piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 3

- Cholera Magda! – odsunęłam słuchawkę od ucha czekając tylko aż Em przestanie krzyczeć.- To jest randka!
- Ile razy mam ci powtarzać że to tylko kawa. Nawet to ustaliliśmy. – westchnęłam

Wygrzebałam się z łóżka około 11 ale zanim doprowadziłam się do porządku było już południe. Zeszłam na dół i pomogłam cioci przy obiedzie.
A teraz wysłuchuję pouczeń mojej przyjaciółki. Nie powiedziałam jej że Harry to Harry chociaż wiedziałam, że uwielbia całe One Direction. Wiem, że mnie za to później zabije, ale zależy mi na jej obiektywnej opinii. Gdyby wiedziała, że to Niall wrąbał we mnie na lotnisku to chyba by umarła z wrażenia. Podobał jej się najbardziej. Nawet do niej pasował, rozmawiałam z nim przez kilka minut, ale wydał się być miłym chłopakiem.
- Co jak co, ale na chłopakach znam się ja. Zaprosił cię na kawę, to randka.
- Em, błagam cię. Nie chcę się z nikim umawiać, wiesz przecież…
- Tak tak.- dam sobie głowę uciąć że wywróciła teraz oczami.- Nie powinnaś zaprzątać sobie głowy tym idiotą. Nie pasowaliście do siebie, to i tak by się rozpadło.
- Ale to nie zmienia faktu że to boli- westchnęłam. Ona też.
- No dobra, muszę kończyć. Ale obiecaj że do mnie zadzwonisz jak już wrócisz z tej swojej nie-randki.
- Jasne, nie ma sprawy. Pa.
Nie widziałam się z nią jeden dzień, ale już strasznie za nią tęskniłam. Jak ja tu wytrzymam bez niej jeszcze 2 miesiące? Przecież to niewykonalne. Kiedy zobaczyłam, że jest już po 16 nie mogłam uwierzyć, że tyle czasu z nią rozmawiałam. Pognałam szybko do łazienki i umyłam głowę. Później wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Nie zostało mi zbyt wiele czasu a nie miałam pojęcia co na siebie włożyć. Postanowiłam nie przesadzać, włożyłam zwykłe dżinsy i jedną z moich bluzek. Raz dwa się pomalowałam i zbiegłam na dół. Nie chciałam, żeby wiedzieli, że wychodzę z Harrym więc tuż przed piątą wyszłam pod pretekstem zwiedzania Londynu. Nie chcieli puścić mnie samej, ale jakoś ich przekonałam. Kiedy wychodziłam z domu Harry właśnie podjechał pod dom. Punktualnie, przynajmniej się nie spóźnił. Tylko że z tego co pamiętam mieliśmy iść na spacer. Wsiadłam do samochodu i spojrzałam na niego zdziwiona.
-Wiem, wiem, miał być spacer. – uśmiechnął się przepraszająco.- Przepraszam cię, ale jadę prosto ze studia, więc nie zdążyłbym przyjść tutaj na nogach.
- W porządku.- Już miałam mu powiedzieć że przecież mógł napisać i odwołać nasze spotkanie skoro nie miał czasu ale w porę zorientowałam się że nie dałam mu numeru. Westchnęłam cicho rozglądając się po wnętrzu samochodu. – To gdzie idziemy?- spojrzałam na niego. Był maksymalnie skupiony na jeździe i chyba nie usłyszał mojego pytania. Zmieszałam się trochę i powtórzyłam je. Dojechał do skrzyżowania, zatrzymał auto na czerwonym świetle i wtedy na mnie spojrzał. Przekrzywił śmiesznie głowę i mi odpowiedział.
- Pokażę ci taką miłą kawiarnię. Może być? – pokiwałam twierdząco głową i starałam się trochę rozluźnić. W końcu nie miałam powodów by czuć się przy nim spięta. Zwłaszcza że druga osoba zawsze tez to wyczuwa i staje się równie spięta co ja.
- No dobra, panie gwiazda- zaśmiałam się.- To jak to jest być w zespole co?
Opowiedział mi trochę o chłopakach, o ich przyjaźni. Znałam tę historię o Xfactorze i w ogóle połączenie w zespół i tak dalej ale nie wtrącałam się kiedy o tym mówił, widać że sprawiało mu to przyjemność. Nie chciałam być niemiła, uśmiechał się co chwila na mnie zerkając, ale nie przestawał mówić.
- No to jesteśmy.- przekręcił kluczyk w stacyjce, zaciągnął hamulec ręczny i wysiadł z samochodu. Chciał mi otworzyć drzwi ale go uprzedziłam udając że nie widziałam co zamierzał zrobić. Zamknął samochód i wskazał na małą knajpkę po drugiej stronie ulicy.
