MAGDA
Spojrzałam na zegarek. 6:53. Czy ja nie mogę choć raz pospać choćby do
dziewiątej. Nie rozumiem. Przecież kobiety w ciąży chyba właśnie więcej śpią.
Zresztą ja nie wiem. Popatrzyłam na loczka. Tak słodko śpi. Ręce miał splecione
na moim brzuchu, który swoją drogą jest już pokaźnych rozmiarów. No tak, to już
siódmy miesiąc. Położyłam rękę dotykając dłoni Harrego. Poczułam jak mały
kopie. To takie zajebiste uczucie. A Harry tak ogromnie się cieszy kiedy mała
kopnie akurat wtedy kiedy ma rękę na moim brzuchu. Byliśmy ostatnio u lekarza. Lekarz
jako jedyny wie jakiej płci będzie dziecko. My chcemy mieć niespodziankę. Choć
oboje gdzieś tam w środku wierzymy że to będzie córeczka. To takie nierealne.
Ciekawe czy mała będzie mieć takie loczki jak Hazz. Wyszłam z łóżka a Harry
zaczął się wiercić .
- Meg, no proszę, dasz radę, dla Darcy, postaraj się.
No oczywiście mówi przez sen. Często tak robi i czasami są to naprawdę
dziwne rzeczy. Ale teraz albo mi się wydaje albo śnił mu się poród. Oczywiście
Harry chce nazwać ją Darcy. Ja już niekoniecznie no ale to się jeszcze zobaczy.
Stanęłam przed lustrem i podciągnęłam piżamę do góry odsłaniając brzuch. Ugh,
on wygląda jak ogromna piłka. Boże, trzeba będzie się wziąśc za siebie po
porodzie. Ale przeraża mnie to że mój brzuch będzie jeszcze większy. Nie chcę
być gruba. Jeszcze dziś Styles oberwie za to, ze mi to zrobił. Niech sobie sam
rodzi. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Do pokoju wróciłam w
samej bieliźnie. Harry już nie spał tylko stał patrząc przez okno w samych
bokserkach. Kiedy mnie zobaczył chciał mnie przytulic ale go odepchnęłam.
- Co jest?
- Nic, nie mam humoru.
- To może lepiej się połóż.
- Bardzo chętnie ale i tak nie zasnę. A ty dlaczego nie śpisz?
- Chciałem się przytulic a ciebie nie było.
Objął mnie kładąc jak zawsze ręce na moim brzuchu. Uśmiechnął się kiedy
poczuł jak mała kopie. Złożył delikatny i czuły pocałunek na moich ustach. Odwzajemniłam
go, ale to nie było coś niezwykłego. Nie pamiętam kiedy ostatni raz pocałował
mnie namiętnie. Ja tak lubię to uczucie kiedy z taką zachłannością wpija się w
moje usta. No ale nie czułam tego od dawna. Wiem że chciał mi dać do
zrozumienia że jest odpowiedzialny, troszczy się o mnie i nie pozwoli skrzywdzić
mnie ani dziecka. Przypominał mi o tym w każdej chwili swoim zachowaniem. Tylko
że ja tęsknię za moim wariatem. Kocham go najbardziej na świcie, ale coś nie
tak dzieje się z nami, umyka gdzieś cały romantyzm naszego związku. Nie wspominając
już o tym kiedy ostatnio uprawialiśmy seks. Jakieś półtora miesiąca temu
strasznie źle się czułam. Przez kilka dni bolała mnie głowa i nie mogłam się ruszać
bo mnie wszystko bolało. Ciąża dawała się we znaki. Wtedy powiedziałam Harremu
że nie za bardzo mam ochotę na seks. Zrozumiał, nie miał pretensji. Tylko że mi
po kilku dniach przeszło, czułam się dobrze, zresztą nadal czuję ale on nawet
nie zapytał o nasze łóżkowe sprawy. Jakby dawał mi do zrozumienia, że go już
nie interesuję. Jestem gruba, brzydka. Nie chodzi o to że mnie już nie kocha bo
wiem że tak. Pokazuje mi to na każdym kroku, ale czuję że go już nie pociągam
jak kiedyś. Nawet nie zauważyłam że mój chłopak zniknął w łazience. Usiadałam
na parapecie i patrzyłam jak po szybie spływają kropelki deszczu. Pogoda
jeszcze bardziej zniszczyła mój humor a myślałam że bardziej się go zepsuć nie
da. Harry zszedł na dół razem ze mną.
- Co chcesz na śniadanie?- zapytał jak co dzień.
- Nic- mruknęłam.
- Kochanie, musisz jeść. Pamiętaj że nosisz naszego dzidziusia.
