Nie
wiedziałem co się do końca dzieje. Powoli przyswajałem fakty. Louis jest w moim
pokoju. Meggi tu jest. W dodatku półnaga. W moim łóżku. A ja przynoszę nam
kanapki. Nie mam na sobie koszulki bo przez Nialla wylałem na nią sok.
O Jezuuu…
Zanim
połączyłem wszystko ze sobą Lou przestał się śmiać a my nie wiedzieliśmy co
mamy zrobić. Jedynym dobrym pomysłem wydawało mi się wyproszenie stąd Tommo.
- Lou,
mógłbyś wyjść?- uniosłem brew patrząc na niego wymownie.
- oh,
jasne.- Ciągle chichotał pod nosem, ale podniósł się z kanapy i ruszył do
drzwi. Mijając mnie posłał mi znaczące spojrzenie i niby od niechcenia dodał:
- Jutro
wcześnie wstaję, jeśli możecie, nie hałasujcie zbytnio.- parsknął śmiechem i
wyszedł z pokoju zamykając głośno za sobą drzwi. Super, bo mało mamy wszystkiego,
potrzebne nam są jeszcze takie niezręczne sytuacje.
- Co on tu
robił?- zapytałem od razu kiedy zostaliśmy sami. Zlokalizowałem jej bluzkę
leżącą na ziemi i bez zbędnych pytań podałem jej. Sam wszedłem do garderoby aby
dać jej czas na ubranie się. Znalazłem czarną koszulkę i ją na siebie ubrałem.
- Nie mam
zielonego pojęcia .- odpowiedziała- Ale nie sądzę by uwierzył że nic się nie
wydarzyło.- wskazała rękami na pokój
jakby dając mi znać, że wszystko o czym rozmawiali to dwuznaczność tej
sytuacji. Westchnąłem. W takim razie nie ma sensu nawet wyprowadzać go z tego
błędnego myślenia. Czego bym mu nie powiedział, on by mi nie uwierzył.
- Nie
przejmuj się tym.- Właściwie nie wiedziałem czy jej to nie będzie
przeszkadzało. Może nie chce by ktokolwiek myślał o niej w ten sposób?
Zwłaszcza moi przyjaciele. Co tu się oszukiwać. Louis myśli że uprawialiśmy
seks, pewnie teraz opowiada o tym reszcie. – Zrobiłem kanapki.
- To dobrze,
bo jestem potwornie głodna.- mrugnęła jednym okiem- Strasznie mnie wymęczyłeś.-
zaśmiała się pokazując ręką abym do niej podszedł. Usiadłem obok niej na łóżku,
kładąc przy okazji przed nami kanapki. – Założę się że podsłuchuje- szepnęła.
Usiadła po
turecku i wzięła jedną kanapkę. Ja położyłem się obok niej podkładając pod głowę
jedną rękę.
- Taaa, jest
trochę wścibski.
- Trochę? –
uniosła brew- Widział mnie w staniku przed tobą, to dziwne- zaśmiała się. A w
mojej głowie zaczęły się pojawiać kosmate myśli. Co ma znaczyć przede mną? To
znaczy że miała mi go zamiar pokazać dobrowolnie?
-
Troszeczkę- zmrużyłem oczy.- Ale będziesz się musiała przyzwyczaić. Louis taki
po prostu jest, zazwyczaj dopowiada sobie bzdury do tego co zobaczy lub
usłyszy.
- W
porządku. Jakoś to zniosę. - wskazała na kanapki.- Dlaczego nie jesz? Chcesz żebym
sama wepchnęła w siebie tą górę jedzenia?
- Nie jestem
głodny.
- No cos ty,
po takim seksie?- przeczesała ręką włosy śmiejąc się głośno. – Harry skarbie
czy ty wiesz ile kalorii spaliliśmy?- powiedziała to dużo głośniej niż powinna
i chyba zadziałało bo usłyszeliśmy huk na korytarzu. Czyżby Lou się potknął czy
w coś uderzył?
- Moglibyśmy
spalić więcej- poruszyłem brwiami przyglądając się jej reakcji. Chciałem tylko
zobaczyć jej uśmiech, bo teraz miała wyjątkowo dobry humor. Wytarła buzię ręką,
i odłożył talerz na półkę obok łóżka. Z powrotem na mnie spojrzała i odchyliła
się lekko do tyłu podpierając na dłoniach.
- Nie chcę
się stąd ruszać. Te kwiaty i świeczki są przepiękne.
- Zostań na
noc.- wzruszyłem ramionami.
