- Cholera Magda! – odsunęłam słuchawkę od ucha czekając tylko
aż Em przestanie krzyczeć.- To jest randka!
- Ile razy mam ci powtarzać że to tylko kawa. Nawet to
ustaliliśmy. – westchnęłam
Wygrzebałam się z łóżka około 11 ale zanim doprowadziłam się
do porządku było już południe. Zeszłam na dół i pomogłam cioci przy obiedzie.
A teraz wysłuchuję pouczeń mojej przyjaciółki. Nie
powiedziałam jej że Harry to Harry chociaż wiedziałam, że uwielbia całe One
Direction. Wiem, że mnie za to później zabije, ale zależy mi na jej obiektywnej
opinii. Gdyby wiedziała, że to Niall wrąbał we mnie na lotnisku to chyba by
umarła z wrażenia. Podobał jej się najbardziej. Nawet do niej pasował,
rozmawiałam z nim przez kilka minut, ale wydał się być miłym chłopakiem.
- Co jak co, ale na chłopakach znam się ja. Zaprosił cię na
kawę, to randka.
- Em, błagam cię. Nie chcę się z nikim umawiać, wiesz
przecież…
- Tak tak.- dam sobie głowę uciąć że wywróciła teraz oczami.-
Nie powinnaś zaprzątać sobie głowy tym idiotą. Nie pasowaliście do siebie, to i
tak by się rozpadło.
- Ale to nie zmienia faktu że to boli- westchnęłam. Ona też.
- No dobra, muszę kończyć. Ale obiecaj że do mnie zadzwonisz
jak już wrócisz z tej swojej nie-randki.
- Jasne, nie ma sprawy. Pa.
Nie widziałam się z nią jeden dzień, ale już strasznie za nią
tęskniłam. Jak ja tu wytrzymam bez niej jeszcze 2 miesiące? Przecież to
niewykonalne. Kiedy zobaczyłam, że jest już po 16 nie mogłam uwierzyć, że tyle
czasu z nią rozmawiałam. Pognałam szybko do łazienki i umyłam głowę. Później
wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Nie zostało mi zbyt wiele czasu a nie miałam
pojęcia co na siebie włożyć. Postanowiłam nie przesadzać, włożyłam zwykłe
dżinsy i jedną z moich bluzek. Raz dwa się pomalowałam i zbiegłam na dół. Nie
chciałam, żeby wiedzieli, że wychodzę z Harrym więc tuż przed piątą wyszłam pod
pretekstem zwiedzania Londynu. Nie chcieli puścić mnie samej, ale jakoś ich
przekonałam. Kiedy wychodziłam z domu Harry właśnie podjechał pod dom.
Punktualnie, przynajmniej się nie spóźnił. Tylko że z tego co pamiętam mieliśmy
iść na spacer. Wsiadłam do samochodu i spojrzałam na niego zdziwiona.
-Wiem, wiem, miał być spacer. – uśmiechnął się
przepraszająco.- Przepraszam cię, ale jadę prosto ze studia, więc nie zdążyłbym
przyjść tutaj na nogach.
- W porządku.- Już miałam mu
powiedzieć że przecież mógł napisać i odwołać nasze spotkanie skoro nie miał
czasu ale w porę zorientowałam się że nie dałam mu numeru. Westchnęłam cicho
rozglądając się po wnętrzu samochodu. – To gdzie idziemy?- spojrzałam na niego.
Był maksymalnie skupiony na jeździe i chyba nie usłyszał mojego pytania.
Zmieszałam się trochę i powtórzyłam je. Dojechał do skrzyżowania, zatrzymał
auto na czerwonym świetle i wtedy na mnie spojrzał. Przekrzywił śmiesznie głowę
i mi odpowiedział.
- Pokażę ci taką miłą kawiarnię.
Może być? – pokiwałam twierdząco głową i starałam się trochę rozluźnić. W końcu
nie miałam powodów by czuć się przy nim spięta. Zwłaszcza że druga osoba zawsze
tez to wyczuwa i staje się równie spięta co ja.