- Cieszę się że się zgodziłaś- powiedział cicho kiedy przechodziliśmy przez pasy. Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć więc nie powiedziałam nic. Posłałam mu jedynie uśmiech i założyłam kosmyk włosów za ucho. Otworzył przede mną drzwi, przepuścił mnie pierwszą ale to on zajął stolik. Kawiarnia była mała, ale przytulna i z fajnym klimatem. Usiedliśmy jakoś tak z tyłu, przypuszczam że Harry specjalnie usadowił się tyłem do innych stolików.
- Wybacz to ukrywanie się, ale chciałbym mieć z tobą trochę prywatności.
- Nie ma sprawy, w ogóle mi to nei przeszkadza. – Kiedy podeszłą do nas kelnerka dostrzegłam kolejny minus spotykania się z nim. Założę się ze każda napotkana dziewczyna pożera go wzrokiem tak samo jak ta. Na dłuższą metę to byłoby uciążliwe.
- Czego się napijesz?- zapytał spoglądając na mnie znacząco. Miłe było to że nie zwrócił uwagi na kelnerkę. Uśmiechał się do mnie jakby w ogóle nie zauważył tego jak ona się do niego klei. Najchętniej chyba zerwałaby z niego ubrania i go pieprzyła na tym stole.
- Wystarczy late.
- Jakieś ciasto?- kelnerka popatrzyła na niego wyczekująco eksponując przed nim swój obfity biust. Harry popatrzył na mnie pytająco. Właściwie to zjadłabym jabłecznika. Mimo iż pewnie tutejszy nie równa się z babciną szarlotką chętnie skosztuję ich wypieku.
- Macie szarlotkę?
- Tak oczywiście.
- Więc poproszę. – Harry zamówił tez coś dla siebie a kiedy kelnerka nas opuściła zaczęliśmy rozmawiać na temat filmów. Nie wiem dlaczego, ale tak jakoś wyszło. Właściwie to taki neutralny, luźny temat jest najlepszym rozwiązaniem. Poznaliśmy się wczoraj, nie miałam ochoty mu się z niczego zwierzać, a tut auły moich ulubionych filmów akurat do specjalnie osobistych rzeczy nie należą.
- Chyba żartujesz- parsknęłam śmiechem.- Komedie romantyczne? – Harry momentalnie się zaczerwienił i lekko zmieszał. Uhh, no tak, faceci i ich męska duma. Zresztą na pierwszych ran… ummm na pierwszych spotkaniach przy kawie każdy chce wypaść jak najlepiej. Nie to że jego uwielbienie do komedii romantycznych uważam za mało męskie, ale po prostu nie spotkałam się jeszcze z tym aby jakiś facet je lubił. Dlatego wydaje mi się to odrobinę śmieszne.
- Wiedziałem- westchnął- Zawsze wydaje mi się że dziewczynom spodoba się to że je lubię, ale zazwyczaj się śmieją kiedy to wyznaję. Nie rozumiem. –wzruszył ramionami.- Nie fajnie byłoby obejrzeć je z kimś komu również się podobają?- zapytał otwarcie co było jedną z moich ulubionych cech które w nim odkryłam. Był szczery i raczej bezpośredni.
- Może i fanie- zaśmiałam się- Ale ja nie przepadam za tym gatunkiem.- Dopiłam łyka kawy odstawiając filiżankę na stolik.
- Nie wierzę.- zmrużył oczy. – Nie lubisz komedii romantycznych?- Nie ukrywał swojego zdziwienia.
- Nie to że nie lubię. Uważam tylko że są zbyt przewidywalne. – wzruszyłam ramionami opierając się łokciami o stolik. – Dlatego wolę horrory. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy.
- Okay, następnym razem po prostu ty powiedz pierwsza. Wtedy ja będę wiedział co powiedzieć żeby nie wyjść na wrażliwego idiotę. – westchnął.
- Kto powiedział że wrażliwi idioci są źli?- uniosłam brew uśmiechając się.
- Już dobra, nie pogrążam się bardziej. To jakie masz horrory do polecenia?- zapytał a mi przez głowę przeleciało kilkadziesiąt tytułów.
- To zależy jak szybko chcesz się posikać w majtki, wrażliwy chłopcze. Tobie poleciłabym Smerfy, tylko wiesz, są tam drastyczne momenty kiedy Gargamel chce ugotować smerfy, ostrzegam. Żeby potem nie było, że to dla ciebie zbyt straszne. – puściłam mu oko jednocześnie zastanawiając się jak zareaguje. Jeśli obróci to w żart ma u mnie plusa, a jeśli się obrazi lub coś w tym stylu to nie byłoby zbyt dobre.
- Haha, aleś ty zabawna- popatrzył na mnie znacząco. – Wytrzymałbym nawet an Gumisiach. Mimo że tam były te okropne ogry- tym razem to on puścił mi oczko cicho się śmiejąc.