- Coś ty, Eve
mnie zabije. Ale chyba porwę ci jeden bukiet. Mogę?- zagryzła wargi patrząc na
mnie wyczekująco. Boże, to wszystko jest dla niej, po co w ogóle pyta o tak
oczywiste rzeczy.
- Bierz ile
tylko uniesiesz.
- Miło
byłoby obudzić się w takim pokoju ale naprawdę wystarczy jeden.
- W
porządku. Opowiedz mi coś o sobie- zamknąłem na chwilę oczy mając nadzieję że
Meg powie mi o sobie coś więcej. Tak czy
inaczej wiem już dużo, ale z pewnością nie wszystko. – Cokolwiek. Coś o twojej
rodzinie, o życiu w Polsce.
- Mogę ci o
tym opowiedzieć, ale nie sądzę byś zrozumiał. Tam żyje się inaczej, to trzeba
zobaczyć na własne oczy. Nie jest źle, ale rozumiesz, są inne perspektywy, inny
styl życia.
- To
opowiedz mi o swojej rodzinie. Wiem
tylko że masz jednego brata.
- Bo więcej
braci nie mam- zaśmiała się.- Chociaż mam pełno kuzynów.
Nie wiem jak
długo leżeliśmy tuż obok siebie opowiadając sobie różne historie z przeszłości,
ale zdecydowanie się zasiedzieliśmy.
Przynajmniej na koniec było miło.
- Musze się
zbierać.- podniosła się z łóżka. – Jest już naprawdę późno.
- Odwiozę
cię- również wstałem otrzepując się trochę. Podszedłem do jednego z bukietów i wyciągnąłem
go z wody. – Proszę, chciałaś zabrać ze sobą. – uśmiechnąłem się wyciągając w
jej stronę kwiaty
- Ahh, no tak,
dziękuję- zmarszczyła nos.- Naprawdę powinniśmy jechać, jest po pierwszej w
nocy.
- Jasne,
chodźmy- zgasiłem światło i oboje zeszliśmy na dół. Modliłem się o to by chłopaki
byli już u siebie i żaden z nich nie powiedział niczego głupiego. Meg ubierała
buty kiedy ja szukałem kluczyków od mojego samochodu. Do jasnej cholery, gdzie
one są?!
- Spokojnie,
możemy się przejść- usłyszałem głos Meg ale w tej samej chwili zobaczyłem
klucze na półce w kuchni. Zabrałem je i do niej wróciłem machając kluczami w
ręce.
- Spaliliśmy
dziś wystarczająco dużo kalorii- mrugnąłem jednym okiem uśmiechając się do
niej. Tuż za mną usłyszałem jak ktoś się krztusi. Oboje spojrzeliśmy w tym
kierunku i zobaczyliśmy Nialla.
-
Wychodzicie już? Myślałem że zostaniesz na noc.- Meg powstrzymywała się od
śmiechu i przez to zrobiła się cała czerwona. Samemu chciało mi się śmiać. Oni naprawdę myślą że
spałem z Meggi?
- Nie, innym
razem- mrugnęła do mnie uśmiechając się.- Harry? Idziemy?
- Tak- kiwnąłem głowa i otworzyłem drzwi.
Oboje stanęliśmy jak wryci na widok Liama całującego się z Danielle. Nawet nie
zauważyli że ktoś ich obserwuje
- Ekhm-
oderwali się od siebie patrząc na nas zaskoczeni.
- Cześć
Liam- uśmiechnęła się Meg. – Danielle, tak?- uniosła brew, wykorzystując fakt
że ani Liam, ani jego dziewczyna nie wiedzieli co powiedzieć. – Cóż, y i tak
wychodzimy, więc nie będziemy wam przeszkadzać. Miłej nocy- pociągnęła mnie za
rękę i zostawiła ich zupełnie zdezorientowanych tuż przed drzwiami. Gdy tylko
wsiedliśmy do samochodu zaczęliśmy się śmiać. Boże, nie wierzę że im to
powiedziała. Ona jest cudowna. Nie pieprzy się z nikim, tylko mówi wszystko
wprost, nie ważne z kim rozmawia.
- dobrze się
dzisiaj bawiłam.- westchnęła- Dziękuję- odwróciła głowę w moja stronę wpatrując
się we mnie.
***
Wracając do domu zastanawiałam się
tylko nad tym jak się powinnam pożegnać. Odbyliśmy dziś dość poważną rozmowę, z
której wywnioskowaliśmy że Harry da mi więcej czasu. Ale ile on może jeszcze
czekać? Kiedyś znudzi mu się mój brak zdecydowania. Dlatego nie wiem czy
powinnam mu dawać jakiekolwiek nadzieje skoro nie mam zamiaru z nim być.