- No dobra, panie gwiazda-
zaśmiałam się.- To jak to jest być w zespole co?
Opowiedział mi trochę o chłopakach,
o ich przyjaźni. Znałam tę historię o Xfactorze i w ogóle połączenie w zespół i
tak dalej ale nie wtrącałam się kiedy o tym mówił, widać że sprawiało mu to
przyjemność. Nie chciałam być niemiła, uśmiechał się co chwila na mnie
zerkając, ale nie przestawał mówić.
- No to jesteśmy.- przekręcił
kluczyk w stacyjce, zaciągnął hamulec ręczny i wysiadł z samochodu. Chciał mi
otworzyć drzwi ale go uprzedziłam udając że nie widziałam co zamierzał zrobić.
Zamknął samochód i wskazał na małą knajpkę po drugiej stronie ulicy.
- Cieszę się że się zgodziłaś-
powiedział cicho kiedy przechodziliśmy przez pasy. Nie miałam pojęcia co
odpowiedzieć więc nie powiedziałam nic. Posłałam mu jedynie uśmiech i założyłam
kosmyk włosów za ucho. Otworzył przede mną drzwi, przepuścił mnie pierwszą ale
to on zajął stolik. Kawiarnia była mała, ale przytulna i z fajnym klimatem.
Usiedliśmy jakoś tak z tyłu, przypuszczam że Harry specjalnie usadowił się
tyłem do innych stolików.
- Wybacz to ukrywanie się, ale
chciałbym mieć z tobą trochę prywatności.
- Nie ma sprawy, w ogóle mi to nei
przeszkadza. – Kiedy podeszłą do nas kelnerka dostrzegłam kolejny minus
spotykania się z nim. Założę się ze każda napotkana dziewczyna pożera go
wzrokiem tak samo jak ta. Na dłuższą metę to byłoby uciążliwe.
- Czego się napijesz?- zapytał
spoglądając na mnie znacząco. Miłe było to że nie zwrócił uwagi na kelnerkę.
Uśmiechał się do mnie jakby w ogóle nie zauważył tego jak ona się do niego
klei. Najchętniej chyba zerwałaby z niego ubrania i go pieprzyła na tym stole.
- Wystarczy late.
- Jakieś ciasto?- kelnerka
popatrzyła na niego wyczekująco eksponując przed nim swój obfity biust. Harry
popatrzył na mnie pytająco. Właściwie to zjadłabym jabłecznika. Mimo iż pewnie
tutejszy nie równa się z babciną szarlotką chętnie skosztuję ich wypieku.
- Macie szarlotkę?
- Tak oczywiście.
- Więc poproszę. – Harry zamówił
tez coś dla siebie a kiedy kelnerka nas opuściła zaczęliśmy rozmawiać na temat
filmów. Nie wiem dlaczego, ale tak jakoś wyszło. Właściwie to taki neutralny,
luźny temat jest najlepszym rozwiązaniem. Poznaliśmy się wczoraj, nie miałam
ochoty mu się z niczego zwierzać, a tut auły moich ulubionych filmów akurat do
specjalnie osobistych rzeczy nie należą.
- Chyba żartujesz- parsknęłam
śmiechem.- Komedie romantyczne? – Harry momentalnie się zaczerwienił i lekko
zmieszał. Uhh, no tak, faceci i ich męska duma. Zresztą na pierwszych ran… ummm
na pierwszych spotkaniach przy kawie każdy chce wypaść jak najlepiej. Nie to że
jego uwielbienie do komedii romantycznych uważam za mało męskie, ale po prostu
nie spotkałam się jeszcze z tym aby jakiś facet je lubił. Dlatego wydaje mi się
to odrobinę śmieszne.
- Wiedziałem- westchnął- Zawsze
wydaje mi się że dziewczynom spodoba się to że je lubię, ale zazwyczaj się
śmieją kiedy to wyznaję. Nie rozumiem. –wzruszył ramionami.- Nie fajnie byłoby
obejrzeć je z kimś komu również się podobają?- zapytał otwarcie co było jedną z
moich ulubionych cech które w nim odkryłam. Był szczery i raczej bezpośredni.
