ZAYN
No ja kiedyś zabiję Harrego. Gdzie on niby jest? Wyszedł z domu zaraz po
tym jak się dowiedział że Meg nie chciała z nim rozmawiać i do tej pory go nie
ma. Ciekawe co robi, gdzie jest? Zadzwonił raz do Liama, w Nowy Rok i tyle.
Niby powiedział że wróci za kilka dni no ale stało by mu się coś gdyby
powiedział gdzie jest? Może pojechał do swojej rodziny żeby odpocząć. Nie mam
pojęcia czy faktycznie jest ale w każdym razie powinien...
- Zayn.- ktoś machał mi przed oczami ręką. Spojrzałem w kierunku osoby
która przerwała mi moje rozmyślania i okazało się że tą osobą jest Liam.
- Leżysz tak od godziny, co jest?
- Martwię się o Harrego, o Meg. Nie wiadomo gdzie oni są.
- Nie przejmuj się znajdą się.
- Mam nadzieję. Gdybym wiedział że Meggi jest w ciąży nie pozwoliłbym jej wyjechać.
- To nie twoja wina.
- moja to ja ją odwoziłem na lotnisko.
- Nie zadręczaj się tak, ona i tak by wyjechała.- Payne mnie przytulił.
Jest naprawdę przyjacielem, dobrym przyjacielem. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi,
poszedłem otworzyć. W drzwiach stała Kate? Ale jak to? Od razu ją przytuliłem.
- Co ty tu robisz?
- Nie cieszysz się?
- Pewnie że się cieszę.
Poczułem jej słodkie usta na swoich. Nie widziałem jej od dwóch tygodni.
- Dlaczego przyjechałaś?- zapytałem kiedy byliśmy już w moim pokoju.
- No jak to? Przecież jutro masz urodziny. - znowu ją pocałowałem,
pozwoliła mi żebym się na niej położył całując ją nadal. Zacząłem schodzić
coraz niżej i niżej. Wsunąłem rękę pod jej bluzkę podciągając ją do góry.
Poczułem że Kate jednak mnie odpycha więc zszedłem z niej i położyłem się obok.
Zapanowała trochę niezręczna cisza którą po kilku minutach przerwała Kasia.
- Przepraszam- spojrzałem na nią, miała trochę zaszklone oczy.
- Ale za co ty mnie przepraszasz?
- Bo... ja nigdy tego nie robiłam.
- Jesteś dziewicą?- zapytałem chyba trochę za bardzo się dziwiąc bo Kate
spuściła głowę na dół czerwieniąc się.
- Tak.- mruknęła cicho- Przepraszam. - podniosłem jej głowę tak żeby
patrzyła na mnie.
- Kochanie, trzeba było mi powiedzieć, nie naciskał bym tak na ciebie. Nie
musimy tego już robić.
- Ale wytrzymasz tyle bez seksu?- zaśmiałem się a ona na mnie popatrzyła ze
łzami w oczach.
- No jasne, poczekam na ciebie, powiesz mi kiedy będziesz gotowa, ok?
- Mhm, dziękuję.- przytuliła się do mnie.
- Kocham cię.
- Ja też cię kocham.- pocałowałem ją delikatnie. Leżeliśmy tak dłuższa
chwilę po prostu napawając się swoją obecnością.
- Zayn co się dzieje?- eh, ona zna mnie lepiej niż myślałem. Ja cały czas
martwię się o Meggi no i o Hazze też.
- Nic, w porządku.
- Zayn?
- Hm?
- Powiesz mi?- ona chyba nie da za wygraną.
- Dzwoniła do ciebie Meg?
- Nie ale nie martw się, ona wróci.
- A Harry? Jego też nie ma.
- Może chce sobie wszystko przemyśleć?- czyli nie tylko ja tak uważam.
- Może, ale dlaczego się nie odzywa?
- Kochanie nie wiem. Proszę nie przejmuj się tak tym wszystkim.
- Jak ja mam się tym nie przejmować kiedy dwójka moich przyjaciół po prostu
gdzieś zniknęła?