Ale kiedy jestem blisko niego,
jedyne na co mam ochotę to zerwanie z niego jego ubrań.
- Nad czym tak myślisz?
- To nic takiego.- uśmiechnęłam
się- Jestem pewna że nie chciałbyś wiedzieć. Poza tym już jesteśmy.- Harry
zjechał na podjazd i ku mojemu nieszczęściu zgasił silnik.
- Chciałem ci podziękować. I
przeprosić za chłopaków.
- Nie masz za co.- ani dziękować, ani przepraszać. No
właśnie, i to ten moment. Zrobiło się niezręcznie. Oboje nie wiedzieliśmy co
więcej moglibyśmy powiedzieć, i chyba powinniśmy się właśnie pożegnać. Tylko
jak?
- W każdym razie- odezwał się
pierwszy. – Świetnie się dziś z tobą bawiłem.
Nachylił się nade mną i złożył na
moich ustach pocałunek. Odsunął się o kilka centymetrów, przytrzymał mnie za
brodę i naparł na mnie. Miał suche, zimne wargi i smakował inaczej niż dziś w
jego pokoju. Drugą dłoń wplótł w moje włosy. Sama się zatraciłam. Przez te
pocałunki chciałam z nim być Rozbudzał we mnie coś niesamowitego. Było mi tak
gorąco nawet po tym jak już się ode mnie oderwał.
- Jesteś taka piękna.- uśmiechnął
się i dosłownie jak w tych wszystkich książkach które przeczytałam założył moje
włosy za ucho. – Cudowna. – szepnął wreszcie patrząc mi w oczy. Nie mogłam się
nie uśmiechnąć. Takie słowa, nawet gdy nie są prawdą sprawiają ogromną
przyjemność. Nie zastanawiając się nad tym dłużej pocałowałam go znowu. Tym razem o wiele dłużej, zachłanniej.
Ciężko dysząc odsunęliśmy się od
siebie.
- Pójdę już- szepnęłam. Wyszłam z
samochodu i obchodząc go dookoła ruszyłam do domu. Odwróciłam się i idąc tyłem
pomachałam Harremu. Odmachał mi i nie czekając aż wejdę do środka odjechał.
***
Jak padłem
wieczorem na łóżko tak do rana już nie wstałem. Zakopany w pościel czułem że
ktoś mnie szturcha i woła. Ale miałem to gdzieś. Chcę spać!
- Hazz, mamy
wywiad, wstawaj do cholery!
- Nieee-
mruknąłem nakrywając się kołdrą. Która w ciągu kolejnych kilku sekund została
ze mnie ściągnięta.
- Styles,
rusz dupę!
- Nie mam
siły- nie otworzyłem nawet oczu. Jednak chyba Malik był bezlitosny. Ściągnął
mnie po prostu z łóżku sprawiając że spadłem na ziemię razem z poduszką.
- Ugh,
zdurniałeś?
- Też nie
miał bym siły gdybym wczoraj robił to co ty z Meg, ale nie mamy czasu, rusz
się. – pokręciłem rozbawiony głową tym razem otwierając oczy. To naprawdę
bardzo zabawne. Oni wszyscy myślą że jestem z Meg. A nawet mnie o to nie
zapytali. To się zdziwią kiedy im powiem że to nieprawda. Jeszcze!
- Nie
możecie powiedzieć że jestem chory?
-
Obiecaliśmy ze będziemy już dawno. Nie rób jaj tylko wstawaj.- zastawił mnie
wreszcie w spokoju i wyszedł z mojego pokoju, w którym niesamowicie pachniało
kwiatami. Podniosłem się niechętnie z podłogi i na wpół przytomny ruszyłem do
łazienki. Prysznic mnie trochę obudził, ale ciągle byłem rozespany.
Przeczesałem ręką włosy i nie ruszając ich wyszedłem z łazienki. I tak przecież
przed programem mi je ułożą. Usłyszałem dzwonek telefonu. Nie patrząc na to kto
dzwoni, przesunąłem palcem po ekranie i odebrałem.
- Halo?
- Halo?-
Przywitał mnie zdziwiony damski głos. W dodatku z wyraźnym akcentem. – Jest
Magda?- Z rozszerzonymi oczami odsunąłem telefon od ucha i popatrzyłem na
niego. Cholera, to telefon Meg! Z kim ja do cholery rozmawiam?