- Może i fanie- zaśmiałam się- Ale
ja nie przepadam za tym gatunkiem.- Dopiłam łyka kawy odstawiając filiżankę na
stolik.
- Nie wierzę.- zmrużył oczy. – Nie
lubisz komedii romantycznych?- Nie ukrywał swojego zdziwienia.
- Nie to że nie lubię. Uważam tylko
że są zbyt przewidywalne. – wzruszyłam ramionami opierając się łokciami o
stolik. – Dlatego wolę horrory. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy.
- Okay, następnym razem po prostu
ty powiedz pierwsza. Wtedy ja będę wiedział co powiedzieć żeby nie wyjść na
wrażliwego idiotę. – westchnął.
- Kto powiedział że wrażliwi idioci
są źli?- uniosłam brew uśmiechając się.
- Już dobra, nie pogrążam się
bardziej. To jakie masz horrory do polecenia?- zapytał a mi przez głowę
przeleciało kilkadziesiąt tytułów.
- To zależy jak szybko chcesz się
posikać w majtki, wrażliwy chłopcze. Tobie poleciłabym Smerfy, tylko wiesz, są
tam drastyczne momenty kiedy Gargamel chce ugotować smerfy, ostrzegam. Żeby
potem nie było, że to dla ciebie zbyt straszne. – puściłam mu oko jednocześnie
zastanawiając się jak zareaguje. Jeśli obróci to w żart ma u mnie plusa, a
jeśli się obrazi lub coś w tym stylu to nie byłoby zbyt dobre.
- Haha, aleś ty zabawna- popatrzył
na mnie znacząco. – Wytrzymałbym nawet an Gumisiach. Mimo że tam były te
okropne ogry- tym razem to on puścił mi oczko cicho się śmiejąc.
Spacerowaliśmy po jakimś parku, był
zaraz obok parkingu na którym zostawiliśmy samochód, więc namówiłam Harrego
żebyśmy się choć chwilę przeszli. Wystarczyło użyć tylko argumentu że nie
dotrzymał obietnicy bo przyjechał po mnie samochodem. No i od razu się zgodził.
- Mam pytanie.
- Słucham. -posłałam mu uśmiech, a
on troszkę niepewnie zapytał:
- Mogę ci mówić Meggi?
- Meggi?- nie powiem, że się nie
zdziwiłam - Pewnie nigdy nie słyszałeś o imieniu Magda, co?
- Szczerze to nie. Ale na swoje
usprawiedliwienie mam to, że nigdy nie byłem w Polsce.
- W porządku.
Uśmiechnęłam się. Szedł obok mnie i
bawił się dłońmi. Uśmiechał się pod nosem niewiadomo czemu.
- To zdrobnienie od Magdalena.
- Serio? Magladana?- podniósł głowę
i zmarszczył czoło. Witaj, mój ojczysty języku!
- Magdalena, ale nie dziwię ci się,
że nie potrafisz tego wymówić. Polski to trudny język.
- Nauczysz mnie kiedyś?
Zaraz zaraz, kto chciałby z
własnej, nieprzymuszonej woli uczyć się tego potwornego języka? Kto chciałby
uczyć się polskiego? Zdecydowanie zwariował, człowiek przy zdrowych zmysłach
nie zdecydowałby się na naukę Polskiego.
- Czy ty w ogóle wiesz jaki to
trudny język?
- Coś tam słyszałem- wzruszył
ramionami- Ale nie martw się, dam radę. – Uśmiechnął się patrząc na mi prosto w
oczy. – Meggi.
Cholera jasna,
to jest randka. Że też Emilka musiała mieć rację.
Wiedziałam że specjalnie użył
angielskiej wersji mojego imienia. Która swoją droga całkiem mi się spodobała.
- Wiesz, nawet podoba mi się Meggi.
- Wracamy?
- Tak, już późno- zgodziłam się.
Choć nie odeszliśmy daleko od samochodu mieliśmy dość sporo do przejechania
autem. Nie chcę aby Eve- moja ciocia się martwiła.
