. Trzy miesiące stąd nie wychodziłam.
-
Słońce, ja jestem z tobą.
Uśmiechnęłam
się do niego ale i tak się denerwowałam.
-
Przygotuj się na tłumy.
-
na co?- zatrzymałam się w miejscu.
-
Sporo fanek i fotoreporterów przyszło kiedy dowiedzieli się
że wychodzisz.
-
Zayn, ale ja...
-
Kate, musimy stąd wyjść.
-
Ugh, no dobra.
Chwyciłam
go za rękę a Zayn pociągnął mnie w stronę wyjścia. Nie chcę
tam iść. Jakoś nie bardzo chcę znajdować się na pierwszych
stronach gazet.
-
Masz jakieś okulary?.- zapytałam Zayna na co się zaśmiał ale
wyjął z kiszeni okulary i mi je dał.
-
Załóż jeszcze kaptur to cię nie rozpoznają.
-
Nie śmiej się ze mnie.
-
Ależ się nie śmieję- odparł i wybuchł śmiechem. No tak, wcale
się nie śmieje.
-
Yhy, widzę że nie.
Wyszliśmy
na zewnątrz. OMG, co to jest? Ile tutaj ludzi. Zanim się
przedostaliśmy do samochodu minęło z dziesięć minut. Zayn
odpalił i zawiózł nas do ich domu. Dziwnie się czuję.
Przecież ja ich prawie w ogóle nie znam. Byłam z nimi przez
jeden dzień. Zayn to co innego. Może dziwnie to zabrzmi ale
poznałam go bardziej kiedy leżałam w śpiączce.
-
Kate, nie bój się, oni cie wszyscy lubią- jakby czytał w
moich myślach.
-
A ty niby skąd wiesz o czym myślę?
-
A nie?
-
Nie?
-
Tak?
-
Zayn... jesteś idiotą.
-
Ej no!
-
No co?
-
Może i idiotą, ale mam rację.
Dojechaliśmy.
Wysiadłam z samochodu Zayna i chwyciłam go za rękę. Kiedy
nacisnął klamkę ja odruchowo ścisnęłam jego rękę mocniej na
co się zaśmiał. Znowu.
-
Kate!
Wszyscy
rzucili się na mnie i mnie przytulali. Nie sądziłam że mnie aż
tak polubią. Przecież prawie się nie znaliśmy. Czekali na nas z
kolacją. Jakie to miłe. Usiedliśmy do stołu.
-
Kasia, chciałem cię przeprosić za to co wtedy powiedziałem-
zaczął Louis.
-
No co ty, nie gniewam się.
-
Nie chciałem żeby tak wyszło.
Chciałam
mu odpowiedzieć ale usłyszeliśmy głośny trzask drzwi. Do domu
wszedł Harry. Popatrzył na nas. Sam wyglądał tak jakby nic nie
jadł i nie spał od kilku dni.
-
Kate, już wyszłaś ze szpitala, jak się czujesz?
-
Dzięki, dobrze
Pobiegł
do góry nie czekając na moją odpowiedz.
-
Co tak w ogóle się między nimi dzieje?
-
Sporo. Hazza wrócił z Polski bo był szukać Meg.
-
Szukać?- zapytałam
-
Wyjechała bo jest w ciąży.
-
Że co!?
Ja
pierdole. Moja przyjaciółka jest w ciąży a ja nic o tym nie
wiem. Ja nie wytrzymam. Dlaczego ona w ogóle wyjechała. Oni
mają po osiemnaście lat, co teraz zrobią? Powiedziałam reszcie że
źle się czuję i poszłam się położyć na górę. Zayn nie
chciał mnie puścić samej więc poszedł ze mną. Położyłam się
na jego łóżku a on zrobił to samo i mnie mocno przytulił.
-
Zostawiłabyś mnie gdybym zrobił coś takiego jak Harry?- zapytał
nagle Zayn
-
Nie wiem. Trudno mi powiedzieć co bym zrobiła. Pewnie byłabym zła
ale nie zostawiła bym cię chyba- odpowiedziałam patrząc mu w
oczy. On uśmiechnął się słabo.
-
To dlaczego Meg wyjechała. Przecież to był tylko głupi pocałunek.
-
Dla niej to nie tylko pocałunek. Wiesz zdrada to najgorsze co można
jej zrobić nawet w takiej postaci jak pocałunek z inną. Wiesz co
boję się o nią. Nikt nie wie gdzie ona jest a mnie przy niej nie
ma.
-
Będzie dobrze- wyszeptał mi Zayn na ucho. Mocno mnie przytulił co
mi bardzo pomogło. Czując jego bliskość było mi o wiele lepiej.