- Ehmm przepraszam,
ale nie.- odparłem zakłopotany- Może zadzwoń później.
- Kim
właściwie jesteś?
- Ja… eh
mmm… jestem Harry.- zamknąłem oczy oddychając głęboko.
- Okay,
powiedz Meg żeby do mnie oddzwoniła. Jestem Kasia tak przy okazji.
- okay-
chciałem powtórzyć jej imię ale stwierdziłem że mi to nie wyjdzie zbyt dobrze
więc nic więcej nie powiedziałem.- Powtórzę jej. Cześć.
- Cześć.
Rozłączyłem
się i odłożyłem telefon na stolik. Świetnie, jak mam się z nią skontaktować,
żeby powiedzieć jej że nie ma telefonu. Muszę do niej jechać. Co innego miałbym
zrobić? Albo nie! Może zadzwonię do jej brata. Właściwie już się poznaliśmy.
Nic się chyba nie stanie jak się z nim skontaktuję. Zabrałem mój telefon,
portfel i klucze do samochodu i wyszedłem z pokoju. Schodząc po schodach
przeszukiwałem jej kontakty. Wiem, że nie powinienem, ale jak inaczej mam się z
nią skontaktować? Tylko jak się pisze Bartek? Wymawiać się jakoś nauczyłem ale
co innego z napisaniem tego. Wreszcie
chyba znalazłem, a tam trudno najwyżej dodzwonię się do kogoś innego.
Wchodząc do
kuchni przyłożyłem telefon do ucha i czekałem aż odbierze.
- Halo?
- Cześć,
mówi Harry.- wziąłem sobie jedną kanapkę ze stołu, nie mam pojęcia kto je zrobił,
ale jestem głodny i mam to gdzieś.
- Dlaczego
dzwonisz z telefonu mojej siostry?
- Zostawiła
go u mnie, mógłbyś mi ją dać do telefonu?- miałem nadzieję że jest gdzieś obok
niego.
- Jeszcze
śpi.- zaśmiał się.
- Uhm, okay,
przekażesz jej żeby do mnie oddzwoniła?
- Zastanowię
się.- westchnąłem. Dlaczego ten człowiek mi tak to utrudnia?- Nie no spoko,
przekażę.
- Super,
dzięki.- uśmiechnąłem się zadowolony. Do kuchni wszedł Louis i na mój widok
uniósł brwi.
- Okay,
prosił bym jednak żebyś się jednak zastanowił zanim się zwiążecie- przełknąłem
ślinę.- Meg jest po poważnym związku i nie chcę żeby znowu cierpiała. Pamiętaj
że wyjeżdżamy po wakacjach.
- Dobrze o
tym pamiętam- odparłem nie chcąc za bardzo mówić niczego co Lou mógłby
zinterpretować po swojemu. – Ale to niczego nie zmienia.
- W porządku.
Powiem jej żeby do ciebie zadzwoniła kiedy się obudzi.
- Jeszcze
raz dzięki, wybacz, ale muszę kończyć.
Odłożyłem telefon
na stół i spojrzałem na Tomlinsona.
- o której
mamy wyjść?
- Z kim
rozmawiałeś?- zmrużył oczy.
- Lou, nie
twoja sprawa.- zaśmiałem się.- Poza tym przestań wtrącać się miedzy mnie i Meg.
- Hazz, daj
spokój, nie musiałbym się wtrącać gdybyś nam mówił co jest między wami.-
wzruszył ramionami a ja po prostu wybuchnąłem śmiechem.
- O czym mam
wam mówić? Nic nie ma.- wyrzuciłem ręce w powietrze. Dlaczego miałbym go
okłamywać? Zawsze mówiliśmy sobie wszystko, nie wiem dlaczego mi nie wierzy.
- Nie
wmówisz mi tego. Wiem co widziałem.
- Okay, myśl
co chcesz, mam to gdzieś- odpowiedziałem. Nie mam sił mu tego tłumaczyć, skoro
on i tak mi nie uwierzy.
***
Zanim otwarłam oczy wiedziałam już
że jest późno. Ale to niczego nie zmieniło, miałam ochotę pójść spać dalej.
Chciałam zobaczyć która godzina ale nigdzie nie znalazłam telefonu.
Rozejrzałam się dookoła i nie
miałam pojęcia gdzie mogłam go zostawić.