Spacerowaliśmy po jakimś parku, był zaraz obok parkingu na którym zostawiliśmy samochód, więc namówiłam Harrego żebyśmy się choć chwilę przeszli. Wystarczyło użyć tylko argumentu że nie dotrzymał obietnicy bo przyjechał po mnie samochodem. No i od razu się zgodził.
- Mam pytanie.
- Słucham. -posłałam mu uśmiech, a on troszkę niepewnie zapytał:
- Mogę ci mówić Meggi?
- Meggi?- nie powiem, że się nie zdziwiłam -  Pewnie nigdy nie słyszałeś o imieniu Magda, co?
- Szczerze to nie. Ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że nigdy nie byłem w Polsce.
- W porządku.
Uśmiechnęłam się. Szedł obok mnie i bawił się dłońmi. Uśmiechał się pod nosem niewiadomo czemu.
- To zdrobnienie od Magdalena.
- Serio? Magladana?- podniósł głowę i zmarszczył czoło. Witaj, mój ojczysty języku!
- Magdalena, ale nie dziwię ci się, że nie potrafisz tego wymówić. Polski to trudny język.
- Nauczysz mnie kiedyś?
Zaraz zaraz, kto chciałby z własnej, nieprzymuszonej woli uczyć się tego potwornego języka? Kto chciałby uczyć się polskiego? Zdecydowanie zwariował, człowiek przy zdrowych zmysłach nie zdecydowałby się na naukę Polskiego.
- Czy ty w ogóle wiesz jaki to trudny język?
- Coś tam słyszałem- wzruszył ramionami- Ale nie martw się, dam radę. – Uśmiechnął się patrząc na mi prosto w oczy. – Meggi.
Cholera  jasna, to jest randka. Że też Emilka musiała mieć rację.
Wiedziałam że specjalnie użył angielskiej wersji mojego imienia. Która swoją droga całkiem mi się spodobała.
- Wiesz, nawet podoba mi się Meggi.
- Wracamy?
- Tak, już późno- zgodziłam się. Choć nie odeszliśmy daleko od samochodu mieliśmy dość sporo do przejechania autem. Nie chcę aby Eve- moja ciocia się martwiła.