- Wiem, że ci ciężko, jak nam wszystkim. Nawet nie wiesz jak mi trudno
kiedy myślę że Meg jest w ciąży a ja nie mogę jej pomóc.
- No właśnie. Jak my mamy im pomóc skoro nie wiemy gdzie są.
- Znajdą się zobaczysz- Kate mnie przytuliła a ja westchnąłem.
- Miejmy nadzieję- powiedziałem cicho. Ja już tak nie może po prostu. Tak
cholernie mi ich szkoda, są tam gdzieś zupełnie sami, bez nikogo. Wiem że im
jest ciężko, obydwoje na swój sposób to przeżywają ale mogli by też pomyśleć o
nas, że się o nich martwimy. Dzwoniłem do każdego z nich z milion razy ale ani
nadal nie dają znaku życia.
HARRY
- Uważajcie na siebie.
- Dobrze babciu.
- A ty- zwróciła się do mnie- Uważaj na nią i na waszego synka i nie jedź
za szybko.-
Tak, właśnie. Wszyscy się dowiedzieli o ciąży kiedy babcia Meg przez
przypadek usłyszała naszą rozmowę. Najpierw była trochę zła, bo sądziła że to
za wcześnie ale z każdą kolejną minutą była coraz szczęśliwsza że zostanie
prababcią.
- Oczywiście będę uważał. Ale dlaczego syn? My przecież jeszcze nie wiemy
jaka będzie płeć.
- Wiem, ale zobaczycie że to będzie chłopczyk.
Uśmiechnęła się i najpierw podeszła do mnie przytulając się a potem do Meg,
która była trochę zdenerwowana. Słyszałem jak mówi jej do ucha:
- Nie martw się, rodzice się ucieszą
Widziałem jak Meggi ją mocno ściska. Ja w tym czasie włożyłem nasze walizki
do samochodu. Spędziliśmy tutaj wspaniały tydzień. Często wychodziliśmy na
podwórko i bawiliśmy się w śniegu z małymi kuzynami Magdy. Ona tak bardzo kocha
dzieci. Z każdą chwilą kiedy na nią patrzyłem przekonywałem się jaką wspaniałą
będzie matką. Meg pożegnała się jeszcze z resztą rodziny i wsiadła do
samochodu.
- Harry?
- Tak słońce?
- Myślisz że będą bardzo wściekli?
- Kochanie, już o tym rozmawialiśmy, nie denerwuj się.- starałem się ją uspokoić
- Boję się.
- Wiem, ale jakoś sobie poradzimy, kocie, proszę uspokój się, będzie
dobrze. Pamiętaj że cię kocham i jestem z tobą.
- Dziękuję, Też cię kocham.
- Dobra, ta informacja jest dla mnie jak zbawienie ale brakuje tu jeszcze
pięknego uśmiechu pewnej brunetki.- Meggi się uśmiechnęła i zrobiła to tak
słodko że zachciało mi się coś więcej. Skręciłem w jakąś drogę i stanąłem w
środku lasu. Zaskoczona moja ukochana Megunia nie zdążyła zapytać po co tu się
zatrzymałem bo moje usta wylądowały na jej ustach a język penetrował już
wnętrze jej buzi tocząc zacięta walkę z jej językiem. Rękami błądziłem po jej
ciele. Musiałem przecież sprawdzić czy po tych miesiącach nikt niczego nie
ukradł i czy wszystko jest na swoim miejscu. Ręce same powędrowały pod jej
bluzkę jakby przed chwilą zapoznały się z instrukcją obsługi ciała Meggi.
Zdjęła się bluzka. No może jej trochę pomogłem.
- Harry, głupku co ty robisz?
- Nie widać? Tęskniłem za tobą.
- No chyba cię pogięło! Nie zrobię tego w aucie!
- Chciałem tylko cię troszkę podotykać ale skoro od razu chcesz przejść do
seksu to nie ma sprawy.
- Harry!
- Co?
- Byłeś w zakładzie psychiatrycznym jak mnie nie było?
- Nie.
- A powinieneś.