- Mój wielki brzuch nie pozwala mi o tym zapomnieć!
Wyszłam z kuchni zdenerwowana. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor.
Poczułam że mam ochotę na kawę. Poszłam do kuchni gdzie zastałam loczka robiącego
jajecznicę. Kiedy zobaczył co robię sobie do picia chciał już coś powiedzieć
ale spiorunowałam go wzrokiem i się jednak nie odezwał. Chyba jedną kawę na
jakiś czas mogę sobie wypić? Wróciłam do salonu gdzie zastałam Nialla.
- część mała.
- Hej.-
usadowiłam się w fotelu bo Horan zajął kanapę. Chciałam podciągnąć nogi pod
brodę i owinąć je rękami ale nie udało mi się ze względu na brzuch. Blond
chłopiec zaczął się śmiać a ja tylko westchnęłam i popatrzyłam na niego
złowrogo.
- haha, bardzo śmieszne. To może poprosisz Stylesa,, on zrobi ci dziecko i
sam spróbujesz tak zrobić będąc w siódmym miesiącu ciąży?!
Niall zamilkł a ja wbiłam wzrok w telewizor. Do pokoju wszedł Harry z dwoma
talerzami jajecznicy.
- Proszę- wyciągnął rękę z jedzeniem w moim kierunku.
- Czego w słowie, nie chcę nie rozumiesz?
- Ale kocie wiesz, że...
- Tak tak wiem, muszę jeść, daj to- warknęłam i wzięłam od niego talerz.
Fuu jakie to tłuste, chyba zwymiotuje. Ale muszę to zjeść bo mój chłopak patrzy
na mnie wyczekując aż włożę choć kęs do buzi. Teraz to nie wiem czy cokolwiek
jest w stanie mnie bardziej wkurzyć. A no tak, zapomniałam o trójce wspaniałych
mieszkających jeszcze w tym domu. No i się nie pomyliłam. Pierwszy po schodach
zszedł Liam. Przywitał się ze wszystkimi a mi rzucił zdziwione spojrzenie. A
temu o co znowu chodzi?
- Co ty robisz?!- wyrwał mi z rąk kubek z kawą- Nie możesz pic tyle kawy!-
Miałam ochotę go tam ukatrupić. To była MOJA kawa.
- Oddaj mi to.
- Nie możesz.
- Jas pierdole Payne! Daj mi ten kubek!
Liam posłusznie oddał mi kawę a ja upiłam łyk patrząc zwycięsko na Liama.
Było jakieś dwie minuty ciszy ale usłyszeliśmy krzyki z góry. Westchnęłam. Mam dość
tego nieogarniętego towarzystwa. Krzyki stały się coraz głośniejsze co oznacza
że chłopcy się zbliżają. Tylko nie to, błagam. Louis z Zaynem kłócili się o to
dlaczego lakier do włosów Malika pachnie marchewkami. Louis bronił swoje pomarańczowe
przyjaciółki, które obrażał Zayn. Poczułam ból głowy. Nie, proszę, jeszcze to!
- Mam tego dosyć!- krzyknęłam wstając z kanapy. Louis z Malikiem się
uciszyli i zaszczycili mnie swoją uwagą.
- idę do pokoju i nie radzę wam wchodzić tam przez najbliższe kilka
godzin!- ruszyłam na schody ale kiedy usłyszałam słowa Lou to się zatrzymałam.
- A tobie co się stało? Masz te dni?- Harry walnął się z otwartej ręki w
czoło. Przynajmniej on był świadomy tego jak działa organizm kobiety w ciąży. A
Louis? Ja pierdole, co za idiota! Jak ja mogę mieć te dni? Zamknęłam oczy i
policzyłam do dziesięciu po czym się odwróciłam. Czułam że pięć par oczu wlepia
we mnie wzrok.
- Louis- zaczęłam spokojnie.- Nie masz zielonego pojęcia na czym polega
ciąża, prawda? Więc proszę cie zamknij się i mnie nie denerwuj.
- Racja. Nie powinnaś się denerwować.- stwierdził Horan a ja już po prostu
nie wytrzymałam. Chciałam być opanowana i spokojna ale przy nich się normalnie
nie da!
- Bo co mi zrobisz?! Co mi szkodzi trochę nerwów, jeżeli będę chciała to
się będę denerwować!
- Tobie nie szkodzi, ale małej księżniczce tak.- tym razem Zayn. Tylko i
wyłącznie ze względu na dziecko nie udusiłam ich w tamtej chwili.