- Dziękuję za ten czas. – odezwał
się pierwszy kiedy zaparkował przed domem w którym aktualnie mieszkałam.
Wracając prawie nie rozmawialiśmy ale nie była to bardzo niekomfortowa cisza.
Właściwie to bawiłam się dziś całkiem nieźle. – Mam nadzieję że nie zanudziłem
cię na śmierć.
- Na śmierć to może nie ale gdybyś
nie wyznał mi twojego umiłowania do romantycznych filmów w ogóle nie warto
byłoby iść- zaśmiałam się.- Teraz to sprzedam w Internecie.- pokiwałam brwiami
- Mam rozumieć że na następnym
spotkaniu tez zamierzasz się ze mnie śmiać?
- Następnym spotkaniu?- zapytałam
zupełnie ignorując że nie o to chodziło w jego pytaniu. Właściwie to ja…
chciałam się z nim jeszcze zobaczyć.
- Jeśli chcesz.- Poprawił się od
razu. Spojrzał na mnie wyczekująco ale postanowiłam się z nim podroczyć.
Nachyliłam się nad nim i lekko cmoknęłam go w policzek.
- Było naprawdę miło.- nie czekając
na jego odpowiedź wyszłam z samochodu i ruszyłam w kierunku domu.
- Meg! Zaczekaj!- Meg?? Wysiadł za
mną i podbiegł do mnie. – Przez następne kilka dni jestem naprawdę zajęty-
powiedział. – Mamy mnóstwo pracy. Ale może spotkamy się w sobotę? – zdaję sobie
sprawę że kolejne spotkania nie są dobrym pomysłem, ale nie potrafię mu
odmówić. Nie po dzisiejszym wieczorze. Sprawił że nie myślałam o Łukaszu. Jeśli
on jest kluczem do zostawienia mojego byłego w tyle chętnie spotkam się z nim
jeszcze raz.
Tylko problem w tym że w sobotę
naprawdę nie mogę. Iza ma urodziny i głupio tak byłoby wyjść.
- Wybacz ale w sobotę nie mogę.-
zmarszczyłam nos. Spławiam go kolejny raz. Podziwiam go że nadal próbuje mnie
gdzieś zaprosić, ja na pewno bym tego nie zrobiła.
- Ohh, ummm rozumiem. – westchnął. Przeczesał
dłonią włosy i zamknął na chwilę oczy.- Jestem naiwny pytając czy zjesz może ze
mną śniadanie w sobotę rano? Powinienem mieć jakąś godzinę wolnego.
- Z przyjemnością- odpowiedziałam
uśmiechając się. – Przyjedziesz po mnie czy spotkamy się na miejscu? – jego
twarz rozpromieniała.
- Jeśli jesteś w stanie dotrzeć na
miejsce byłoby łatwiej, nie mam zbyt wiele czasu.
- Harry słuchaj, jeśli masz pracę…
- Nie, nie, i tak zawsze gdzieś z
chłopakami wychodzimy coś zjeść. Nic im nie będzie jeśli raz ich opuszczę. To
jak? Będziesz?
- Pewnie- odparłam. Chłopak podał
mi adres podziękował jeszcze raz za wspólnie spędzony czas i wrócił do
samochodu. Jednak nie odjechał nim nie zniknęłam w domu.
Leżałam w ogrodzie czytając
książkę. Na szczęście zabrałam ze sobą parę polskich. Angielskie też bez
problemu bym zrozumiała ale o wiele [przyjemniej czyta mi się po Polsku. Tony
jest w pracy a Eve razem z Izą pojechały na zakupy. Zgodziłam się popilnować
Mai więc teraz siedziała obok mnie na kocu i bawiła się klockami.
Spędziłam tak prawie całe
popołudnie. Położyłam małą spać i zaszyłam się w pokoju rozmawiając z Kaśką i z
Emilką. Nie chciałam wyjeżdżać z Polski na wakacje, zwłaszcza że tutaj nikogo
nie znam, ale one mnie przekonały. Stwierdziły że musze się wyrwać na chwilę od
rzeczywistości żeby zapomnieć.