- Nie przyjęli mnie, powiedzieli że już nic się nie da zrobić.-
powiedziałem nadal ja całując po całym ciele. Dotknąłem jej piersi. Jezu, jak
ja za tym tęskniłem. Poczułem ze jej zimne ręce spoczęły na moim torsie. Zdjęła
ze mnie koszulkę po czym przeskoczyła na mnie siadając okrakiem. Jedną rękę
niechętnie oderwałem od jej piersi i zniżyłem oparcie siedzenia do maksimum.
Położyłem się na nim ciągnąc Meg za sobą. Moje ręce powędrowały do zapięcia jej
stanika. Zdjąłem go z niej i mi dech zaparło. No przepraszam, ale jak się tego
nie robi przez DWA DŁUUUUUUUUGIE MIESIĄCE to taki widok robi wrażenie.
Zwłaszcza że piersi Meg były dla mnie idealne. Jej ciche pomrukiwanie tak
dopieszczało moje uszy że aż się rozpływałem. A jeszcze się nic nie zaczęło! A
skoro mowa o uszach to właśnie przygryzła płatek jednego z nich co uwielbiałem.
Pomruk zachwytu wydobył się z moich ust kiedy poczułam dłoń mojej dziewczyny w
moich bokserkach. Cicho się zaśmiała, przez co zrobiłem się czerwony. Mój przyjaciel
nigdy tak wcześnie nie dawał o sobie znać, a był już w pełnej gotowości od
kilku minut. Przeważnie musiała się trochę wysilić żeby dał o sobie znać. A
dziś? Wystarczyło że zobaczyłem ją w staniku!
- Aaaa!- krzyknąłem kiedy ścisnęła go, a potem zaczęła poruszać. Drugą ręką
rozpinała moje spodnie.
- Widać że dawno tego nie robiłeś.- mruknęła Meg
- Ej no!
- No co? Podniecasz się tak bardzo jak siedemdziesięcioletni dziadek jak
zobaczy blondwłosą piękność.
- Bez przesady.
- Hazz, ja go ledwie dotknęłam.
- Oj tam oj tam.
Zaśmiała się, po czym zdjęła ze mnie bokserki. Było jej trochę trudno bo
jednak w samochodzie nie ma zbyt dużo miejsca.
- Czy on trochę nie zmalał?- zapytała a ja otworzyłem szerzej oczy i
automatycznie spojrzałem w dół. Wtedy usłyszałem śmiech dziewczyny.- No
przecież żartowałam głupku.
Jezus Maria jak ta kobieta umie wystraszyć człowieka. Przecież nie przeżył
bym tego jakby on malał! Boże, co ja wygaduję? On nie może maleć, no nie? W
każdym razie do buzi jej się zmieścił. Nie wytrzymam zaraz! Jak onas to robi...
zapomniałem jaka była w tym dobra.
- Kocieeeeeeeeeeee! Nie dam już ra dy! - wyjęczałem ledwie a ta zwiększyła
jeszcze bardziej szybkość. To ta po przednia nie była najwyższa? Boże, jestem w
niebie. Zacisnąłem mocno dłonie składając je w pięści i stłumiłem w sobie
okrzyk. Ja tu nie mogę wytrzymać ani chwili dłużej a ona zabawia się w
najlepsze z moim przyrodzeniem. Ja tu zaraz umrę! Moje odgłosy stały się jeszcze
głośniejsze. W końcu wyciągnęła go z buzi, polizała go przez całą długość i
okręciła wokół niego swój język. Potem składając kilka drobnych pocałunków na
moim torsie dała mi chwilę abym ochłonął. Podniosła się wyżej i wpiła się w
moje usta.
- Łatwo cię dziś zadowolić, Hazz.- wyszeptała prosto w moje wargi.
- Może po prostu jesteś za dobra.
- Nie, to nie to.- obróciłem nas tak, że teraz ja byłem na niej. Nie mam
pojęcia jak to zrobiłem bo tutaj jest naprawdę ciasno. Zjechałem rękami na jej
piersi i je mocno ścisnąłem. Jęknęła cicho, ale usłyszałem to. Obdarowywałem je
pocałunkami aż w końcu przyssałem się do sutka, drugą ręką masując druga pierś.
Przeniosłem się na jej brzuch który nie był już taki płaski.