Zbiegłam na dół w piżamie i wpadłam
do kuchni. Nikogo w niej nie było, co znaczyło jedynie tyle że jest bardzo
późno. Zrobiłam sobie kawę i płatki i poszłam zobaczyć czy leci coś w
telewizorze. Przesiedziałam tam pół dnia, do czasu aż Bartek razem z Izą nie weszli
do domu. Spojrzeli na mnie unosząc brwi. Nie rozumiem, dlaczego są tacy
zdziwieni.
- A ty co tutaj robisz?- Bartek
spojrzał na moje rozczochrane włosy i dresy które miałam na sobie. – Nie jesteś
z Harrym?
- A dlaczego miałabym z nim być?-
wzruszyłam ramionami.
- No przecież chciał się z tobą
spotkać.
- Co? Nic o tym nie wiem.
- Jak to nie, przecież… uuuum okay,
zapomniałem- walnął się w czoło śmiejąc się sam do siebie. Co mu jest? I
dlaczego wie coś o Harrym czego ja nie wiem?
- Nie wiesz może gdzie masz
telefon?
- No właśnie nie, chyba Goo gdzieś
zgubiłam.
- Chyba nie.- Bartek padł obok mnie
na kanapę. – Harry do mnie dzwonił rano. Prosił żebyś oddzwoniła kiedy się
obudzisz. Zostawiłaś u niego telefon.
- Co? Nie możliwe, wczoraj na pewno
sprawdzałam czy go mam.- Hmm to chyba Ne do końca prawda. Mogłam zapomnieć o
telefonie, zwłaszcza że nie zdecydowanie myślałam o czymś zupełnie innym.
- Mhm, jaaasne.- przeciągnął to
słowo specjalnie. – A krówki mówią muu.
- Co?- wtrąciła się Iza wchodząc do
pokoju z bananem w ręce.- O czym on mówi? – zmarszczyła brwi.
- Nie mam pojęcia.- pokręciłam
zrezygnowana głową.- Pożycz mi telefonu.
- Nie.- wyszczerzył się jak idiota.
Wywracając oczami przeniosłam wzrok na Izę.
- Mogłabyś mi pożyczyć swojego?
- Zadzwonisz od Harrego?- uniosła
szczęśliwa głowę. Byłą fanka One Direction, Harrego również, więc z pewnością
się ucieszy. Mimo że nie będzie z nim nawet rozmawiać. – na jego numer?
- Jezuu, nie znam jego numery na
pamięć.- westchnęłam.- Na swój.- Bartek zmierzył ja wzrokiem i dął jej do
zrozumienia że ma mi go nie dawać.- No
proszę, przyprowadzę go tu następnym razem i da ci autograf, okay?
- Tak!- pisnęła uradowana.
- Zdrajca- prychnął mój brat.
Wzięłam od młodej telefon i wykręciłam swój numer. Czekałam dość długo i
przywitało mnie przeklnięcie z drugiej strony lini.
- Cholera. – usłyszałam lekkie
szamotanie a po chwili wreszcie się przywitał.- Uhmm tak?
- Też miło cię usłyszeć.-
zaśmiałam się a w odpowiedzi usłyszałam
westchnięcie nasycone ulgą.
- Oh, Meg, jak dobrze że to ty.
- A spodziewałeś się kogoś innego?-
uniosłam brew.
- Boże, nie wiem już czego
powinienem się spodziewać po tym telefonie.- westchnął.- Nigdy więcej go u mnie
nie zostawiaj.- zaśmiał się.
- Co się stało?
- Aa tam, odbyłem dziś parę niespodziewanych
rozmów. – usłyszałam chichot.- Ale nie ważne. Później ci opowiem. Jesteś dziś
wolna?
- Tak, wpadniesz?
- Pewnie tak. Kiedy mogę
przyjechać?
- Właściwie to wolałabym się
spotkać gdzieś na zewnątrz, chciałam porysować. Może w parku, tym niedaleko ode
mnie?
- 6 pm pasuje?
- Niedługo tam będę i zaczekam na
ciebie, okay? Przyjedź kiedy będziesz miał czas.
- W porządku. W takim razie do
zobaczenia. – nastała chwila ciszy, miałam wrażenie że on chce jeszcze coś
powiedzieć. I nie myliłam się.- Nie mogę się doczekać aż cię zobaczę, Meg.
- Będę czekać. – wyszczerzyłam się
sama do siebie ciesząc się tym, co powiedział. Rozłączyłam się i odłożyłam
telefon na stolik nadal szczerząc się jak głupia.
***
- Zaproś ją.
- No nie
wiem, to nie jest zbyt dobry pomysł.- nie wiedziałem nawet czy Meg lubi cos
takiego. Chciałem żeby poznała chłopaków, ale nie koniecznie w takim miejscu.