I chyba miały rację.
- Co robisz?- ujrzałam w drzwiach
Bartka. – Pomyślałem że może obejrzelibyśmy jakiś film.
- Spoko, wchodź.- poprawiłam się na
łóżku podając bratu mojego laptopa.
- Mała, martwię się o ciebie
wiesz?- westchnął- Poznałaś kogoś, prawda`?
- Tak ale… uhh nie spotykam się z
nim.
- Nie chcę tylko by ktoś znów cię
skrzywdził. Uważaj na siebie okay?
- Jasne- uśmiechnęłam się.- A ty
się tak nie martw. Wiem, że mogę na ciebie zawsze liczyć, i jestem trochę
zakręcona, ale ty też możesz. Zawsze.
Obejrzeliśmy z Bartkiem jeden film,
potem zdecydowaliśmy się na drugi. W końcu wyszło na to że oboje zasnęliśmy i
obudziliśmy się dopiero rano.
***
Nie liczę na
zbyt wiele. I chyba lepiej jeśli nie będę się już więcej narzucał. Dwa razy
dostałem od niej kosza, a mimo to i tak jestem z nią umówiony na śniadanie.
Cieszę się, polubiłem tą dziewczynę. Jest bardzo atrakcyjna nie tylko
fizycznie. Ale mimo wszystko to było za mało, musimy się lepiej poznać żeby
stwierdzić że naprawdę się lubimy.
Pomacałem
tylne kieszenie aby upewnić się że mam klucze, portfel i telefon. Skoczyłem
szybko do łazienki, przemyłem dłonie i twarz i stwierdziłem że wyglądam całkiem
nieźle. Wyszedłem stamtąd i już miałem wychodzić kiedy przypomniałem sobie że
nie powiedziałem chłopakom, że dziś z nimi nie jem. Na szczęście na korytarzu
wpadłem na Zayna.
- Jak coś to
na mnie nie czekajcie, mam sprawę do załatwienia.
- Spoko, a
gdzie idziesz? Wiesz że za niecałą godzinę musisz być w studiu?
- Tak, tak,
wiem. Niewykluczone że się spóźnię. – wyszliśmy razem na zewnątrz i jak się
domyśliłem już wcześniej nie obyło się bez wścibskich pytań.
- spotykasz
się z kimś?
- Może.- puściłem
mu oczko i otwarłem drzwi do mojego samochodu. Zacząłem się śmiać z jego
reakcji. Był zdziwiony i trochę go zatkało. To nie tak że z nikim nigdy się nie
spotykam. Ohh miałem sporo dziewczyn. Ale szczerze mówiąc ciężko znaleźć taką
na dłużej. Zresztą ja nawet takiej nie szukam. Poważniejszy związek właściwie
nie wchodzi w grę. W mojej pracy byłoby to trudne. Ciągle mnie nie ma, nie
wspominając tego, że dziewczyny raczej nie chcą znaleźć swojego zdjęcia na
pierwszych stronach gazet kiedy tyko się ze mną spotkają. Owszem, te które
wykorzystywały mnie dla sławy i kasy właśnie tego chciały, ale one ie były
normalnymi, zwykłymi dziewczynami. Takimi jakie lubię.
- Hazz,
tylko błagam, nie chcę znaleźć jakiejś pustej blondyneczki w twojej koszulce u
nas w kuchni rano. – uniosłem brew ale zaraz zacząłem się śmiać.
- Malik
Malik, wszyscy dobrze wiedzą że chciałbyś. Ale nie martw się, nie jest
blondynką.
Wmawiałem
sobie że przecież dziesięć minut to nie dużo. Ale z każdą kolejną sekundą
zaczynałem wątpić że przyjdzie. Nie wiedziałem jak odebrać jej zachowanie.
Kiedy się spotkaliśmy było miło, podobało mi się i miałem wrażenie że jej też.
Więc dlaczego do cholery najpierw nie chciała się w ogóle ze mną zobaczyć, a
teraz mnie wystawiła? Czuję się jak kretyn.