- To może zamienimy się i sami je urodzicie, co?! Tylko ostrzegam, będziesz
musiał jeść wszystko co ci podsuną pod nos, będziesz wysłuchiwał bezsensownych
kłótni przez które głowa ci będzie pękać, nie dasz rady podciągnąć nóg tak jak
zawsze lubiłeś robić, a inni będą się z ciebie tylko głupio śmiać, nie będziesz
mógł się denerwować, zabronią ci pic kawę, mimo iż bardzo ją lubisz, będziesz spać
maks do siódmej rano, każdy ruch sprawi ci ból i trudność a no i będziesz wyglądać
jak słoń! Zainteresowany?!
Wyrzuciłam z siebie wszystko. Chłopcy zamilkli a ja popatrzyłam na nich
chamsko i obróciłam się na pięcie idąc do góry.
- Meg- usłyszałam Harrego więc się zatrzymałam. Chłopcy stali w rządku
przede mną.
- Przepraszamy.
Powiedzieli równo a Harry do mnie podszedł i przytulił. Wcześniej miałam
ochotę wykrzyczeć tez że nie pociągam już mojego chłopaka i nie spaliśmy ze
sobą od prawie dwóch miesięcy, ale nie będę wywlekać naszych prywatnych spraw
przed chłopakami. Wyszłam na podwórko i usiadłam na huśtawce. Jest jeszcze
jedna sprawa. Fanki. Znienawidziły mnie za to że będziemy mieli dziecko. Jedne
twierdzą, że udaję inne że go oszukuję. Tylko jak? Co, noszę może udawany
brzuch? Albo jem więcej niż Horan? Jeszcze inne że to na pewno nie jest jego
dziecko, bo jestem dziwką. Natomiast inne współczują Harremu że teraz musi ze
mną być z przymusu a tak naprawdę mnie nie kocha. Inne zarzucają mi że niszczę karierę
chłopców a w końcu zespół się przeze mnie rozpadnie. A ja go zwyczajnie kocham.
A ten mały potworek co sobie siedzi w moim brzuchu to tylko wynik naszej
miłości. Pierwszy raz się do siebie dzisiaj uśmiechnęłam. Poczułam coś na moim
kolanie. Ręka Harrego. Nawet nie zauważyłam że siedzi obok mnie. Objął mnie
ramieniem i przytulił do siebie.
- Kochanie, co się dzieje?
- Za dużo tego. Nie daję rady. Po pierwsze twoje fanki, ale o nich nawet
nie chcę rozmawiać. Poza tym czuję się taka brzydka.
- Kocie jesteś piękna. Nawet tak nie myśl.
- To dlaczego nie całujesz mnie jak dawniej? Dlaczego nie uprawialiśmy
seksu od dwóch miesięcy? Ja cię już wcale nie interesuję, jestem gruba i
brzydka.
Zaczęłam płakać a on się zaśmiał. Eh, głupi Styles. Otarł moje łzy i
chwycił moją twarz w dłonie patrząc mi w oczy.
- Skarbie, bardzo ale to bardzo cię kocham i nadal jesteś i zawsze będziesz
dla mnie najpiękniejsza. A co do seksu to myślałem, że nie czujesz się na tyle
dobrze więc nie nalegałem.
- I tak cierpliwie czekasz? Ty?
- Tak ja, na ciebie zawsze.- pocałował mnie w czoło.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. Ciebie i maleńką księżniczkę. Dla mnie to też nie jest
łatwe. Boję się że będę złym ojcem.
- Kochanie, będziesz cudownym tatą.
- Tak się cieszę że cię mam. Obiecaj że już zawsze będziemy razem, bez
względu na wszystko.
- Obiecuję, ale jeżeli ty mi obiecasz to samo.
- Obiecuję kochanie.- wziął mnie na ręce i zaniósł do naszej sypialni.
Położył mnie na łóżku i złożył na moich ustach pierwszy od naprawdę długiego
czasu namiętny pocałunek.
- Nigdy cię nie zostawię.- usłyszałam jeszcze zanim zdążyłam zasnąć.
_________________________________
ask
Bardzo bardzo dziękuję wam za wszystko. Przekroczyliście 40 000 wejść na mojego bloga! Jesteście wspaniali. Teraz tylko poproszę o komentarze.
Naprawdę ciężko dodaje mi się ten rozdział, może dlatego że kolejny już wszystko wyjaśni, ale na razie nic nie mówię. Kocham.
_________________________________
ask
Bardzo bardzo dziękuję wam za wszystko. Przekroczyliście 40 000 wejść na mojego bloga! Jesteście wspaniali. Teraz tylko poproszę o komentarze.