- Hazz, jak
długo będziesz ją jeszcze ukrywał?- Zayn uniósł do góry brwi patrząc na mnie
wymownie.
- Nikogo nie
ukrywam. Przecież wczoraj tu z nią
byłem. Louis, zdążyłeś ją chyba poznać, prawda?- spojrzałem na niego morderczo.
Niech on mi nawet nie próbuje znowu czegokolwiek sugerować.
- To nie
znaczy że nie możesz jej zaprosić.
- Przecież będzie El i Danielle.- dodał Liam-
Obie chciały ją poznać.
- W porządku, zaproszę ją.- wywróciłem
oczami.- Ale jeśli powiecie cokolwiek…
- okay okay, nie piśniemy słówka. – Niall się
zaczął śmiać.
- Przy niej.- dodał Lou patrząc na mnie
znacząco.
- Mogłem się spodziewać. Poza tym zachowujecie
się jak wasze babcie. Węszycie wokół nas jakby nie wiem co się działo!
- No dobra, okay, ale po prostu jesteśmy
ciekawi.
- To nie moja pierwsza dziewczyna
- Ha!- wrzasnął Louis- Czyli jednak
dziewczyna!- przekląłem w myślach za swoje przejęzyczenie. Nawet nie pomyślałem
o tym że to mówię.
- Jeszcze nią nie jest.- sprostowałem mając
nadzieję że moje słowa są prawdą. Obiecałem dać jej czas, ale nie ukrywam że
coraz bardziej się niecierpliwię. – A teraz wychodzę.
Nie mam pojęcia gdzie ona może być. Nie
powiedziała mi nic konkretnego, a ten park jest jednym z większych. Rozglądałem
się dookoła co było beznadziejnym pomysłem, ponieważ pierwsze co zobaczyłem to
dwie dziewczyny które zmierzały w moim kierunku. Oh super. Zanim ją znajdę miną
wieki. W dodatku nie mogę do niej zadzwonić. Dziewczyny miały około czternaście
lat. Lubiłem spotkania z fanami, ale czasem po prostu nie miałem na to ochoty. A
to właśnie nie był najlepszy moment.
- Możemy prosić o autograf?- całe zawstydzone
spojrzały na mnie prosząco. Uśmiechnąłem się do nich, co spowodowało rumieńce
na ich twarzach.
- Pewnie. – Nie, nie nie! Cholera, ujrzałem
kolejne osoby które również chciały autograf. Boże, chyba zwariuję. Zbierało
się ich coraz więcej a w dodatku miałem pustkę w głowie. Nie miałem pojęcia jak
się wytłumaczyć, i powiedzieć że nie mogę dać im autografów. Nie wchodząc więc zbytnio z żadną z nich w rozmowę dawałem
szybko swoje podpisy. I a całe szczęście przerwał nam dźwięk wydobywający się z
mojej kieszeni. Wszystkie dziewczyny spojrzały na mnie zaskoczone.
Cholera, co to jest?
Boże, jaki ta kobieta ma ustawiony dzwonek?
Piosenka brzmiałaby nawet całkiem dobrze, gdybym rozumiał choć słowo. Zgaduję że
to polski. Spojrzałem na telefon i się skrzywiłem. Tylko nie to. Najchętniej
nie odbierałbym telefonu bo niewiadomo kto kryje się pod ta Polską nazwą kogoś,
ale jeśli tego nie zrobię, nadal będę musiał rozdawać autografy.
- Przepraszam dziewczyny, ale to ważne.-
uśmiechnąłem się do nich i przyłożyłem telefon do ucha odsuwając się od nich.
- Tak?
- Dzień dobry.- odpowiedział mi jakiś gruby
głos. Jezu, kto to znowu jest?- Kim jesteś? I dlaczego odbierasz telefon mojej
córki?- Ja pierdole. Aż stanąłem w miejscu z wrażenia. Boże, no jeszcze mi
tutaj brakowało rozmowy z ojcem Meg! Ugh, dlaczego jej rodzice znają język angielski?
Mogliby go nie umieć i byłoby okay. Wypuściłem powietrze i przeczesałem dłonią
włosy. Wiem, że dziewczyny robią mi zdjęcia, ale mam to gdzieś. Co ja mam mu
powiedzieć?
- Ja.. uhm… jestem znajomym Magdy.- starałem
się mówić spokojnie, ale niezbyt mi to wychodziło. Ojcowie nastoletnich
dziewczyn to najgorsze co może być.