Po
dwudziestu minutach czekania postanowiłem zamówić coś do jedzenia. Skoro już tu
siedzę, a moja kawa się skończyła to przynajmniej zjem śniadanie.
Kończyłem
swój samotny posiłek zastanawiając się czy czymś ostatnio jej nie uraziłem. W
końcu doszedłem do wniosku że chyba nie warto się tak starać skoro potem i tak
wychodzę na idiotę. Większość lasek dałaby się pokroić za spotkanie ze mną, a
ona od tak postanowiła sobie nie przyjść.
- Ekhm.-
uniosłem głowę znad talerza i omal oczy nie wypadły mi na podłogę. Przyszła.
-
Przepraszam za spóźnienie.- westchnęła.- Najpierw zaspałam, a później
kompletnie nie mogłam tutaj trafić. – Nie wiedziałem co powiedzieć. Czekałem na
nią czterdzieści minut a teraz kiedy ja musze wychodzić ona przyszła. I co? Mam
może ją pocałować ze szczęścia?- Naprawdę cię przepraszam, zdaję sobie sprawę z
tego że długo na mnie czekałeś.
- W
porządku- odezwałem się wreszcie.- Ale wybacz, musze się już zbierać. Mówiłem
ci że nie będę miał dużo wolnego czasu.
- Tak, wiem,
ale mimo to nie chciałam byś myślał że cię wystawiłam, dlatego przyszłam. –
uśmiechnąłem się do niej, ale nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Czułem się
trochę urażony tym spóźnieniem. Choć nie powinienem. Przecież ona nie wie, że
to na moją prośbę mamy dłuższą przerwę, a okazało się że zrobiłem to tylko po
to by samotnie posiedzieć przy śniadaniu.
Spojrzała na
mój telefon leżący na stoliku i od tak go wzięła. Już otworzyłem usta żeby coś
powiedzieć ale machnęła na mnie ręką.
- Eve- moja
ciocia, pożyczyła jeden z telefonów, których nie używają. Jeśli znajdziesz czas
i będziesz chciał się spotkać, zadzwoń.- odłożyła mój telefon na poprzednie
miejsce po czym wstała. Założyła na ramię telefon i spojrzała na swoje dłonie.
Czuła się niezręcznie.
Dopiero
wtedy zauważyłem że faktycznie wygląda na taką która się śpieszyła. Nie miała
na sobie grama makijażu była ubrana w dżinsy i czarną bokserkę. A mimo to
wyglądała bardzo ładnie.
- Przykro mi
że nie zjedliśmy razem- Wstałem z krzesła i wziąłem do reki mój telefon.
- Mi
również- nabrałem powietrza i jeszcze raz pozwoliłem sobie spojrzeć na jej
ciało. Była piękna. Nie była szczególnie szczupła, miała krągłości tam gdzie
trzeba, tak jak lubiłem. Co nie znaczy że była gruba. Długie kasztanowe włosy
spływały po jej ramionach a lekko fioletowe usta były tak zmysłowe, że nagle
nabrałem ochotę ją pocałować. Ciężko było jej się po prostu oprzeć. –
Zadzwonię.
________________________________________
Jak dawno nie pisałaś! Ale wybaczam, bo - jak napisałaś - to nie twoja wina ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, first kiss - awwwww... :D
Czekam na 4 ;)
3 rozdział, uff nie muszę dużo nadrabiać ! Ale już biorę się za czytanie, jutro prawdopodobnie wszystko skomentuję <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://timehealsallwoundss.blogspot.com/
http://loveandeatingg.blogspot.com/
Fajnie to wszystko opisałaś, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń[http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/]
Już miałam iść spać, ale... ?
OdpowiedzUsuńChyba lubisz kończyć w niespodziewanym momencie, co? :)
Fajny rozdział. ;D
Jezu, jezu! Świetny. Piszesz cudnie! Czekam z niecierpliwością na kolejny!
OdpowiedzUsuńO cholera, poczułam wiercenie w brzuszku jak to opisywałaś. Mmm pocałunek w deszczu . Aww. Super : ) Idę czytać dalej xd
OdpowiedzUsuń