- Kochanie, możemy to zrobić?- zapytałem bo w końcu ona jest w ciąży. To
może zaszkodzić dziecku.
- Mhm, możemy, to dopiero początek ciąży.
- W takim razie maleńki nie przeszkadzaj nam proszę.- powiedziałem do jej
brzucha na co się zaśmiała. Ręce powędrowały do zapięcia jej spodni. Uniosła
się trochę do góry przez co łatwiej było mi je ściągnąć. Pocałunek za
pocałunkiem obdarzałem jej kobiecość a ona pomrukiwała cicho.
- Ciekawe czy Harry Styles nie wyszedł z wprawy przez ten czas.-
powiedziała śmiejąc się więc od razu wsunąłem trzy palce w jej przyjaciółkę,
przez co usłyszałem głośny jęk. Jej ciało wygięło się w łuk, natomiast ja,
Harold seksowny, ruszałem nimi tak szybko jak umiałem. Mojej dziewczynie trzeba
sprawiać tyle przyjemności ile jestem w stanie jej dać. Wyjąłem je i nie
pozwalając jej nawet na chwilę odpocząć wsunąłem tam język. Zadowolony jej
jękami i głośnym dyszeniem wyjąłem go i podniosłem się nieco do góry aby móc w
nią wejść. Mój przyjaciel domagał się tego już bardzo bardzo. Wsunąłem się w
nią delikatnie i pocałowałem w usta. Spojrzałem jej w oczy i zbliżyłem się do
jej ucha aby móc jej wyszeptać ciche: Kocham Cię. Wyszedłem z niej ale wbiłem
się z powrotem szybciej i głębiej przez co usłyszałem jęk. Seria kolejnych
posypała się kiedy zwiększyłem tempo. Wreszcie wypełniłem ją w środku kiedy
oboje doszliśmy. Wyciągnąłem z niej członka i obróciłem ją tak aby leżała na
mnie. Nasze oddechy dochodziły do normy, a my leżeliśmy zupełnie nadzy na
siedzeniu w samochodzie.
- Przynajmniej nie musimy się już zabezpieczać.- mruknęła Meg.
- Dziękuję słońce, jesteś cudowna.
- Muszę przyznać że nie wyszedłeś z wprawy, ale ja dziś wiele nie musiałam robić
aby cię zaspokoić.- znowu poczerwieniałem. Nie wierzę! Ona mnie zawstydza! Jak
to w ogóle możliwe? To przez tą miłość, zmieniła mnie i skoro sam już to
zauważyłem to muszą to być duże zmiany.
- No dobra, chyba musimy już jechać.
- Chyba nie sądzisz że tak od razu będę potrafił skupić się tylko na
drodze.
- Ok, to masz jeszcze chwilkę.
Niestety musieliśmy już ruszać w dalszą drogę, więc ubraliśmy się. No
jednak nie do końca. Zaśmiałem się kiedy Meg pokazała mi jej stanik.
- Styles! Zapomniałeś już jak to się robi i musiałeś zepsuć zapięcie?!
- Oj no przez przypadek kochanie, w walizce masz inne, mogłabyś założyć ten
czarny, wiesz, mój ulubiony.
- Nie zasłużyłeś, jeszcze zepsujesz!- wyszła z samochodu zakładając
wcześniej bluzkę i poszła otworzyć bagażnik. Patrzyłem w lusterku na jej
piersi, które było widać kiedy się schylała i grzebała w walizkach. Przed
chwilą je dotykałem a jeszcze mi mało. Faktycznie napalony się zrobiłem.
Wróciła i zdjęła bluzkę, po czym założyła stanik i odwróciła się żebym go
zapiął.
- Tylko błagam, nie zepsuj.- to coś nie chciało się zapiać! Nie moja wina
że się trochę wygięło i już w ogóle się nie da.
- Hazz!
- Przepraszam, kto wymyśla takie zapięcia?!
- Pewnie ojcowie córek.
- Popieram, ja oskalpowałbym każdego kto próbowałby się dobrać do naszej
córki.