- Możesz mi ją dać…?- wyraźnie zapytał o moje
imię, więc od razu odpowiedziałem.
- Harry.
- Dobrze Harry, mógłbym porozmawiać z moją
córką?- Miałem wrażenie że ten gość wyskoczy zaraz z krzaków i wyceluje we mnie
z karabinu. Jakby wiedział że mam większe zamiary do tej dziewczyny niż być jej
znajomym.
- Niestety, ale nie ma jej tutaj.
- Oh, więc gdzie jest?- nie wiedziałem co
powiedzieć. Nie wiedziałem nic o jej rodzicach, nie wiedziałem, w jakich są
stosunkach. Nie chciałem powiedzieć niczego czego jej ojciec nie wiedział, aby
jej nie wkopać.
- Ona wyszła do łazienki. Mógłby pan
zadzwonić za chwilę?
***
Całkiem nieźle mi
się malowało. Czekałam na Harrego i szczerze mówiąc sądziłam że będzie troszkę
wcześniej. Najchętniej poszłabym już do domu, albo przynajmniej coś zjeść, ale
obiecałam czekać w parku. Nie mam jak się z nim skontaktować, więc chyba muszę
czekać.
Najwidoczniej jest zajęty. Nie mam
żadnego pojęcia o tym, jak tak naprawdę wygląda jego, życie, praca. Co on robi
na co dzień? Jak to jest żyć z świadomością że jest się rozpoznawany przez
wszystkich? Przecież, to musi być bardzo uciążliwe.
A ja nie wiem jak z tym wszystkim
miałabym sobie poradzić. Przecież już teraz są jakieś spekulacje na mój temat.
Nigdy nie wchodziłam na plotkarskie strony ale Iza zdążyła uświadomić mnie że
fanki zastanawiają się kim jestem. Zrobiono mi z hardym zdjęcia w paru
miejscach ale on powiedział żebym zbytnio się nie przejmowała. Tylko jeśli
zgodzę się zostać jego dziewczyną chyba będę musiała zacząć się tym
interesować.
- Meg- usłyszałam Jego głos gdzieś
z tyłu. – Chwała Bogu, myślałem że cię już nie znajdę. – usiadł na ławce obok
mnie i oparł łokcie o kolana schylając się do przodu. Wow musiał szybko biec,
skoro jest taki zdyszany.
- Biegłeś?- uniosłam brew
podciągając trochę nogi do siebie aby miał więcej miejsca na ławce. Spojrzał na
mnie dopiero po chwili i szeroko się uśmiechnął. Przeniósł wzrok na moje rysunki,
wziął je wszystkie do rąk, wraz z moją torbą i przełożył je za siebie tym samym
się do mnie zbliżając. Obserwowałam go uważnie i mimo że wiedziałam co ma
zamiar zrobić, nie chciałam tego przerywać. Zanim mnie pocałował spojrzał
wprost na moje usta, więc nie mogłam zrobić nic innego jak wykorzystanie
sytuacji i popatrzenie na jego, malinowe, pełne usta. Potem już tylko zamknęłam
oczy oddając się przyjemności jaką za sobą niósł słodki dotyk jego warg.
Kiedy się od niego odsuwałam, nie
odrywałam wzroku od jego oczu. Z bliska miały nieco inny odcień. Z pewnością
nie były aż tak zielone jak na tych wszystkich zdjęciach, ale miały swój urok.
- I na takie właśnie
zadośćuczynienie liczyłem, znosząc dziś te wszystkie telefony.- szepnął ciągle
się we mnie wpatrując. Posłałam mu pytające spojrzenie, ale on tylko machnął
ręką i wyciągnął z kieszeni swój telefon. Podał mi go ciągle się uśmiechając.-
Przepraszam że trochę się spóźniłem, ale chłopaki mnie zatrzymali, i spotkałem
po drodze pewne utrudnienia.
- Dzwonił ktoś?- wskazałam na
telefon. Harry zaśmiał się przymykając na chwilę oczy.
-Sprawdź odebrane. – zrobiłam to, a
on w tym czasie zaczął przeglądać moje rysunki. Jezu… co się wszyscy uparli
żeby dziś dzwonić? Kasia, Babcia, Monika, Łukasz? A on po co dzwonił? Niech się
ode mnie odwali. Nie mam zamiaru z nim rozmawiać o czymkolwiek.