- Dziękuję za ten czas. – odezwał się pierwszy kiedy zaparkował przed domem w którym aktualnie mieszkałam. Wracając prawie nie rozmawialiśmy ale nie była to bardzo niekomfortowa cisza. Właściwie to bawiłam się dziś całkiem nieźle. – Mam nadzieję że nie zanudziłem cię na śmierć.
- Na śmierć to może nie ale gdybyś nie wyznał mi twojego umiłowania do romantycznych filmów w ogóle nie warto byłoby iść- zaśmiałam się.- Teraz to sprzedam w Internecie.- pokiwałam brwiami
- Mam rozumieć że na następnym spotkaniu tez zamierzasz się ze mnie śmiać?
- Następnym spotkaniu?- zapytałam zupełnie ignorując że nie o to chodziło w jego pytaniu. Właściwie to ja… chciałam się z nim jeszcze zobaczyć.
- Jeśli chcesz.- Poprawił się od razu. Spojrzał na mnie wyczekująco ale postanowiłam się z nim podroczyć. Nachyliłam się nad nim i lekko cmoknęłam go w policzek.
- Było naprawdę miło.- nie czekając na jego odpowiedź wyszłam z samochodu i ruszyłam w kierunku domu.
- Meg! Zaczekaj!- Meg?? Wysiadł za mną i podbiegł do mnie. – Przez następne kilka dni jestem naprawdę zajęty- powiedział. – Mamy mnóstwo pracy. Ale może spotkamy się w sobotę? – zdaję sobie sprawę że kolejne spotkania nie są dobrym pomysłem, ale nie potrafię mu odmówić. Nie po dzisiejszym wieczorze. Sprawił że nie myślałam o Łukaszu. Jeśli on jest kluczem do zostawienia mojego byłego w tyle chętnie spotkam się z nim jeszcze raz.
Tylko problem w tym że w sobotę naprawdę nie mogę. Iza ma urodziny i głupio tak byłoby wyjść.
- Wybacz ale w sobotę nie mogę.- zmarszczyłam nos. Spławiam go kolejny raz. Podziwiam go że nadal próbuje mnie gdzieś zaprosić, ja na pewno bym tego nie zrobiła.
- Ohh, ummm rozumiem. – westchnął. Przeczesał dłonią włosy i zamknął na chwilę oczy.- Jestem naiwny pytając czy zjesz może ze mną śniadanie w sobotę rano? Powinienem mieć jakąś godzinę wolnego.
- Z przyjemnością- odpowiedziałam uśmiechając się. – Przyjedziesz po mnie czy spotkamy się na miejscu? – jego twarz rozpromieniała.
- Jeśli jesteś w stanie dotrzeć na miejsce byłoby łatwiej, nie mam zbyt wiele czasu.
- Harry słuchaj, jeśli masz pracę…
- Nie, nie, i tak zawsze gdzieś z chłopakami wychodzimy coś zjeść. Nic im nie będzie jeśli raz ich opuszczę. To jak? Będziesz?
- Pewnie- odparłam. Chłopak podał mi adres podziękował jeszcze raz za wspólnie spędzony czas i wrócił do samochodu. Jednak nie odjechał nim nie zniknęłam w domu.


Leżałam w ogrodzie czytając książkę. Na szczęście zabrałam ze sobą parę polskich. Angielskie też bez problemu bym zrozumiała ale o wiele [przyjemniej czyta mi się po Polsku. Tony jest w pracy a Eve razem z Izą pojechały na zakupy. Zgodziłam się popilnować Mai więc teraz siedziała obok mnie na kocu i bawiła się klockami.
Spędziłam tak prawie całe popołudnie. Położyłam małą spać i zaszyłam się w pokoju rozmawiając z Kaśką i z Emilką. Nie chciałam wyjeżdżać z Polski na wakacje, zwłaszcza że tutaj nikogo nie znam, ale one mnie przekonały. Stwierdziły że musze się wyrwać na chwilę od rzeczywistości żeby zapomnieć.
I chyba miały rację.
- Co robisz?- ujrzałam w drzwiach Bartka. – Pomyślałem że może obejrzelibyśmy jakiś film.
- Spoko, wchodź.- poprawiłam się na łóżku podając bratu mojego laptopa.
- Mała, martwię się o ciebie wiesz?- westchnął- Poznałaś kogoś, prawda`?
- Tak ale… uhh nie spotykam się z nim.
- Nie chcę tylko by ktoś znów cię skrzywdził. Uważaj na siebie okay?
- Jasne- uśmiechnęłam się.- A ty się tak nie martw. Wiem, że mogę na ciebie zawsze liczyć, i jestem trochę zakręcona, ale ty też możesz. Zawsze.
Obejrzeliśmy z Bartkiem jeden film, potem zdecydowaliśmy się na drugi. W końcu wyszło na to że oboje zasnęliśmy i obudziliśmy się dopiero rano.