Naprawdę ciężko dodaje mi się ten rozdział, może dlatego że kolejny już wszystko wyjaśni, ale na razie nic nie mówię. Kocham.
bomba ;]
OdpowiedzUsuń~Bela
świetny! Masz prawdziwy talent:*
OdpowiedzUsuńja też cię kocham :)
OdpowiedzUsuńnie wiem co szykujesz w następnym rozdizale ale blagam nie rozdizelaj juz nigdy Meggi i Harrego. Oni są razem idealni <3
poplakałm się to jest takie piekne taki mały cud, tylko ich nie rozdzielaj plisssss sa tacy boscy razem
OdpowiedzUsuńZajebiste ! :D
OdpowiedzUsuńZajebiste, swietny rozdział, proszę nie rozdzielaj ich. oni razem są cudowni.
OdpowiedzUsuńświetny ! :* masz cudowny talent ! : ))))) . Mam nadzieję że w następnym nie będzie koniec opowiadania bo nie wyobrażam sobie teeeego ! :( Mikaa .
OdpowiedzUsuńNa jej miejscu bym chyba jebła, te głupie fanki i w ogóle...dobrze że Harry ją wspiera i jest już bliżej niż dalej do porodu :D
OdpowiedzUsuńświetnyy !!! ale prooooosze nie kończ jeszcze tego opowiadanie, bo ja tego nie przeżyje <3
OdpowiedzUsuń-Domi
O nie.! O nie, nie, nie.! Tylko nie to.! Skoro Tobie się źle dodaje rozdział, to znaczy, że to jest jeden z ostatnich jak już nie przedostatni rozdzialik.! Ja po protu wiem, że to o to chodzi...
OdpowiedzUsuńDobra, cieszmy się tym, że została nam chwila do końca opowiadania, więc chwalenia ciąg dalszy.! Rozdział jest świetny.! Trochę szkoda mi chłopaków, że muszę cierpieć, bo Meg ma humorki, ale ją też rozumiem. Hormony ciążowe robią swoje :P
Czekam na kolejny rozdział i mam jeszcze promyczek nadziei, że to nie będzie już ostatni rozdział...
I proszę Cię bardzo mocno, dodaj szybko kolejny rozdzialik tak specjalnie dla mnie, co Ty na to.? Jaki rozdzialik dla Twojej dupy, hmmm...? :D
Ściskam mocno i przesyłam buziaki <33 ;**
Booski.;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie.;D
http://foreverbewithyou-opowiadanieo1d.blogspot.com/
Cuuuudo!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWiem, że to już są końcówki tego opowiadania, ale nie kącz go jeszcze pliiis, bo ja chyba tego nie przeżyje.
Pozdrawiam *
Rozdział mega fajny, biedna Meggi i jej chumorki a chłopcy(mówie w szczególności do Lou) jeszcze jej nie rozumieją, ciekawe jakby sami przeżywali to co ona ha, ha Już sama nie chcę wiedzieć. Dodaj nexta jeszcze dziś prossszę!*:D
OdpowiedzUsuńPo prostu The Best, w ogóle całe to opowiadanie, najlepsze jakie kiedykolwiek czytałam. Nię kącz jeszcze tego opowiadania, bo chyba się zabiję, a chyba tego nie chcerz? Czekam z niecierpliwością na następny <3
OdpowiedzUsuńSupcio, mega, przecudowne, przefajne, zajebiste, pomysłowe, bombowe, świetne, po prostu już brak mi słów:)
OdpowiedzUsuńMEGA <33
OdpowiedzUsuńCiężko? NIE tylko nie to. Nie kącz jeszcze tego bloga, plis. Rozdział przecudny Meggi i Hazza są taxy słodcy <3
OdpowiedzUsuńZajefany*:)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!!!
NEXT:-)
OdpowiedzUsuńNEXT:-)
OdpowiedzUsuńSuper, piszesz po prostu świetnie :)
OdpowiedzUsuńCodziennie wchodzę parę razy, żeby zobaczyć czy przypadkiem nie dodałaś nowego :D
Czekam
Ja też wchodzę pare razy dziennie;D
UsuńSuper rozdzialik:-)
OdpowiedzUsuńCzekam npstępny<3
Dziewczyno wymiatasz tym opowiadaniem. Genialnie piszesz. Czyżby w przyszłym rozdziale miał być już poród??
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nn.
kocham Cię za te Twoje rozdziały! <3
OdpowiedzUsuńNeeeext ! <3
~ Maja ;p
Tylko nie kończ tego opowiadania, błaagam. :(
OdpowiedzUsuńNiech te rozdziały będę jak najdłuższe!
OdpowiedzUsuńA co z Niall'em? Co z jego dziewczyną?
--------------Next----------------------