- Harry, ty właśnie dobrałeś się do córki mojego ojca, w dodatku noszę
twoje dziecko, kochanie.- pomasowała się po brzuchu, przez co moja ręka też tam
wylądowała.
- Mały, powiedz mamie, żeby się już nie gniewała.
- Nic nie mówi, jest po mojej stronie.
- Nie słyszysz? Mówi żebyś wybaczyła głupiemu tatusiowi.
- Wybaczam wybaczam, a teraz idź mi przynieś inny stanik.
Wyszedłem na zewnątrz i otworzyłem jej walizkę. Różowy, kremowy, uuu jakie
seksowne, fioletowo-czarny, ciemnoniebieski, fajnie odpinany z przodu, kremowy,
biały, biało-szary, ooo nowy, czerwony, ja pierdziele jaki prześwitujący, w
panterkę, o jest! Czarny koronkowy. Wziąłem go do reki i poszedłem do Meg.
Dałem jej go po czym ona na mnie nakrzyczała że akurat ten jej przyniosłem. Nie
pozwoliła mi go zapiąć tylko sama zrobiła to z przodu a potem odwróciła.
Założyła bluzkę i ruszyliśmy w dalszą drogę. Oczywiście nie zapomnijmy o
buziaku.
Położyłem rękę na jej kolanie. Meggi czując to od razu położyła swoją rękę
na mojej i ja uścisnęła. Sam zastanawiam się nad tym jak to przyjmą jej
rodzice. Najbardziej chyba boję się jej ojca. On mnie chyba obedrze ze skóry
jak się dowie. Ale nie mogę tego dać po sobie poznać. Muszę ją wspierać.
Staliśmy już pod jej domem. Byłem cholernie zdenerwowany. Meg na mnie spojrzała
a ja odpowiedziałam jej niepewnym uśmiechem. Uścisnąłem jej rękę i powiedziałem
cicho:
- Damy radę, kocham cię.
- Ja ciebie też.
Nacisnęła klamkę i weszliśmy do środka. Jej mama była w kuchni.
- Cześć mamo.
Jej rodzicielka odwróciła się do nas i zdziwiona naszą obecnością
przytuliła córkę.
- Dzień dobry.
- Cześć Harry- usłyszałam po polsku. Po chwili w kuchni zjawił się jej
ojciec. Przywitałem się po czym porozmawialiśmy chwilę o różnych rzeczach. W
końcu uścisnąłem mocniej rękę Meggi pod stołem. Zrozumiała o co mi chodzi bo
pierwsza powiedziała:
- Musimy wam o czymś powiedzieć.
- Co się stało?- od razu zareagowała mama Meg.
- Yyyy... jestem w ciąży.- powiedziała szybko. Bałem się bo była blada jak
ściana. Myślałem że zemdleje ale też o to jak zareagują jej rodzice.
- Co jesteś! W ciąży?! Czyś ty zwariowała?! Jezus Maria, przecież ty masz
osiemnaście lat dziecko, ty chcesz być matką?!- usłyszałem potok słów których
kompletnie nie zrozumiałem. Musiały być niemiłe bo po policzkach Meggi
poleciały łzy
- Harry! Co wyście zrobili?! W waszym wieku dziecko?!- krzyczał na mnie jej
ojciec a ja się nie odzywałem. Bo co miałem powiedzieć?
- Musimy porozmawiać- powiedział do mnie sucho wskazując głowa na drzwi
innego pokoju. Jej mama cały czas krzyczała a Meg wysłuchiwała tego wylewając
coraz większe ilości łez. Nie mogłem na to patrzeć. Chciałem podbiec do niej
przytulic i powiedzieć że wszystko będzie dobrze. W dodatku zmierzam właśnie do
innego pokoju z jej ojcem. Sam. Boże jak ja się boję. On jest wściekły.
____________________________________________
Rozdział jest trochę dłuższy.
Zależy mi na tym żeby podobało wam się ciągle to opowiadanie, a mi nie wiem dlaczego ono się teraz trochę nie podoba. Nie wiem czemu, ale mam takie wrażenie jakby te rozdziały były jakby gorsze niż te wcześniejsze. W każdym razie liczę na wasz szczere opinie.