***


Nie liczę na zbyt wiele. I chyba lepiej jeśli nie będę się już więcej narzucał. Dwa razy dostałem od niej kosza, a mimo to i tak jestem z nią umówiony na śniadanie. Cieszę się, polubiłem tą dziewczynę. Jest bardzo atrakcyjna nie tylko fizycznie. Ale mimo wszystko to było za mało, musimy się lepiej poznać żeby stwierdzić że naprawdę się lubimy.
Pomacałem tylne kieszenie aby upewnić się że mam klucze, portfel i telefon. Skoczyłem szybko do łazienki, przemyłem dłonie i twarz i stwierdziłem że wyglądam całkiem nieźle. Wyszedłem stamtąd i już miałem wychodzić kiedy przypomniałem sobie że nie powiedziałem chłopakom, że dziś z nimi nie jem. Na szczęście na korytarzu wpadłem na Zayna.
- Jak coś to na mnie nie czekajcie, mam sprawę do załatwienia.
- Spoko, a gdzie idziesz? Wiesz że za niecałą godzinę musisz być w studiu?
- Tak, tak, wiem. Niewykluczone że się spóźnię. – wyszliśmy razem na zewnątrz i jak się domyśliłem już wcześniej nie obyło się bez wścibskich pytań.
- spotykasz się z kimś?
- Może.- puściłem mu oczko i otwarłem drzwi do mojego samochodu. Zacząłem się śmiać z jego reakcji. Był zdziwiony i trochę go zatkało. To nie tak że z nikim nigdy się nie spotykam. Ohh miałem sporo dziewczyn. Ale szczerze mówiąc ciężko znaleźć taką na dłużej. Zresztą ja nawet takiej nie szukam. Poważniejszy związek właściwie nie wchodzi w grę. W mojej pracy byłoby to trudne. Ciągle mnie nie ma, nie wspominając tego, że dziewczyny raczej nie chcą znaleźć swojego zdjęcia na pierwszych stronach gazet kiedy tyko się ze mną spotkają. Owszem, te które wykorzystywały mnie dla sławy i kasy właśnie tego chciały, ale one ie były normalnymi, zwykłymi dziewczynami. Takimi jakie lubię.
- Hazz, tylko błagam, nie chcę znaleźć jakiejś pustej blondyneczki w twojej koszulce u nas w kuchni rano. – uniosłem brew ale zaraz zacząłem się śmiać.
- Malik Malik, wszyscy dobrze wiedzą że chciałbyś. Ale nie martw się, nie jest blondynką.