No i tata. Wszystkich bym jakoś
przeżyła ale nie mojego ojca. Przecież on dostaje wysypki i nerwicy kiedy tylko
spędzam czas z jakimś chłopakiem. Musiał się nieźle zdziwić kiedy Harry
odebrał. Swoją drogą, dlaczego on do cholery wszystkie te telefony odbierał?!
- Hazz, wiesz że nie musiałeś z
nimi rozmawiać, nie?- uniosłam brew patrząc na jego profil. Odwrócił się do
mnie i spojrzał na mnie tak, jakby mnie chciał udusić w tamtym momencie. Był
trochę rozbawiony ale mimo wszystko mnie zaskoczył.
- Meg, skarbie.- coo? Jaki
skarbie?- Czekałem na twój telefon, a nie zrozumiałem niczego co pisze w twoim
telefonie. W tym nazw kontaktów. – zaśmiał się.
- Co mówił mój tata?
- Chciał z tobą rozmawiać,
powiedziałem że jesteśmy znajomymi i żeby zadzwonił później bo jesteś w
łazience.
- No no, już tak okłamałeś mojego
ojca?- zmrużyłam oczy próbując zachować powagę.- I ty chcesz być moim
chłopakiem?
- Ja dzielnie cię kryłem przed
twoimi rodzicami, więc myślę ze jestem idealnym kandydatem.- wyszczerzył się
ruszając jedną brwią.- A tak poza tym, to jest naprawdę dobre.- wskazał na moje
rysunki.- Pokazywałaś je gdzieś, lub coś w tym stylu?
- Rysuję raczej dla siebie.-
wzruszyłam ramionami.- Poza tym to jest amatorskie.
- Co z tego? Mi się podoba. Mogę
jeden?- uśmiechnął się.
- Po co ci on?
- Jak to po co? Powieszę sobie nad
łóżkiem. – poruszył brwiami.- Musisz go jeszcze tylko podpisać, bo jak już
będziesz sławna, będę już miał coś co wyszło spod twojej ręki.
- W takim razie ja powinnam dostać
coś od ciebie- posłałam mu znaczące spojrzenie czekając na to co wymyśli.
- Hmm okay, dostaniesz. Tak w ogóle
to chciałem cię o coś zapytać. Chłopaki chcieli żebyśmy wyszli gdzieś razem z
nimi.- Trochę się zmieszał Nie wiem dlaczego, nie chce mnie takk zabrać?
- Jeśli chcesz tam iść, nie ma
sprawy.
- Oczywiście wolałbym spędzić ten
czas tylko z tobą, ale chyba raz mogę się poświęcić. – Nagle wstał z ławki i
wyciągnął do mnie dłoń.- Chodźmy się przejść.
- Jesteś samochodem?- Kiwnął głową
a ja spojrzałam na moje wszytki rzeczy. Nie było ich aż tak dużo, ale miałam
okropnie ciężką torbę. – Moglibyśmy najpierw zostawić tam moje rzeczy?
- Jasne. Zaparkowałem niedaleko. A
teraz daj mi to, ja poniosę.
- Zgłupiałeś? Sama je wezmę. Pozza
tym to damska torba.
- i co? Mam to gdzieś- wzruszył
ramionami ale mimo to nie oddałam mu tego. – No Meg, nie przesadzaj, poniosę.
- To ty nie przesadzaj- zmrużyłam
oczy.- Sugerujesz ze nie uniosę własnych rzeczy?
- Nie, po prostu chcę być miły-
westchnął.- No już dobra, jesteś niezależną kobietą, spróbuję to zaakceptować.
Świetny jak zwykle ! Błagam dodawaj wcześniej ! Kocham cię za tego bloga xx
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://timehealsallwoundss.blogspot.com/
Świetny! Szkoda, że będzie TYLKO jeden rozdział tygodniowo, no ale jakoś przeżyję ;)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie o co dokładniej chodziło z tym jej byłym chłopakiem... ?
Czekam do następnego piątku :* No i oczywiście Tobie też życzę miłych wakacji ;)
świetny ! dzięki że zostawiłaś komentarz u mnie, to miałam okazje przeczytać coś Twojego! ;)
OdpowiedzUsuńsuper Blog!
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :
http://naszeopowiadanie.blogspot.com/
Cześć.
OdpowiedzUsuńAch, no fakt, jeden rozdział tygodniowo to mało. Ale dobre i to, jak historia jest intrygująca :>. A Twoja taka zdecydowanie jest. Mi się podoba ta notka, nie wiem co do niej masz, o.
Czekam z ciekawością na kolejne.
Tymczasem pozdrawiam i zapraszam do siebie ~ www.mistaken-heart.blogspot.com