Wmawiałem sobie że przecież dziesięć minut to nie dużo. Ale z każdą kolejną sekundą zaczynałem wątpić że przyjdzie. Nie wiedziałem jak odebrać jej zachowanie. Kiedy się spotkaliśmy było miło, podobało mi się i miałem wrażenie że jej też. Więc dlaczego do cholery najpierw nie chciała się w ogóle ze mną zobaczyć, a teraz mnie wystawiła? Czuję się jak kretyn.
Po dwudziestu minutach czekania postanowiłem zamówić coś do jedzenia. Skoro już tu siedzę, a moja kawa się skończyła to przynajmniej zjem śniadanie.
Kończyłem swój samotny posiłek zastanawiając się czy czymś ostatnio jej nie uraziłem. W końcu doszedłem do wniosku że chyba nie warto się tak starać skoro potem i tak wychodzę na idiotę. Większość lasek dałaby się pokroić za spotkanie ze mną, a ona od tak postanowiła sobie nie przyjść.
- Ekhm.- uniosłem głowę znad talerza i omal oczy nie wypadły mi na podłogę. Przyszła.
- Przepraszam za spóźnienie.- westchnęła.- Najpierw zaspałam, a później kompletnie nie mogłam tutaj trafić. – Nie wiedziałem co powiedzieć. Czekałem na nią czterdzieści minut a teraz kiedy ja musze wychodzić ona przyszła. I co? Mam może ją pocałować ze szczęścia?- Naprawdę cię przepraszam, zdaję sobie sprawę z tego że długo na mnie czekałeś.
- W porządku- odezwałem się wreszcie.- Ale wybacz, musze się już zbierać. Mówiłem ci że nie będę miał dużo wolnego czasu.
- Tak, wiem, ale mimo to nie chciałam byś myślał że cię wystawiłam, dlatego przyszłam. – uśmiechnąłem się do niej, ale nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Czułem się trochę urażony tym spóźnieniem. Choć nie powinienem. Przecież ona nie wie, że to na moją prośbę mamy dłuższą przerwę, a okazało się że zrobiłem to tylko po to by samotnie posiedzieć przy śniadaniu.
Spojrzała na mój telefon leżący na stoliku i od tak go wzięła. Już otworzyłem usta żeby coś powiedzieć ale machnęła na mnie ręką.
- Eve- moja ciocia, pożyczyła jeden z telefonów, których nie używają. Jeśli znajdziesz czas i będziesz chciał się spotkać, zadzwoń.- odłożyła mój telefon na poprzednie miejsce po czym wstała. Założyła na ramię telefon i spojrzała na swoje dłonie. Czuła się niezręcznie.
Dopiero wtedy zauważyłem że faktycznie wygląda na taką która się śpieszyła. Nie miała na sobie grama makijażu była ubrana w dżinsy i czarną bokserkę. A mimo to wyglądała bardzo ładnie.
- Przykro mi że nie zjedliśmy razem- Wstałem z krzesła i wziąłem do reki mój telefon.
- Mi również- nabrałem powietrza i jeszcze raz pozwoliłem sobie spojrzeć na jej ciało. Była piękna. Nie była szczególnie szczupła, miała krągłości tam gdzie trzeba, tak jak lubiłem. Co nie znaczy że była gruba. Długie kasztanowe włosy spływały po jej ramionach a lekko fioletowe usta były tak zmysłowe, że nagle nabrałem ochotę ją pocałować. Ciężko było jej się po prostu oprzeć. – Zadzwonię.
________________________________________

Jeśli przeczytałeś- skomentuj :)

7 komentarzy:

  1. Jak dawno nie pisałaś! Ale wybaczam, bo - jak napisałaś - to nie twoja wina ;)
    Rozdział świetny, first kiss - awwwww... :D
    Czekam na 4 ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. 3 rozdział, uff nie muszę dużo nadrabiać ! Ale już biorę się za czytanie, jutro prawdopodobnie wszystko skomentuję <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Czekam na następny <3
    Zapraszam do mnie
    http://timehealsallwoundss.blogspot.com/
    http://loveandeatingg.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie to wszystko opisałaś, czekam na następny :)
    [http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  5. Już miałam iść spać, ale... ?
    Chyba lubisz kończyć w niespodziewanym momencie, co? :)
    Fajny rozdział. ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu, jezu! Świetny. Piszesz cudnie! Czekam z niecierpliwością na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  7. O cholera, poczułam wiercenie w brzuszku jak to opisywałaś. Mmm pocałunek w deszczu . Aww. Super : ) Idę czytać dalej xd

    OdpowiedzUsuń